O tym, dlaczego klienci tak kochają Giełdę w Wapienicy, że przyjeżdżają tu od 30 lat, a dzięki nim ich dzieci i wnuki, a także o tym, dlaczego to niezwykłe miejsce na handlowej mapie regionu przetrwało jako jedno z nielicznych w Polsce, rozmawiamy z Marcinem Szarkiem, prezesem Beskidzkiego Hurtu Towarowego. Ta miejska spółka zarządza Giełdą przy ul. Wypoczynkowej w Bielsku-Białej.
Giełda w Wapienicy ma dwa oblicza. W niedzielę to jakby zupełnie inny świat.
Marcin Szarek, prezes Beskidzkiego Hurtu Towarowego: Tak. W tygodniu, w halach, odbywa się tu przede wszystkim hurtowa sprzedaż warzyw i owoców oraz innych produktów spożywczych, choć zapraszamy też klientów detalicznych. Trzeba tylko pamiętać, że od poniedziałku do soboty sprzedawcy zaczynają tu pracę od g. 23.00-3.00, a kończą ok. 8.00.
W niedzielę można za to pospać.
Wtedy sprzedawcy otwierają swoje stoiska od 8.00, a sprzedają do 13.00-14.00. Mamy wtedy na całym terenie – w halach, pod drewnianą wiatą i pod chmurką – od 350 do 400 stoisk. To ogromny wybór. W niedzielę na Giełdzie kupimy wszystko, czego potrzebujemy do wyposażenia i urządzenia domu czy ogrodu.
Giełda to miejsce, które żyje zgodnie z porami roku?
Jak najbardziej. Na naszej Giełdzie idealnie widać tę sezonowość. Od września do Bożego Narodzenia mamy najbardziej dynamiczny okres. Zaczyna się od sprzedaży ubrań jesiennych i zimowych, później np. zniczy i kwiatów, a następnie oferuje się wszystko, co pomoże nam urządzić piękne święta bożonarodzeniowe.
Do mody wróciło przygotowywanie na zimę przetworów. Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce do tego, by się w nie zaopatrzyć, niż wapienicka Giełda. Minął już sezon ogórkowy, a powoli czas na kiszonki. Coraz częściej do słoików trafia też papryka. Jest tu i świetny wybór odmian ziemniaka. Do tego wszystkie polskie owoce i niemal wszystkie z całego świata.
Giełda od dawna słynie z mebli.
To rzeczywiście nasza perła. Meble pochodzą w głównej mierze z rejonu Kalwarii Zebrzydowskiej. Spod ręki rzemieślników wyrastają doskonałe produkty. Ta działalność jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, co doskonale widać w naszych halach. Ci rzemieślnicy stworzą dla nas wszystko, czego tylko zapragniemy i ręczą za jakość. A każdy, kto irytował się składaniem mebli, doceni to, że nie będziemy musieli ich samodzielnie w domu montować, tylko przywiezie się nam do domu gotowy produkt. Co też ważne, wytwórcy produkują meble XXI wieku i podążają za trendami. Ich meble – już w wyższej cenie – sprzedawane są w luksusowych salonach w stolicy.
Czy prezes spółki, która zarządza tą Giełdą, też się na niej zaopatruje?
Tak, więc także z tego powodu dobrze znam sprzedawców. Kupuję tutaj marynarki, garnitury i kurtki. Warto, bo są dobrej jakości i w atrakcyjnych cenach. Dlatego też wielu znajomych zachęciłem do takich zakupów. Kupuję też odzież dla syna, który szybko rośnie. Ostatnio nabyłem pościel. Parę lat temu wyposażałem mieszkanie dzięki meblom z Giełdy. Na co dzień kupuję warzywa, owoce, jajka, orzechy i nabiał, co jakiś czas detergenty, kosmetyki i dobrą kawę.
W żartach mówi się, że nie zna życia ten, kto zimą na straganie nie przymierzał spodni stojąc na kartonie.
Ja przymierzałem! I dalej można, jeśli się uprzeć, choć większość sprzedawców wygospodarowało dla swoich klientów przymierzalnie. Te Giełdy, które nie dostosowały się do nowych czasów, nie przetrwały, a nasza ma się znakomicie.
