Pomimo upływu kolejnych godzin, w rejonie stawu Błaskowiec w Czechowicach-Dziedzicach wciąż bez efektów trwają poszukiwania zaginionej Karoliny Wróbel. Akcja ratownicza wywołuje spore zainteresowanie gapiów. Nie wszyscy jednak przychodzą, by działaniom służb się wyłącznie przyglądać. Niektórzy z potrzeby serca chcą wesprzeć ratowników, tak jak potrafią. Dwóch mieszkańców na miejsce akcji dostarczyło bezpłatne posiłki dla ratowników.
Po południu do centrum dowodzenia akcją nad stawem dotarła nieoczekiwana pomoc – prowiant przeznaczony dla ekipy poszukiwawczej. Ciepła strawa z pewnością pomoże w dobrym samopoczuciu osób, które od kilku dni brodząc w wodzie poszukują zaginionej czechowiczanki. Dostawę oddolnie, we własnym zakresie zorganizowali mieszkańcy Czechowic-Dziedzic. Takie momenty, nawet w tak tragicznych okolicznościach dają wiarę, że wciąż można liczyć na zwykłe ludzkie odruchy.
Gorącą zupę dostarczyli czechowiczanie – Rafał i Grzegorz. Panowie na co dzień prowadzą restaurację, nie chcieli jednak podać jej nazwy, ani nawet dać się sfotografować naszemu reporterowi. – Jesteśmy tu prywatnie. Nie chcemy reklamy. Po prostu obdzwoniliśmy dzisiaj lokalne firmy, z którymi współpracujemy i udało nam się wszystko zorganizować – mówią.
– Jest kiełbasa, pieczywo, robimy zupkę. Wszystko mamy. Jutro rozłożymy się z grillem i w ten sposób wspomożemy ratowników – dodają. O motywach swoich działań mówią, że to zwykły ludzki gest. – Od dawna to robimy. Zawsze się udzielamy, kiedy jest taka potrzeba. Pomagamy na festynach charytatywnych i tak dalej. Teraz też chcieliśmy zrobić coś od siebie. Byliśmy tu rano i zapytaliśmy, czy jest chęć na gorącą zupę. Potrzebowaliśmy trzy godziny żeby wszystko zorganizować.