Przed 27 laty trafił do Bielska – Białej i tu się zadomowił. Jest jednym z bardziej znanych satyryków i artystów kabaretowych w kraju. Z powodzeniem wciela się również w rolę animatora niebanalnych przedsięwzięć artystycznych. Z Piotrem Skuchą o sztuce kabaretowej w czasach, w których życie dogoniło kabaret, rozmawia Zbigniew Lubowski.
– Czy dziennikarz w obecnych czasach może się publicznie przyznać, że osobiście zna artystę kabaretowego?
– Mam nadzieję, że taka znajomość jeszcze niczym nie grozi. Nie znam, co prawda, najnowszych projektów legislacyjnych rządu, ale wydaje mi się, że za sam fakt ujawnienia prywatnej znajomości z kabareciarzem nie powinieneś trafić do pierdla. Co innego, gdybyśmy we dwóch próbowali świętować Halloween.
– Spokojnie, do listopada jeszcze daleko. Masz chyba sporo kontaktów z różnymi pismakami. Czy drażni Cię dziennikarska dociekliwość?
– Raczej śmieszy niż drażni, zwłaszcza jeśli jest tak przemyślana, jak pytanie Anny Popek z TVP2, która w rozmowie z kolegami pewnego samobójcy zapytała: ale dlaczego on popełnił samobójstwo? Czy rozmawialiście z nim o tym?
– Jak wiesz, nie jestem Anną Popek. Interesują mnie jednak Twoje kabaretowe wzorce lub używając uczonego języka – źródła inspiracji. Czy masz takie?
– Wiem, Zbyszku drogi, że nie jesteś Anną, tak jak ty dobrze wiesz, że wzorce się zmieniają z upływem czasu. Do niedawna wzorcem metra był kawałek szyny w Sevres pod Paryżem, a teraz odcinek drogi światła w próżni. A w naszym wspaniałym kraju na metry waży się do dziś ziemniaki na zimę.
– Odstaw na razie te ziemniaki!
– Powiem jedno. Nie chcę, by kabaret był traktowany jako dodatkowa rozrywka dla piwa i kiełbasy. Czy zauważyłeś, że pojęcie kabaretu rozszerzyło się niesamowicie w stronę festynowego widowiska? A mnie fascynuje kabaret literacki, spotykanie się w kameralnym gronie i dzielenie z widzem swoimi spostrzeżeniami na aktualne tematy. Prawdziwa sztuka kabaretowa polega na tym, żeby widza jednocześnie rozbawić i skłonić do refleksji.
– Kto jest Twoim faworytem w tej dziedzinie?
– Mam ich wielu. Prawie wszyscy gościli na Bielskiej Scenie Kabaretowej, powołanej przeze mnie do życia jeszcze w 2006 roku. Niekwestionowanym mistrzem jest Jacek Fedorowicz. Byłem świadkiem wielu jego występów.
– Za każdym razem owacja na stojąco?
– W bielskim Teatrze Polskim tak, ale nazajutrz w wiślańskim MOK-u już nie, chociaż jego program był naprawdę świetny. Dawał z siebie wszystko, a wśród ludzi… cisza. Po występie zszedł ze sceny załamany. Powiedziałem mu, że nie było źle, bo kolejka się ustawiła po autografy. Myślał, że żartuję, ale wyjrzał z garderoby. I rzeczywiście – trzydzieści czy czterdzieści osób stało z jego książkami, płytami. Jedna z nich stwierdziła: panie Jacku, fantastyczny występ! A on wtedy zapytał, dlaczego nikt w takim razie się nie śmiał? W odpowiedzi usłyszał: nie chcieliśmy uronić ani słowa!
– Skąd się wzięła nazwa utworzonego przez Ciebie bielskiego kabaretu TON?
– Lubię nazwy wieloznaczne. Słowo TON wydało mi się trafne. Po pierwsze – kilka osób w zespole nieźle śpiewa, więc wiedziałem, że będziemy na dobrym muzycznym poziomie. Po drugie – staramy się tworzyć w dobrym TONIE. Chcemy, aby nasze programy miały wysoki poziom artystyczny i przekazywały też coś więcej, niż tylko żarty. Po trzecie – to gra słowna. Gdy powiesz szybko „kabaret Ton”, to masz cały kabareton. A nas jest sporo i mamy wiele do przekazania. W formie, w treści, w ogóle i w szczególe…
– Słuchałem cierpliwie, bo nie chciałem uronić ani słowa. Przemawiasz jak nauczyciel akademicki…
– Ale nie będziesz – mam nadzieję – przyrównywał mnie do prof. Krystyny Pawłowicz.