Chyba nie jest łatwo takim obiektom, gdy tyle norm i przepisów trzeba przestrzegać?
Wystarczy podążać z duchem czasu i wykorzystywać mocne strony. W tym roku mieliśmy na przykład kontrolę z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Katowicach. Potwierdziła jakość i pochodzenie oferowanych przez kupców żywności. Może dla handlujących takie kontrole są uciążliwe, ale zwiększają zaufanie klientów, tym bardziej, że stale czuwa też sanepid.
Giełda ma się na kim wzorować?
Nie bardzo. Jesteśmy pewnego rodzaju ewenementem. Takich dużych giełd towarowych w Polsce jest niewiele i mają nieco inny charakter, bo umiejscowione są głównie na terenach rolniczych. U nas wprawdzie są też lokalni rolnicy, którzy specjalizują się w uprawie określonych warzyw, owoców czy pieczarek, ale mamy też duży wybór wśród hurtowników, którzy oferują dosłownie wszystko, mając swoich zaufanych dostawców.
Jaki jest więc sekret sukcesu?
Klienci bardzo sobie cenią bezpośredni kontakt ze sprzedającymi. Dobrze wiedzą, jaki produkt kupują, bo sprzedawca powie o nim wszystko i nie może sobie pozwolić na utratę zaufania. Niektórzy klienci znają się z handlującymi po 30 lat! A potem na tym samym stoisku spotykają się ich dzieci i wnuki. Czegoś takiego nie ma w galeriach handlowych.
Jest duże zainteresowanie Giełdą, ale musimy dbać o to, aby jej poziom nie spadał i by przyciągać nowych klientów. Stąd staramy się o szeroką promocję i reklamę, zachęcając do tego, by spróbować, jak satysfakcjonujące mogą być zakupy w Wapienicy. Obecnie Giełda to przede wszystkim dobre, sprawdzone produkty, często polskie, a wręcz lokalne, których jakością będziemy się cieszyć bardzo długo. Wybór przy tym jest tak ogromny, że wszelkiej maści dyskonty nie są w żaden sposób konkurencyjne.
A co z komfortem klientów?
Dzisiaj na Giełdzie zakupy robi się bardzo wygodnie. Po pierwsze, lokalizacja przy węźle drogi ekspresowej S52 jest doskonała. Parkingi są darmowe, a miejsca starczy dla każdego, w czym pomaga obsługa. Stoiska są estetyczne, przestronne, a alejki szerokie. Można tu świetnie spędzić całe niedzielne przedpołudnie, a nawet zjeść smaczny obiad. Przed głównym wejściem rodzina Steczków sprzedaje wspaniałą grochówkę (niemal litr za 15 zł!) czy placki z blachy. Są też kultowe hot-dogi i hamburgery od pani Uli, pyszne dania z grilla i – nowość – aromatyczne czebureki.
Giełda to wyjątkowe miejsce pod tym względem, że można tu robić zakupy w każdą niedzielę. Czy ewentualna zmiana przepisów zaszkodziłaby temu biznesowi?
Na niedzielach niehandlowych Giełda na pewno zyskuje. Jednak funkcjonowała i wtedy, gdy sklepy tego dnia były otwarte. Nie da się dzisiaj ocenić tego, jak zniesienie zakazu handlu w niedziele wpłynie na Giełdę. Mam nadzieję, że raczej nie wpłynie, bowiem robimy wszystko, by być pełnowartościową alternatywą dla całej pozostałej oferty handlowej w regionie.
Wydaje się, że giełdy, targowiska i bazary stają się znowu modne i dochodowe. Że to w dobrym tonie kupować coś bezpośrednio od producenta, a nie w bezdusznej sieciówce.
Mogę powiedzieć tyle, że wyniki finansowe Giełdy są coraz lepsze, a osiągamy to pomimo tego, że podwyżki za wynajmowanie miejsca pod stoiska uwzględniają tylko inflację. Cały czas ten rejon ulicy Wypoczynkowej ożywiamy i coraz więcej się o nim mówi.
W niedzielę ta część Bielska-Białej żyje i przyciąga mnóstwo klientów, którzy tylko tego dnia mogą zrobić porządne zakupy w bardzo przyjemnej atmosferze, co tak sobie cenią. Zapraszamy, by się przekonać o tym samemu!