Nie milkną echa tragicznej śmierci 73-letniej kobiety z Ciśca, która zginęła po tym, jak na jej dom przewróciły się drzewa. Jak się okazuje, wcześniej zwracała ona uwagę gminnym urzędnikom, że na jej posesję mogą przewrócić się drzewa…
Przypomnijmy, że tragedia wydarzyła się 4 lutego, a miała miejsce przy ulicy Trakt Cesarski w przysiółku Mały Cisiec. Około 7.00 na niewielki dom przewróciło się kilka drzew, zmieniając budynek w gruzowisko. W tym czasie w środku przebywała 73-letnia kobieta, której niestety nie udało się uratować. Tragedia ta mocno wstrząsnęła mieszkańcami Ciśca, zwłaszcza Małego Ciśca. Wśród licznych dyskusji pojawiło się wiele pytań, zwłaszcza – czy tego dramatu można było uniknąć? Część mieszkańców stwierdziła, że kobieta od pewnego czasu dostrzegała spore niebezpieczeństwo. Udała się do Urzędu Gminy Węgierska Górka, gdzie prosiła, by usunięto drzewa, bo mogą spaść na jej posesję i dom.
URZĄD ZIGNOROWAŁ?
Sprawę postanowił poruszyć i wyjaśnić radny Marian Pietrasina podczas sesji Rady Gminy Węgierska Górka, która odbyła się 10 lutego.
– Czy prawdziwe są doniesienia mówiące o tym, że dwa tygodnie wcześniej kobieta, wspólnie ze swoim sąsiadem, przyjechała do Urzędu Gminy, wręcz błagając o pomoc w pilnym usunięciu drzew rosnących na sąsiedniej działce, które zagrażają jej budynkowi? Kobieta powołała się przy tym na fakt, że niedawno jedno z drzew już zwaliło się na jej posesję, zrywając przewody energetyczne, które doprowadzają prąd do jej budynku. W tej sprawie miała być interwencja energetyki, która po uszkodzeniu przywróciła zasilanie. Jeśli to prawda, to dlaczego przedstawiciele Urzędu Gminy zignorowali wskazane przez nią zagrożenie? Czy przedstawiciele gminy przeprowadzili wizję lokalną w terenie, aby zweryfikować poważne zagrożenia mienia i życia? Czy przedstawiciele gminy powiadomili straż pożarną, na przykład Państwową Straż Pożarną w Żywcu lub OSP o poważnym zagrożeniu? – pytał radny Marian Pietrasina.
Co więcej, złożył on także wnioski do gminnych włodarzy o przeprowadzenie w trybie pilnym na terenie gminy Węgierska Górka wizji lokalnej, aby sprawdzić, czy stare lub uszkodzone drzewa nie zagrażają gminnym budynkom, drogom, ścieżkom pieszo-rowerowym, obiektom sportowym czy placom zabaw. Poprosił też, aby wójt wystąpił do wszystkich właścicieli gruntów, na których rosną stare lub uszkodzone drzewa zagrażające mieniu gminnemu, wydając decyzję administracyjną, która ma nakłonić właściciela do pilnego usunięcia lub przycięcia pielęgnacyjnego takiego drzewa.
– Wnioskuję również o poinformowanie mieszkańców gminy, aby zgłaszali przypadki zagrożeń mienia i życia przez stare lub uszkodzone drzewa. Ponadto, aby wójt wystąpił do Powiatowego Zarządu Dróg w Żywcu, katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Wód Polskich – Zarządu Zlewni w Żywcu i Lasów Państwowych o pilne usunięcie starych lub uszkodzonych drzew, które rosną na ich gruntach, a stwarzają zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców gminy Węgierska Górka – podkreślił radny Marian Pietrasina.
SKŁADA SIĘ DOKUMENT I DRZEWO SIĘ WYCINA
Wójt Piotr Tyrlik powiedział, że to bolesny wypadek dla gminy, a także jego samego, bo znał osobiście kobietę, która zginęła w tym domu.
– Jeżeli chodzi o Urząd Gminy, to nikt nie musi specjalnie tu przychodzić. Składa się dokument, mijają dwa tygodnie i drzewo się wycina. Gmina nie ma żadnych możliwości prawnych, aby wchodzić na prywatną posesję i wycinać drzewa. My możemy tylko apelować. Jeśli są drzewa koło budynków, obiektów użyteczności publicznej czy tam, gdzie gromadzą się i żyją ludzie, to chodźmy i obserwujmy te drzewa. Namawiajmy sąsiadów, gdy widzimy takie zagrożenie. Niejednokrotnie są to konflikty sąsiedzkie, gdy ktoś nie chce wycinać drzewa pomimo zagrożenia. Ale po to jesteśmy radnymi i pracujemy w gminie, że jak widzimy takie zagrożenie, to pomóżmy jeden drugiemu, aby było ono jak najmniejsze. Nie mamy żadnej możliwości administracyjnej wpływania na tego typu działania, żebyśmy mogli wydawać decyzje takie czy inne – stwierdził wójt Piotr Tyrlik.
Dodał, że radny otrzyma odpowiedź na piśmie.