– Takiego okrucieństwa się ode mnie nie doczekasz. Przecież wiem, że jesteś prawdziwym dżentelmenem.
– Dziękuję, nie spodziewałem się takiej hojności w rozdawaniu przez Ciebie komplementów. Korzystając z okazji muszę jednak uzmysłowić Ci, że prawdziwy dżentelmen to facet, który nie pcha się z łapami. Po randce elegancko odprowadza dziewczynę do domu wzrokiem.
– Czy TON jest kabaretem politycznym czy erotycznym?
– Ani jedno, ani drugie. To kabaret literacki istniejący od 2014 roku. Opiera się na wzajemnej współpracy grupy osób wywodzących się z bielskich kręgów poetycko-pisarskich, aktorskich i muzycznych. Uwielbiamy sprowadzać życie do absurdu, bo to nas najbardziej bawi, ale ostatnio życie nas w tej czynności wyprzedza. Można powiedzieć, że nawiązaliśmy z życiem absurdalnie wzajemną współpracę.
– Wzajemna współpraca to dla mnie sytuacja, w której związek przedsiębiorców pogrzebowych popiera strajk lekarzy.
– Coś w tym jest! Jeden z filarów naszego kabaretu, Juliusz Wątroba, znany bielski poeta, mistrz krótkich form, napisał fraszkę o współpracy „Prośba lekarzy do Pana B.”: Dorób chorób!
– Nie róbmy sobie żartów z pandemii, która jest wystarczająco smutna. Z kręgów biznesowych dotarła do mnie wiadomość, że Twoja żona doprowadziła do utworzenia banku w Bielsku-Białej. A Ty w akcie małżeńskiego rewanżu zakładasz co pewien czas rozmaite twory estradowo-teatralne, w tym np. Bielską Scenę Piosenki Niebanalnej.
– Widzę, że jesteś nieźle poinformowany. To prawda. Małgorzata (moja niebanalna żona) sprawiła, że przed prawie trzydziestu laty narodziła się bielska placówka filialna jednego z ogólnopolskich banków. To jednak nie to samo, co nowy i samodzielny bank w mieście. A jeśli chodzi o piosenki niebanalne, to od dawna jestem ich wielbicielem. Zorganizowałem już ponad 60 koncertów w tym cyklu.
– Piosenka niebanalna została niedawno mocno doceniona. Bob Dylan dostał literacką nagrodę Nobla!
– Dylana, co prawda, w bielskiej Kubiszówce nie było, ale w lutym wystąpił zespół Dylan.pl, a jesienią zagra legendarny Carrantuohil.
– Kto śpiewa w kabarecie TON?
– Prawie wszyscy, ale mam w zespole kilka dziewczyn o szczególnych uzdolnieniach. Przede wszystkim Olgę Łasak, którą ostatnio częściej można zobaczyć w telewizji niż w Bielsku, Jowitę Wolak, której wróżę wielką karierę, bo nie tylko świetnie śpiewa, ale też sama pisze i komponuje. Ponadto bardzo dobrze śpiewa i coraz pewniej się czuje na scenie Agnieszka Bąk, najmłodsza w kabarecie. Inne niewiasty z zespołu – Agnieszka Gorzkiewicz, Gabriela Jaskuła – też udzielają się wokalnie, z niezłym rezultatem. A facetów o co najmniej trzy długości dźwięku wyprzedza swoim tenorem Błażej Olma.
– Wirusowa pandemia unieruchomiła działalność bielskiego kabaretu. Zapytam wprost: z czego teraz żyjesz? O ile dobrze pamiętam – jesteś z wykształcenia architektem.
