Dziś najsłodszy dzień w roku – tłusty czwartek. W cukierniach od rana kolejki, a w Wiśle kulinarny konkurs na „Najlepsze Beskidzkie Krepliki”, organizowany po kilku latach przerwy. Czekało na niego wielu miłośników słodkości, co zresztą widać po zgłoszeniach. O tytuł najsmaczniejszych pączków dla swoich wypieków walczyło bowiem 19 osób i instytucji.
– Każdy ma swój sposób na zrobienie beskidzkich kreplików. Myślę, że robię je tak, jak każda wiślańska gaździna. Może to kwestia składników, dobrego wyrobienia czy temperatury, bo pączki lubią ciepło. To też jest kwestia szczęścia, bo przecież krepliki nie zawsze wychodzą – mówi Elżbieta Szajtauer, zwyciężczyni konkursu. Drugie miejsce ex aequo zajęły Ewa Szalbot i Barbara Koczwara – wszystkie panie mieszkają w Wiśle.
Żeby wziąć udział w konkursie, trzeba było spełnić przede wszystkim kryteria receptury. Beskidzkie krepliki muszą być bowiem smażone na smalcu, nadziane powidłami śliwkowymi i mieć w sobie odrobinę spirytusu.
Konkurs zorganizowany został w Wiśle po raz dziesiąty, a jego poprzednia edycja odbyła się w 2014 roku. Wcześniej była to inicjatywa Stowarzyszenia „Imko Wisełka”. – Uznaliśmy, że to tak ciekawa inicjatywa, iż warto ją kontynuować. W tym roku postanowiliśmy nieco rozszerzyć formułę, oceny dokonało jury, w skład którego weszli przedstawiciele wszystkich gmin skupionych w Beskidzkiej 5 – mówi Katarzyna Czyż-Kaźmierczak, dyrektor Wiślańskiego Centrum Kultury, które w tym roku zorganizowało konkurs.
W jury zasiedli: Sabina Bugaj ze Szczyrku, Katarzyna Macura z Brennej, Kinga Bałazy z hotelu Aries w Wiśle Czarnem, który był gospodarzem konkursu, Łukasz Sitek z Ustronia oraz Barbara Juroszek z Istebnej. Konkurs i degustację uświetniły występy kapeli Zespołu Regionalnego „Wisła” i grupy teatralno-kabaretowej „Emocja”.
Fot. Z archiwum WCK
Przecież to są pączji chyba że oni to robią z krepy jak nazwa wskazuje