Cztery gole obejrzeli kibice na stadionie kalwaryjskiej Kalwarianki, gdzie gościli piłkarze suskiej Babiej Góry.
Trudno przewidzieć jak potoczyłby się mecz, gdyby w pierwszej minucie przyjezdni wykorzystali doskonałą okazję: suski snajper Piotr Pacyga będąc oko w oko z bramkarzem, posłał piłkę tuż obok słupka… Riposta Stolarzy była szybka – Łukasz Kryjak nie zwykł marnować sytuacji, mając piłkę 8 metrów przed bramką. Płaski strzał był zwieńczeniem zgrabnej, zespołowej akcji.
Minutę później za faul na Mateuszu Oleksym arbiter wskazał wapno, a Hubert Paździorko efektownym zwodem zmylił suskiego golkipera. Gospodarze nieustannie parli na bramkę rywali, lecz między słupkami mieli godnego siebie przeciwnika. Alessio Valion dwojąc się i trojąc kilkakrotnie chronił zespół przed utratą gola.
Po zmianie stron gra nadal toczyła się głównie na połowie Babiej Góry, a efektem przewagi był kolejny gol strzelony po indywidualnej akcji przez Łukasza Kryjaka.
Nieliczne ataki piłkarzy Babiej Góry długo nie przynosiły efektu, aż kalwaryjski golkiper Tomasz Guguła sfaulował Macieja Stróżaka w polu karnym (kilka sekund wcześniej Guguła wyszedł obronną ręką z sytuacji jeden na jeden). Poszkodowany wykorzystał jedenastkę, lecz nie był to koniec emocji. Wiktor Kołodziej z kilku metrów trafił w słupek przyjezdnych, gospodarze nie wykorzystali również dwukrotnego zamieszania na „piątce” suszan. W doliczonym czasie gry wynik na 4:1 ustalił Łukasz Waga.
Stolarze udowodnili, że umiejętnościami znacznie górują również nad solidnymi rywalami z okręgówki. Wszak piłkarze Babiej Góry w ostatnim czasie pokonali między innymi zespół wadowickiej Skawy (2:0) oraz kęckiego Hejnału (4:1)…
Kolejny raz należy pochwalić gospodarzy Kalwarianki za organizację meczu. Chłopcy do podawania piłek to z trudnego do zrozumienia powodu rzadkość na podbeskidzkich lokalnych boiskach…
Kalwarianka Kalwaria – Babia Góra Sucha Beskidzka 4:1 (2:0).
Fot. Bogdan Szpila