– Gdyby nie wieloletnie oszczędności, miałbym, chłopie, poważne kłopoty. W zeszłym miesiącu otrzymałem skromny zastrzyk pieniężny z zusowskiej tarczy antykryzysowej. Od lat nie wykonuję wyuczonego zawodu architekta. Związałem się z show-biznesem. Nie tracę nadziei, że jesienią ponownie ruszymy z występami. Najczęściej graliśmy w kameralnej salce Centrum Sztuki Kontrastw podziemiach Domu Kultury Włókniarz przy ul. 1 Maja. Mam nadzieję, ze tak będzie nadal. W siedzibie bielskiego Teatru Polskiego powinna zaś odrodzić się Bielska Scena Kabaretowa.
– Czy w swoich programach kabaretowych będziecie po dawnemu nawiązywać do bieżących wydarzeń?
– Nie wyobrażam sobie innej formuły. Występy kabaretu TON nie polegały nigdy na prezentacji stałego i stereotypowego zestawu skeczów, monologów scenicznych i piosenek. Wszystko zależało zawsze od okoliczności zewnętrznych. Publiczność powinna mieć świadomość, że uczestniczy w niepowtarzalnej imprezie o dynamicznym charakterze.
– A gdyby pojawiła się nagła i niespodziana możliwość publicznego występu w okresie obecnych wakacji letnich, to o czym powiedzielibyście ze sceny? Czy potrafisz zaimprowizować?
– Ponieważ władze traktują nas jak niezbyt rozumne dzieci, oddałbym głos pięcioletniej Marysi, która powiedziałaby pewnie tak: „A tata teraz ciągle gada o wybrańcu zza Buga, który jest mocniejszy od śliwowicy wujka Staszka, bo ona ma tylko 70 procent. A wali w łeb jak zomo, że zapiera dech i mowę odbiera. Wujek ją nazwał „Spiryt ust mowęs”. A jak mu się uda wypędzić osiemdziesięcioprocentową, to ją nazwie „łuk a szczęka”. Nie wiem, dlaczego”.
Strasznie to miałkie intelektualnie, a Pan Piotr wpisuje się w modną obecnie retorykę kontestowania rzeczywistości i uszczypliwości wobec rządzących.
Panie Piotrze, nie tędy droga, warto czerpać wzorce z dawnych, znakomitych kabaretów polskich. Pan poszedł na łatwiznę i znów pozostanie konferansjerka. A szkoda, bo miał Pan potencjał.
Jako że znamy się od dawna, proszę pozdrowić Panie- Małgorzatę (uczyła mnie matematyki) i Annę L.( z Gliwic).
Andrzej.
Dwa obozy trollów napadły na Beskidzka 24, Tadeusz i Hermenegilda.Gender w pełnym trollowskim wydaniu.Jedna głupsza od drugiego.Najlepszy przykład upadku polskiej psychiatrii.Nie trzeba robić żadnych badań.Wystarczy ich poczytać.
Obozy w jednych osobach? Tadeusz będzie niezadowolny bo jakom głupia – do mnie były skierowane liczne definicje kto to jest troll. Trochę definicji z internetu, trochę własnych sprzecznych (np., że jestem wulgarna, znalazłoby się więcej). Dopiero musiał mi uświadomić Swarożyc jednocześnie z uświadomieniem poprzez wtrącenie gender. A i polska psychiatria jest winna, że upadła.
W związku z bełkotem komentujących przypomnę co już pisałem tutaj na podobną okoliczność.(bez większych rezultatów zresztą)
Troll Internetowy Trollus Internauticus jest istotą coraz częściej spotykaną na ścieżkach sieci. Niektórzy użytkownicy jednak, szczególnie newbies (początkujący) i Ci, którzy korzystają z sieci okazjonalnie, nie potrafią rozpoznać niebezpieczeństwa wiążącego się z jego obecnością i łatwo wpadają w jego sieci. Trollus Vulgarnis –jego wypowiedzi charakteryzuje nieznajomość bogactwa słownictwa mowy ojczystej. Trollus Flameicus – świadomie, w sposób prowokacyjny porusza kontrowersyjne tematy, nieodmiennie prowadzące do awantury wśród dyskutantów Trollus Floodicus – generator wielkiej ilości nic nie wnoszących do dyskusji wypowiedzi. Trollus Spamea – bezmyślnie lub celowo zalewa forum spamem i kryptospamem. Trollus Lamerica – leniwy bufon, kompletnie ignorujący innych użytkowników sieci. Złośliwie… Czytaj więcej »
Trollizm wydaje się być choroba zakaźną, rozprzestrzeniającą się za pomocą
łącz internetowych . Atakuje tylko słabe organizmy i zagnieżdża się w nich
czasowo lub na stałe. Pomimo że szansa na zarażenie się Trollizmem zdrowego
psychicznie użytkownika Internetu jest niewielka, to uczeni radzą unikać z
nimi kontaktu.
