Pandemiczne obostrzenia nieco złagodzono, toteż po raz pierwszy tej wiosny na piłkarskich stadionach pojawili się kibice.
Grający o przysłowiową pietruszkę czwartoligowcy andrychowskiego Beskidu stracili komplet punktów goszcząc rywali z Pcimia. Jedyny gol padł w 7. minucie meczu (Nikodem Morawski), gdy na moment zagapili się andrychowscy defensorzy. Nie było to wielkie widowisko. Określenie „młocka” wydaje się być adekwatne do przebiegu meczu. Mimo że wynik nie wpływał w żaden sposób na los którejkolwiek drużyny, piłkarze nie oszczędzali się nawet przez moment, a w ostatnim kwadransie można było odnieść wrażenie, że stawką jest awans bądź degradacja. Nie pomagało temperowanie zawodników przez arbitra żółtymi kartkami, na nic zdały się sugestie kibiców, aby oszczędzać kości… Skończyło się szczęśliwie bez poważniejszych urazów.
W innym czwartoligowym meczu, piłkarze ryczowskiego Orła pokonali oświęcimską Unię 3:2.