CO ZROBI WÓJT?
Zwróciliśmy się do Urzędu Gminy, aby wójt mógł odnieść się bardziej szczegółowo do pytań radnego. Dlatego przesłaliśmy je i dodatkowo poprosiliśmy o odpowiedź, czy i kiedy wójt zamierza zrealizować wnioski, które zgłosił radny. Po kilku dniach Bogusław Kubaszek z Urzędu Gminy Węgierska Górka przesłał nam odpowiedź, że wyczerpującej informacji wójt udzielił na sesji i podał nam link, gdzie można zobaczyć i odsłuchać retransmisję sesji z 10 lutego.
Mój sąsiad ma w ogrodzie tak wysokie drzewa które zasłaniają mi na dachu swoim cieniem fotowoltaikę ,na dodatek przy wichurach kiwią się tak jak by zaraz miały się poprzewracać a jesienią mam w ogrodzie pełno liści z tych drzwew . Rozmowa z nim to jak grochem o ścianę i co w tej sprawie mogę zrobić
Sprzedaj dom i wyjedź w Bieszczady, Tam będziesz miał dużo wolnych terenów.
“Rewelacyjna” rada, jak kilka innych tutaj ostatnio.
Jak gmina nie ma prawa wchodzić na posesję to jakim prawem wydaje zezwolenie? Chyba prawem komunistycznym. Gminy udają że nie wiedzą co to jest własność prywatna i działają jakbyśmy mieli 1953 rok. Czas wrócić do polskich praw sprzed 1939 r.
Kubaszka na dzień dobry zwolnić dyscyplinarnie …. Mieliśmy na posesji stare drzewo ,między drogą gminną I trakcją kolejowa, pęknięte przez środek…… Dwa razy Kubaszek odmówił zezwolenia na wycięcie… Dopiero gdy poprosiliśmy pisemnego oświadczenia że gmina przejmuje odpowiedzialność za ewentualne szkody …. Na drugi dzień znalazło.sie pozwolenie na wycinkę…….
Bo prosisz jakbyś był poddanym we folwarku i nie czujesz że to twoje. Dlatego siedzą nam na plecach od 1945 r. Gmina nie ma nic do zarządzania prywatną własnością. Czym może rządzić gmina łatwo można sprawdzić w księgach wieczystych. Każdy sąd ma chronić własność prywatna bo tak stoi w konstytucji a nie zarządzać nią.
O czym prawisz, przewrócone drzewa były na posesji sąsiada, który twierdził, że jego własność, nie dał ściąć.
Jak by ścięła nielegalnie to zaraz by były wszystkie służby i ile ukarać taką bandę nierobów mamy w urzędach
Ludzie, nielegalnie ściąć drzewo na terenie prywatnym może ściąć złodziej s nie właściciel. Wszystkie pożytki z własności posiadania należą się właścicielowi i on decyduje co robić a nie gmina. Pisze o tym w kodeksie cywilnym drukowanymi literami. Przestańcie się bać urzędników bo oni z waszej woli siedzą w tych budynkach.
Tym tematem powinna zająć się Prokuratura. Mamy tutaj ewidentne niedopełnienie obowiązków.
Ekolodzy powinni być przekwaterowani ze swoich luksusowych mieszkań czy domów do obiektów zagrożonych ponieważ śmierć od takiego drzewa jest największym honorem ekologa Odpowiednie prawa powinni uchwalić w trybie super pilnym nasi ukochani posłowie
Bez przesady, panie radny, to nieszczęśliwy wypadek i nikt nie będzie działał w urzędach na tak szeroką skalę jak radny sobie wyobraża. Ciekawe co by radny zrobił gdyby kobieta po zgłoszeniu w UG, zgłosiła też radnemu okręgowemu.
Nie, to nie nieszczęśliwy przypadek a świadome stworzenie przez właściciela działki położonej obok posesji starszej pani zagrożenia dla jej mienia i życia poprzez zaniechanie nadzoru właścicielskiego. Urząd gminy powinien podjąć interwencję a brak takowej jest jego winą. Należało wykonać natychmiast – skoro Pani błagała o pomoc – wizję lokalną, ocenić sytuację i podjąć stosowane działania, np zlecić wycięcie drzew a kosztami obciążyć właściciela.
Błędem Pani i jej sąsiada było proszenie się gminy o interwencję, wystarczyłby telefon na 998 lub 113 zgłoszenie że drzewa pod naporem śniegu mogą się przewrócić na linię energetyczną oraz dom – wycięie/ przycięcie byłoby natychmiastowe.
proste doradzać z pozycji anonima.
Dlaczego nikt glosnoynie powie, że Pani mieszkała w budynku gospodarczym ( piwnicy), który nie był budynkiem mieszkalnym ani też nie posiadał żadnych zezwoleń. Wina leży po obu stronach a wszyscy chcą ukrzyżować Gminę i sąsiadów. Pamiętajmy że każdy kij ma dwa końce, tragedii można było uniknąć nie tylko wycinając drzewa.
Chyba nie trzeba zezwoleń mieszkalnych aby drzewo nie spadało na bydynek, niech będzie nawet gospodarczy.