Czynnikiem aktywującym chromosom GNIDA może być niedobór lub nadmiar środków
finansowych, nudna lub stresująca praca (często także jej brak), samotność,
wrodzona bezmyślność, błędy w procesie wychowania, inne zaburzenia psychiczne
i charakterologiczne, szok, urazy na tle nerwowym oraz czynniki środowiskowe (
nieznośny partner życiowy, bogaty sąsiad lub przyjaciel, wymagający szef,
lepiej ubrana koleżanka itp.)
Ponieważ Trollizm związany jest z Internetem, szczególnie charakterystyczne
dla tej choroby objawy ujawniają się w wypowiedziach Trolla. Znamionuje je
złośliwość, zgryźliwość, wulgarność i bezmyślność. Wyziera z nich niechęć do
rodzaju ludzkiego, głupota, poczucie niższości, niedojrzałość emocjonalna,
zazdrość, sadyzm, masochizm i niezaspokojenie seksualne.
Większość procesów chorobowych zachodzi w mózgu Trolla. Trolle często mają
syndrom dwoistości jaźni – potrafią udawać zupełnie zdrowego użytkownika
sieci, Trollizm prezentując pod specjalnie dobranymi czasowymi nickami.
Rodzina i znajomi rzadko orientują się że przebywają w obecności Trolla (choć
znane są także przypadki Trollizmu jawnego – osobnik podpisuje się swoim
nazwiskiem i bierze udział w spotkaniach z osobami poznanymi w Internecie , co
więcej w świecie realnym może okazać się on zupełnie przyzwoitym człowiekiem
Pierwsze wzmianki o Trollus Internauticus znajdujemy w publikacjach
pochodzących z czasów początków rozwoju sieci Internetowej. Naukowcy wysuwają
różne teorie związane z ich pojawieniem się. Najbardziej prawdopodobna jest
ta, która mówi że pierwszy osobnik z Zespołem Trollizmu powstał w wyniku
samoistnej mutacji genetycznej niezbyt inteligentnego, źle opłacanego i
sfrustrowanego pracownika niewielkiego zakładu „Maleńkie Oprogramowanie”.
Mutacja ta zaowocowała pojawieniem się nowego chromosomu, nazwanego G.N.I.D.A
(Generator Nadprogramowych Internetowych Durnych Awantur)
W związku z bełkotem komentujących przypomnę co już pisałem tutaj na podobną okoliczność.(bez większych rezultatów zresztą)
Troll Internetowy Trollus Internauticus jest istotą coraz częściej spotykaną
na ścieżkach sieci. Niektórzy użytkownicy jednak, szczególnie newbies
(początkujący) i Ci, którzy korzystają z sieci okazjonalnie, nie potrafią
rozpoznać niebezpieczeństwa wiążącego się z jego obecnością i łatwo wpadają w
zastawiane przez niego pułapki.
Hermenegilda,słuchaj idiotko : Ta twoja pisanina na każdy temat to kupa śmiechu,ale śmiechu w tym najmniej,ale kupa jest,taka zwyczajna.
Już o kupie mówiłeś, wysil się na inne określenie bo kupa nie jest najlepszym “językoznawco”. Idiotko “fajniejsze” ale musi mieć podstawy, no i jajoś bliskie inwektywy a ta bliska językowi nienawiści, może hejtowi… Jakom nie “językoznawczyni”. Tak na marginesie, napisz dłuższy tekst a nie jednozdaniowe wrzutki i zobaczymy jak język polski znasz lepiej.
jakoś, literówka.
Sama jesteś na marginesie.Trolle mnie nie interesują,a jesteś jej typowym przykładem.Kto pokazuje ,że chce znać się na wszystkim i zawsze się wypowiadać,nie zna się na niczym,czego jesteś najlepszym przykładem.Kazdy twój wpis będę komentował kupą smiechu,bez śmiechu.Bo taki sens ma twoja pisanina,jesteś li tylko nawozem historii,dlatego te porównania są uprawnione.
