Ma dwie rodziny. Kocha swoje dzieci, wnuki i prawnuki ponad wszystko. Ale ma także drugi dom, z którym związała się blisko 60 lat temu. Maria Dyczek pracuje w Teatrze Polskim od 1962 roku.
– Kocham to, co robię. Jestem perukarką, fryzjerką teatralną oraz charakteryzatorką – przedstawia się pani Maria Dyczek. Jej królestwo to perukarnia, która mieści się na pierwszym piętrze w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej.
Królestwo pani Marii
To w zasadzie małe pomieszczenie. Na jednej z szafek stoi budzik, który pamięta połowę XX wieku. Od lat lat wybija minuty i wyznacza czas do kolejno następujących po sobie premier. Meble pokrywa patyna czasu. Koło okna stoi stół, przy którym siedzi jedna z perukarek. Tka właśnie jedną z peruk, która będzie wykorzystana w spektaklu. To skrupulatna praca, która wymaga cierpliwości. W promieniach słońca widać unoszące się srebrne drobiny upływającego czasu. Na drzwiach szafy przyklejona jest kartka z kalendarza z roku 1990, a na nim podział obowiązków do spektaklu “Niebezpieczne związki. Pani Maria jest odpowiedzialna za charakteryzację Karoliny Czapli, Katarzyny Skrzypek, Edyty Dudy, Rafała Sawickiego.
– Od czasów pana Ryszarda Palucha nic się tu nie zmieniło. Nie opróżniliśmy nawet szuflady naszego mistrza. Z szacunku do jego pracy. Tak jest dobrze – tłumaczy Maria Dyczek i wskazuje na jedną z półek, gdzie wciąż można odnaleźć zapiski i zdjęcia prac Ryszarda Palucha, znakomitego charakteryzatora teatralnego. – Od pana Palucha wiele się nauczyłam. Przede wszystkim sztuki tkania peruk. To w zasadzie jemu zawdzięczam pracę w teatrze – wspomina pani Maria.
Magia teatru
Urodziła się w Hałcnowie i tam ukończyła szkołę podstawową. Później zapisała się do szkoły zawodowej w Bielsku-Białej, aby uczyć się fryzjerstwa. W 1962 roku trafiła na praktyki do bielskiego teatru, a rok później była już etatowym pracownikiem.
– Nauka trwała wówczas trzy lata. W systemie trzy dni praktyk i trzy dni w szkole. Na trzecim roku, gdy poznałam już tajniki zawodu, pan Paluch, który dowiedział się o mnie od naszej wspólnej znajomej, zaproponował praktyki w teatrze. Zgodziłam się, a rok później dostałam etat. Wtedy było nas pięć perukarek i mistrz, który mnie wiele nauczył. Przede wszystkim tkania peruk, ale także charakteryzacji. Fryzjerstwo teatralne różni się od codziennego – podkreśla Maria Dyczek, która pokochała teatr. – Wcześniej nawet o tym nie myślałam. Porwała mnie magia teatru.
Jedna rodzina
To jest praca, która wymaga oddania. Siedem w dni tygodniu. Dniami, gdy trwają przygotowania i próby oraz wieczorami, gdy słychać oklaski widzów.
– Kiedyś dużo wyjeżdżaliśmy. Podróżowaliśmy po Polsce z naszymi spektaklami. Mimo to udało mi się pogodzić obowiązki rodzinne z zawodowymi. Mieszkałam tuż koło kina Rialto, więc miałam bardzo blisko do pracy. Wychowałam dwójkę dzieci, mam wspaniałe wnuki i prawnuki. Zawsze podkreślam, że tam gdzie jest miłość i szacunek, jest miejsce na zgodę. Koledzy i koleżanki w teatrze są jak rodzina. Są bardzo życzliwi i serdeczni. Teraz pracuję z bardzo młodymi ludźmi i mają wysoką kulturę osobistą. To jest bardzo ożywcze i podnoszące na duchu – przyznaje pani Maria.
Praca pod presją
Zwolniła się w 1991 roku, aby wesprzeć męża w prowadzeniu firmy. Wróciła w 2002 roku i pracuje do dzisiaj.
– Potrzebowali wsparcia. Jedna z pań odeszła, dlatego zdecydowałam się wrócić. Nie ukrywam także, że tęskniłam za teatrem. Za tremą, pracą pod presją.
To ona dba o to, aby aktorzy i aktorki prezentowali się wiarygodnie na scenie. Nie chodzi na premiery, nie pamięta, kiedy ostatnio widziała sztukę jako widz. Jest jednak na próbach, gdzie sprawdza, jak sprawują się utkane przez zespół peruki.
– Sprawdzam, jak to wszystko wygląda. Czy charakteryzacja spełnia wymagania reżysera lub aktorów. Cieszy mnie ich aprobata i fakt, że udało mi się wcielić w życie to, co otrzymałam od scenarzystki na papierze. To dla mnie najlepszy komplement.
Sztuka tkania
Lubi dbać o peruki. Ostatnio o tę ze spektaklu o Kalinie Jędrusik. Jest świadoma tego, że ich tkanie jest sztuką, którą zna niewielu. A sam proces trwa tygodniami. Ma nadzieję jednak, że tajniki ich powstawania przekazała dalej. Tak jak te wszystkie wskazówki na każdy spektakl.
– Tu mam wszystko rozpisane. Jakie produkty i ile czasu potrzebuję na każdego aktora czy aktorkę. Czasami są to nawet dwie czy trzy godziny. Wszystko zależy od spektaklu. Teraz to i tak jest łatwiej niż kiedyś. Pracuje się na gotowych wzorcach. Na przykład w Cyrano de Bergerec, gdzie nos dla głównej postaci przygotowała wcześniej jedna z pracowni, która zajmuje się odlewami. Przed laty sama musiałam taki nos zrobić. Za każdym razem. Poza tym kosmetyki są dziś lepszej jakości.
W perukarni Teatru Polskiego w Bielsku-Białej pracują dziś dwie osoby. Przed nastaniem pandemii trwały poszukiwania trzeciej, która miała dołączyć do drużyny pani Marii.
– Mieliśmy bardzo miłą i zdolną dziewczynę. Wiele się nauczyła, ale odeszła. To jednak poświęcenie. Nie miała wieczorów dla siebie. Jeszcze do niedawna szukaliśmy kolejnej osoby. Takiej, która zna się na perukach – mówi.
Zdjęcia: archiwum pani Marii Dyczek; Katarzyna Górna-Oremus
w teatrze było jej lepiej aniżeli w domu………….ciekawe
Tak mówi nieszczęsliwa osoba, ucieka z domu do pracy
Pod tym uśmiechem kryje się dyktatoeka. Kto tam pracował to wie. W ciągu 2 lat uciekły 3 młode osoby
Na takich ludzi, aż miło patrzeć, szczęśliwi pasjonaci, którzy soja pasją promieniują na innych czasem sfrustrowanych narzekaczy.
Kilka lat temu jako niemal “lunatyczka” Teatru Polskiego miałam okazję widywać Panią Marię i dane mi było podziwiać Jej prace w trakcie wystawiania spektakli – według mnie Pani Maria roztacza niezwykłą aurę wokół siebie, jest ciepłą osobą i profesjonalistką.
Pozdrawiam z tego miejsca całą Ekipę TP!
Jak najbardziej słuszne powiedzenie “życie to teatr”, dla filozofa cytat (sprawdzi w wikipedii): “Świat jest teatrem”.
Szekspir wiedział o czym pisze,widać to w jego nieśmiertelnych sztukach,z tym,że codziennie odgrywany jest inny spektakl.