Po publikacji tekstu o trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się Tadeusz Modrzejewski, założyciel Muzeum Literatury im. W. Reymonta w Bielsku-Białej, znalazło się wiele osób, które postanowiły pomóc. Jako pierwsi na miejsce dotarli Ratownicy Nadziei.
– Tadek bardzo się wzruszył, gdy w sobotę otrzymał wsparcie ze strony ludzi dobrej woli – mówi pani Joanna, która pomaga mu w codziennych obowiązkach. – Jest skromnym i wrażliwym człowiekiem. Nie chce się nikomu narzucać ze swoimi problemami. Dlatego tak bardzo płakał, gdy tę pomoc otrzymał. Jest wdzięczny i bardzo dziękuje – dodaje nasza rozmówczyni.
Na adres redakcji napłynęło wiele wiadomości z chęcią udzielenia pomocy bielskiemu artyście. W sobotę dotarła do niego paczka z żywnością, którą zorganizowali Ratownicy Nadziei. To odzew na tekst, który ukazał się przed kilkoma dniami na naszych łamach.
– To nasz obowiązek. Służba drugiemu człowiekowi – tłumaczy Marcin Sablik, jeden z koordynatorów inicjatywy oddolnej, którą można odnaleźć na Facebooku pod nazwą Ratownicy Nadziei. – Dostaliśmy zgłoszenie o sytuacji pana Tadeusza i postanowiliśmy objąć go naszą pomocą. Przygotowaliśmy paczkę z żywnością i przekazaliśmy ją do rąk własnych. Nasza wolontariuszka wykona co najmniej dwa razy w tygodniu telefon, aby zapytać o to, co należy kupić – podkreśla.
Tadeusz Modrzejewski jest bardzo wdzięczny za okazaną pomoc.
– Nie chcę trwonić czasu. Jak tylko odzyskam siły, to skończę przepisywać drugi tom Fermentów Reymonta – obiecuje. – Mam taki ulubiony cytat, który nawet uwieczniłem na kominku w muzeum. W beznadziei jest nadzieja. To trzyma mnie przy życiu.
Więcej o Muzeum Literatury im. W. Reymonta w Bielsku-Białej oraz sytuacji Tadeusza Modrzejewskiego w najbliższych wydaniach Kroniki Beskidzkiej.
Piękne obrazy , ciekawe czy jeszcze pan je posiada , …
Miał pomóc magistrat, jak wygląda sprawa z tej strony?