Siedem zastępów straży pożarnej uczestniczyło w gaszeniu pożaru mieszkania w kamienicy na pl. Fabrycznym w Bielsku-Białej. Z płonącego mieszkania strażacy uratowali kobietę, dwie małe dziewczynki i psa.
Około godz. 16.06 na ul. Stojałowskiego w Bielsku-Białej patrol Straży Miejskiej zatrzymał przechodzień, który powiadomił strażników, że pali się w budynku na pl. Fabrycznym. Gdy strażnicy dotarli we wskazane miejsce, zobaczyli, że z okien mieszkania wydobywają się kłęby dymu, a w jednym z okien są dzieci. Funkcjonariusze weszli do budynku, klatka schodowa była mocno zadymiona. Do mieszkania objętego ogniem nie udało się dostać, ogień wydobywał się już na klatkę schodową. Rozpoczęto ewakuację lokatorów z innych mieszkań. Chwilę później przyjechała straż pożarna i policja.
Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie pożaru o godz. 16.12. – Po dojeździe na miejsce zobaczyliśmy, że w oknie na poddaszu budynku jest dwójka dzieci i kobieta. Ratownicy w aparatach ochrony górnych dróg oddechowych rozpoczęli gaszenie pożaru, jednocześnie przystąpiliśmy do ewakuacji osób uwięzionych w płonącym mieszkaniu. Ogniem objęta była kuchnia i przylegająca łazienka – powiedział nam mł. bryg. Paweł Krzowski z JRG1 w Bielsku-Białej. Poszkodowanym udzielono pomocy, zostali przekazani zespołom ratownictwa medycznego.
Wskutek pożaru doszczętnie spłonęła kuchnia i łazienka wraz z wyposażeniem. Część klatki schodowej uległa okopceniu. W akcji uczestniczyły zastępy straży pożarnej z JRG1, OSP Lipnik, trzy zespoły ratownictwa medycznego, trzy patrole Straży Miejskiej, pogotowie energetyczne i policja. Na miejscu zdarzenia był obecny prezydent miasta Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski. Przyczynę pożaru ustala policja.
czemu straż miejska nie zgłaszała natychmiast? mógł ktoś zginąć. 6 minut różnicy w przypadku pożaru może zabić. czy Ci ludzie są zawsze niedociumani?