Strażacy odnotowali wczoraj (11 lipca) dwanaście interwencji związanych z ulewnymi deszczami. Najwięcej było ich na terenie miasta i gminy Maków Podhalański – 10, a po 1 w Lachowicach i Śleszowicach.
Jak informuje młodszy brygadier Łukasz Białończyk z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Suchej Beskidzkiej najpierw o 12.42 strażacy otrzymali wezwanie do Lachowic, gdzie silny wiatr uszkodził konary drzew, które zwisały nad chodnikiem i zagrażały pieszym. O 14.01 po silnym opadzie deszczu woda wlała się do jednego z domów w Śleszowicach. Tam strażacy zabezpieczyli wejście do budynku workami z piaskiem. O 14.22 na ulicy Orzeszkowej w Makowie Podhalańskim trzeba było udrażniać przepust, który zatkały naniesione kamienie z drogi gminnej. Potem z minuty na minutę było coraz gorzej. O 14.33 strażacy otrzymali wezwanie do zalanego garażu w Białce, gdzie wkrótce woda zaczęła samoczynnie opadać. Sześć minut później woda wdarła się do piwnicy i kotłowni w budynku mieszkalnym przy ul. Wolności w Makowie Podhalańskim. Tu strażacy wypompowywali wodę z zalanych pomieszczeń.
– Następnie woda zalała budynek handlowo usługowy. Strażacy pomogli właścicielowi usunąć wodę ze sklepu. W tym samym czasie w Grzechyni drzewo oparło się o balkon, ale nie naruszyło konstrukcji balkonu. Strażacy usunęli drzewo. Kilka minut później woda zalała piwnicę w domu przy ul. 3 Maja w Makowie Podhalańskim. Strażacy wypompowywali wodę – relacjonuje Łukasz Białończyk.
O 15.15 doszło do zalania kolejnej piwnicy w budynku przy ul. 3 Maja w Makowie Podhalańskim, a dwadzieścia minut później w nowobudowanym domu przy ul. Kochanowskiego. Ostatnią interwencją było o 18.54 usunięcie zwisających konarów z uszkodzonej lipy na osiedlu Jurki w Makowie Podhalańskim.
– Łącznie we wszystkich działaniach udział brało 16 zastępów i 69 strażaków – dodaje Łukasz Białończyk.