Brawo, górnolotnie: “jesteś li tylko nawozem historii”. Uprawnienia rozumiem, że dałeś sobie sam np. nazywając mnie idiotką, że nie umiem pisać po polsku a najgorsze, że za często piszę a się nie znam. Według danych sobie uprawnień przez (w tym miejscu) “to”. Proponowałem zejść z kupy bo się wieloznacznie kojarzy, do śmiechu na poważnie nie pasuje. Jeśli nie zejdziesz z kupy, możesz wdepnąć i niepotrzebny smród.
Z twojej jest szczególny fetor,bo zaprawiony dodatkowo głupotą.Skąd takie tępe dzidy się biorą ? Już Platon stwierdził,że mądrzy ludzie zabierają głos gdy mają coś do powiedzenia,głupcy bo muszą coś powiedzieć.Jesteś idealnym tego potwierdzeniem.
Platon-icznie Cię miłuję.
Hermenegilda byłaby tą kupą ?A,czemu nie !!!
Kupa… śmiechu, naprawdę wesołe “ten tego” (lepsze od tu to).
Może nazwać “płuka-szczęki”.
Czy to jest artysta ??????? Ja widziałem na YT prawdziwego artystę – wyrżnął kupę a potem ja zeżarł – jest moim idolem , jak kremówa.
Kupę porównujesz z kremówką? Niezły kabaret.
święta kremówa
Dodaj kremówka papieska i będzie arcykabaret.
nie sami kabareciarze zaczęli “kabaretować” przy piwie i kiełbasie. Przecież jeść trzeba (niekoniecznie kiełbasę) i rodziny utrzymać też trzeba, żadne to odkrycie przecie.
Pytanie może być postawione takie, czy wiedza i warsztat kabareciarza jest na tyle ustrojony, że piwo i kiełbasę traktuje się zawodowo, czy może widzi się piwo i kiełbasę jako chałturę zgodnie z wolą szczęśliwości ludu. A w przypadku szampana, widzi się z wyższością snobistyczną i narcystyczną. Uniwersalizm jako pragmatyzm, ok. Tylko tożsamości szkoda.
I niech zgadnę, kto w branży kabaretowej mówi o własnej tożsamości, niech się od razu ustawi w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych.
Naprawdę “filozof”?
grupa “koło Hermenegilda”. Przecież przyjaciół nie macie i dla tego bytujecie i tworzocie koło psychopatek + gość równie psychopata.
KONIEC (długopisem) “filozof” i nie tylko.
koniec bez caps lock (bez dużej litery coby
coby ktoś taki jak grupa Hermenegilda myślący płytko i wąsko zrozumiał
koniec z dużej litery będzie tam gdzie “filozof” przechodzi na wydumaną i bez sensu analizę psychologiczno- detektywistyczną. Tak jak bez sensu jest użycie “grupa Hermenegilda” bo są i tacy którzy trzymają się nicka. Zdarzają się na forum i jak tłumaczyłam po to aby być zidentyfikowanym po nicku a nie po to aby nie być.
żadna. Ktoś kto używa nicka np.aaaaaa może nie być tym kto takiego nicka użyje za chwilę. Ciekawe, że grupie “Hermenegilda” tak bardzo zależy na identyfikacji poprzez nick. Archiwizujecie te komentarze? Mnie to lotto i będę pisał tak jak uważam za stosowne, a nie jak życzy sobie grupa “Hermenegilda”. No co jak co, ale tak wąskiego i płytkiego myślenia jak “Hermenegilda Goup” nie posiadam i nie zdarzyło mi się abym ograniczał czyjąś wypowiedź tylko dlatego, by komentarze archiwizować dla jakiś pokręconych celów.
To ja tak mam.
Znaczy się trzymam się za icka.
Myślę, że przy sikaniu.
