Po dwudziestu latach przerwy w Bielsku-Białej zbudowano nowy wielorodzinny budynek mieszkalny w ramach Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Mieszkania przy ulicy Batorego, prawie w samym centrum miasta, miały być atrakcyjną propozycją. Tymczasem zainteresowanie było takie sobie. Władze miasta musiały ogłosić dodatkowy nabór wniosków.
Miała to być oferta dla tych, których nie stać na kupno własnego lokum. Fakt, że nie dla każdego, bo to mieszkania o stosunkowo wysokim standardzie przeznaczone dla osób o średnich dochodach. Koszty wyjęcia i eksploatacji są wysokie w porównaniu z mieszkaniami komunalnymi. Są jednak tak skalkulowane (a przynajmniej powinny być), że koszt wynajęcia mieszkania w zasobach TBS jest niższy w porównaniu z cenami obowiązującymi na rynku komercyjnym.
Władze miasta liczyły więc, że chętnych nie zabraknie, opracowano kryteria, jakie miały być brane pod uwagę podczas oceny wniosków (pierwszeństwo dla osób niepełnosprawnych, rodzin wielodzietnych i tych, którzy przeprowadzą się z lokalu komunalnego, a także ludzie młodzi, dobrze wykształceni (szczególnie w zawodach, których Bielsku-Białej brakuje), chcący związać swoją przyszłość z miastem.
Tymczasem było tylko 42 chętnych, z czego pozytywnie rozpatrzono 22 wnioski. Pod uwagę brano jedynie kryterium dochodowe. Kto je spełniał – dostawał przydział (np. w przypadku dwuosobowej rodziny chcącej wynająć lokal dwupokojowy jej dochody musiały mieścić się w przedziale od 4 tys. zł do 6,5 tys. zł brutto).
Ewa Swatek, szefowa Wydziału Polityki Społecznej, która przewodniczyła komisji oceniająca wnioski nie kryje, że była zaskoczona tak niewielkim zainteresowaniem mieszkaniami. Inwestycja była przecież mocno reklamowana. Także Ewa Kamińska, szefowa bielskiego TBS-u dziwi się, że była tak niewielka liczba wniosków. Zrzuca to po części na karb ogólnej trudnej sytuacji gospodarczej w kraju, a po części na niedawną pandemię. Jej zdaniem wielu młodych ludzi zanim podejmie tak ważną życiową decyzję, woli poczekać i zobaczyć, co będzie dalej.
Teraz miasto ogłosiło dodatkowy nabór wniosków na osiem nierozdysponowanych jeszcze mieszkań. Szykowana jest już kolejna inwestycja. TBS ma wybudować 60 mieszkań przy ulicy Starzyńskiego. Z wyjaśnień Ewy Kamińskiej wynika, że na razie projekt jest na etapie przygotowań, a inwestycja powinna ruszyć pod koniec przyszłego roku.
Jakie koszty trzeba ponieść, aby zamieszkać w takim mieszkaniu? Na początku trzeba wnieść tak zwany udział partycypacyjny w kosztach inwestycji w wysokości 20 procent wartości mieszkania. Później – po podpisaniu umowy najmu – trzeba wpłacić kaucję wynoszącą równowartość 12 opłat czynszowych. Można przyjąć, że należy zainwestować około 70 tysięcy złotych (pieniądze te są rewaloryzowane i w razie rezygnacji z zajmowanego lokalu zwracane).
Ile kosztuje utrzymanie? Tu sprawa się komplikuje, bo najemca oprócz zwykłych opłat za użytkowanie lokalu musi jeszcze spłacać kredyt, jaki TBS zaciągnął na budowę. Opłata ta liczona jest jako 4 proc. wartości odtworzeniowej mieszkania w skali roku i wynosi obecnie nieco ponad 16 złotych za metr kwadratowy. W przypadku dwupokojowego mieszkania o powierzchni 50 mkw wyniesie wyniesie więc ok. 800 złotych.
Do tego dochodzą opłaty za ogrzewanie, wodę, wywóz śmieci itp. Z tego co usłyszeliśmy w TBS wynika, że opłaty te zazwyczaj nie są łącznie wyższe niż kwota wspomniana wcześniej. Miesięczny „czynsz” wyniósłby więc około 1600 złotych (plus opłaty za prąd, kablówkę, internet itp.). Dużo, ale za wynajęcie nowego mieszkania o takim standardzie na komercyjnym rynku trzeba zapłacić w Bielsku-Białej co najmniej 2-2,5 tys. zł.
Dawniej najemców mieszkań TBS odstraszało to, że ponosząc tak ogromne koszty najmu nie mają w praktyce szans, aby mieszkanie stało się ich własnością. Z tego powodu wiele osób, gdy tylko pojawiała się taka możliwość, rezygnowała w wynajmu i szła na swoje. Teraz zmieniły się przepisy i wykup w przyszłości zajmowanego lokalu jest czymś realnym – może to jednak nastąpić nie wcześniej niż po 15 latach. Trudno oszacować, ile najemca będzie musiał wtedy dopłacić, aby stać się właścicielem mieszkania, istnieje jednak taka perspektywa. Kaucja i opłata partycypacyjna będą wtedy traktowane jako zaliczka na poczet kupna.
Skąd więc to marne zainteresowanie mieszkaniami przy Batorego? Zdaniem naszego rozmówcy z branży nieruchomości, przyczyna może być banalna. Zainteresowanie wynajmem mieszkań o wysokim standardzie jest obecnie niewielkie. Młodzi szukają czegoś tańszego. Dobrze „schodzą” znacznie tańsze mieszkania w blokach. Te w nowoczesnym budownictwie – z uwagi na relatywnie wysoką cenę najmu – cieszą się mniejszym zainteresowaniem.
Bardzo dobrze ,że nie ma chętnych.TBS to oszustwo bez żadnych jasnych zasad.To co zmieniają w ustawach jest niestety na niekorzyść najemców,którzy są przez lata tzw.dojnymi krowami.
Właśnie kieruje zawiadomienie do Prokuratury o niegospodarności i złodziejstwem kasztelana i jego bandy! ODDALI KOLESIOM WILLĘ Z 15 MIESZKANIAMI KOMUNALNYMI ZA PÓŁ MILIONA! TO TERAZ klimaszewski ZŁODZIEJU ODTWÓRZ KILKANASCIE MIESZKAŃ KOMUNALNYCH ZA PÓŁ MILIONA ŻŁ0DZIEJU Z niemieckiej bolszewii platfusowej.
Ojej, nikt nie chce mieszkania za 70 tys zł kaucji i 2000 zł opłat ? No kto by pomyślał. Skandal
Ile jest mieszkań przy Batorego?
Nie będzie żadnego wynajmowania! GDZIE SA MIESZKANIA KOMUNALNE ZŁ0DZIEJE?!?