29-letni bielszczanin urządził karczemną awanturę w mieszkaniu byłej partnerki. Kobieta, z uwagi na fakt, że był pijany jak bela, nie zgodziła się, by odwiedził ich dwuletniego syna.
Do bulwersującego zdarzenia doszło w piątek, 20 listopada, późnym wieczorem w bielskich Komorowicach. Do 21-latki przyszedł jej były partner, by odwiedzić ich 2-letnie dziecko. Mężczyzna był jednak pijany, dlatego kobieta poprosiła, aby przyszedł do syna w innym terminie. Wtedy zrobił się agresywny. Zaczął ją wyzywać i szarpać, posuwając się do coraz brutalniejszych rękoczynów, niszcząc przy tym wyposażenie mieszkania. Niepokojące odgłosy awantury usłyszała przypadkowa osoba, która natychmiast powiadomiła policję.
Policjanci zastali w mieszkaniu pobitą kobietę i 29-latka. – Na widok policyjnego munduru mężczyzna stał się jeszcze bardziej agresywny. Nie reagował na wezwania mundurowych do zachowania zgodnego z prawem i niezbędne okazało się użycie wobec niego środków przymusu bezpośredniego i kajdanek – informuje Roman Szybiak z bielskiej komendy.
Policjanci wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe, które zabrało 21-latkę do szpitala. 29-latek został zatrzymany. Gdy dotarło do niego, że noc spędzi w policyjnym areszcie, zaczął… znieważać policjantów. Badanie alkomatem wykazało blisko półtora promila alkoholu w organizmie.
Sprawą pobicia zajęli się kryminalni z Komisariatu IV Policji w Bielsku-Białej. – Przeciwko 29-letniemu bielszczaninowi zebrali solidny materiał dowodowy. Po nocy spędzonej w policyjnym areszcie, został doprowadzony do prokuratury. Tam przedstawiono mu zarzuty kierowania gróźb karalnych, zniszczenia mienia i znieważenia policjantów. Śledczy wystąpili też do biegłego z zakresu medycyny sądowej, od którego opinii będzie zależał rodzaj zarzutu za uszkodzenie ciała 21-latki. Prokurator objął mężczyznę policyjnym dozorem i zakał zbliżania się do pokrzywdzonej – wylicza Roman Szybiak.
Policjanci dziękują świadkowi za obywatelską postawę. – Przerwał dramat kobiety i wezwał policjantów. Dzięki jego reakcji być może nie doszło do tragedii – wskazuje przedstawiciel bielskiej jednostki.
Śmieć jeden
U nas we wsi ktoś z zarządu straży zgłosił na policję że sprzątaczka przyszła do pracy na kacu, wójt zwolnił sprzątaczkę dyscyplinarnie , to dopiero jest postawa obywatelska, brawo trzeźwi z zarządu 😀
Hahahahaha dozór policyjny dobre hahaha. On pewnie będzie się do tego stosował.Kasta ma się dobrze.Kobita pewnie w strachu żyje.