Dopowiem “Filozof” wytłuszczonym drukiem wniosek, zgłoś do REDAKCJI i pod swoim adresem. A jest on taki, że REDAKCJA powinna stworzyć taki mechanizm “logowania się” poprzez nick (powiązany jest z e-mailem) aby raz już określony nick nie dało się zmienić na inny przy wchodzeniu z komentarzem przez tą samą osobę. W tym kierunku, choć nie znam się czy tak się da, komuś zależy. Są ludzie trzymający się zasad np. “Jan z B” wiem kto to jest.
jestem pod wrażeniem i to “wątpliwym” zresztą, tego co klepiesz dziecinko. Czyli jak typowy dzieciuch odwracasz kota ogonem i jak typowy dzieciuch uważasz, że ktoś się na to nabierze.
UB też wiedziało “kto” to jest.
Nie trzeba UB, wie też B24. Po co UB w to mieszać.
Wypowiedź Anny Popek można przerobić rzeczywiście na kabaretową skuchę. Albo i nie.
Zgodzić się trzeba z artystą, że życie przegoniło kabaret. Jednak dobre kabarety niech nie znikają.
“Że życie przegoniło kabaret” i Hermenegildę !!!
Też możliwe “to tam”, “ten tego” lub jak Ci inaczej. I co z tego wynika dla kabaretu (bo o tym tutaj mowa)…? Niech się domyślę filozofii i mądrości: niepotrzebne.
po raz kolejny zresztą, co stwierdzam z satysfakcją, bo to nie ja. Ja to: “A któż by inny…”. Bidulko w piętki kopiesz. Ojej zapomniał dodać, że to nie kopanie w piętki, ale bzyczenie natarczywej i namolnej muchy.
Odpowiadałam “onemu” czyli nie wiadomo komu jeśli “to”. “Filozof” powinien potrafić rozróżnić osobę od to. Styl filozofa zdążyłam poznać i nie pomoże występowanie pod różnymi nickami. Wątpliwa satysfakcja nie móc być zidentyfikowanym pod tym samym nickiem.
grupie osób pod nazwą “Hermenegilda”. Styl grupy “Hermenegilda” czyli, jakieś dwie może trzy psychopatki i jeden gościu też psychopata, są symptomatycznie psychopatyczne. Nikt, powtórzę nikt normalny, nie wpadłby na pomysł zaanektowania forum i toksycznością zniechęcać do komentarzy, tylko taki ktoś, psychopatycznie do tego zdolny jak grupa “Hermenegilda”
Jeśli gościu to Hermenegild. Aż wstyd, że był święty (sprawdź w swoim Google).
nie rozumiesz jak bardzo się kompromitujesz, co to jest google i wstyd. Bidulko wstyd. Bo gdyby nie wyszukiwarka gooogle tobyś beskidzkiej24 nie znalazła i wstyd kolejny dziecinko, nie rozumiejąca internetu, że wyszukiwarka google to wyszukiwarka, a nie żadne “teachergoogle”.
A to że “grupa Hermenegilda” to klepnięta grupa, to nikt mnie nie musi przekonywać, bo to słychać, widać i czuć.
Dobrze, pisz używając nicka “filozof” i wtedy będzie jasne jak podchodzić do tekstu. Określ w co klepnięta grupa aby mogła się lepiej czuć. Choć jeśli w tyłek – nie klepie się kobiet po tyłku.
a klepanie po tyłku niech ogarnie mamuśka i tatusiek i zmieni pampersa i śliniaczek, skoro grupa “Hermenegilda” nie rozumie tego, że sama klepie po tyłku, a próbuje na zasadzie projekcji przenieś na innych to co robi sama grupa ze szczególnym uwzględnieniem męskich tyłków.
Hermenegilda,ty idiotko,ty nawet języka polskiego nie znasz,a chcesz wypowiadać się na każdy temat.Daj sobie d…siana.
Sens łapiesz “językowcu” z wyostrzonym dowcipem? Wygląda, że nie łapiesz a takiś mondry. Nie mogę język polski znać z takim imieniem.
Mam propozycję jeszcze innego, lepszego nicka dla “tu to”. Będzie to: “Daj se dupy siana” (tak jest poprawnie “językowcu”).
Słuchaj dzieweczko.Ona nie słucha.Pewnie jest głucha,jak psiajucha !.Ty też jesteś głucha,bo nie słuchasz dobrych rad,jak ta Jadźka głucha Zdradźka.