Zakrojonej na tak szeroką skalę akcji poszukiwawczej nie pamiętają funkcjonariusze od wielu lat pracujący w Komendzie Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. – Trudno odnieść tę sprawę do jakichś innych z ostatnich lat – mówi o poszukiwaniach Karoliny Wróbel w rozmowie z redakcją były oficer prasowy bielskiej policji Roman Szybiak.
– Jedyne podobne przypadki, które można przywołać, to zaginięcie mieszkanki Buczkowic z 2018 roku i sprawa zabójstwa ciężarnej mieszkanki Bielska-Białej, do której doszło rok później i której zabójstwo udowodniono jej mężowi. W pierwszym przypadku poszukiwania zakończono dopiero po dwóch latach, kiedy odnaleziono szczątki zaginionej. W drugim policja bardzo szybko zatrzymała męża, który zgłosił zaginięcie, gdyż od pierwszych chwil śledczy mieli tzw. nosa. Podejrzenia okazały się słuszne, gdyż kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zbrodni przypadkowy spacerowicz odnalazł ciało, a później odnaleziono inny koronny dowód w postaci nagrania z dyktafonu – przypomina były policjant.
Roman Szybiak, który jest obecnie aplikantem w Kancelarii Prawnej Kaplita Greń w Bielsku-Białej, zwraca uwagę, że po zatrzymaniu służby intensywnie przeszukiwały akwen. – Jeśli faktycznie doszło do zbrodni, to odnalezienie zwłok to najważniejsze zadanie dla śledczych. Ewentualny zarzut, o jaki może zostać oskarżony podejrzany może być bowiem bardzo różny. To, co potocznie nazywamy morderstwem, może przybrać różną kwalifikację prawnokarną – od nieumyślnego spowodowania śmierci, którego nie można wykluczyć, po zabójstwo w tzw. afekcie, które kodeks karny opisuje jako zabicie człowieka pod wpływem silnego wzburzenia, przez tzw. zwykłe zabójstwo, aż po jego kwalifikowane formy, czyli pozbawienie człowieka życia ze szczególnym okrucieństwem. Można sobie wyobrazić sytuację, że potencjalny sprawca przyznaje się do zabójstwa, ale ukrywa okoliczności, aby uzyskać dla siebie jak najniższy wymiar kary. Nie wiadomo, czy istnieje jakieś narzędzie zbrodni i czy zostało przez śledczych odnalezione. Więc bez kluczowego dowodu jakim jest ciało, a w zasadzie sekcja zwłok, która ujawni bezpośrednią przyczynę zgonu, oskarżenie o zabójstwo może być bardzo trudne dla śledczych. Im później zostanie ono odnalezione, tym trudniej będzie ustalić przyczynę i mechanizm zgonu – wyjaśnia były oficer prasowy bielskiej policji.
Prowadzone działania i charakter sprawy przypomina naszemu rozmówcy śledztwo ws. zaginięcia Ewy Tylman z Poznania. – Ciało odnaleziono po wielu miesiącach, a Adam Z. początkowo oskarżony o zabójstwo, miał odpowiadać za to, że nie udzielił jej pomocy po wpadnięciu młodej kobiety do Warty. Stąd taka intensyfikacja działań prowadzonych przez różne wyspecjalizowane służby, które dysponują dzisiaj psami tropiącymi, psami wyszkolonymi do wyszukiwania zapachu zwłok ludzkich czy nowoczesną elektroniką. Przeszukiwane są miejsca, gdzie odnalezienie 24-latki jest najbardziej prawdopodobne, nie tylko na podstawie tego co powiedział śledczym podejrzany, ale całego zebranego w sprawie materiału dowodowego i wykorzystaniu przywołanych metod i form poszukiwań. Skoro zajmują się tym wyspecjalizowane jednostki z pewnością wiedzą, jak należy to zrobić najlepiej. Całość komplikują i utrudniają zimowe warunki atmosferyczne, a każde działania poszukiwawcze, jeśli nie przynoszą skutku, muszą jednak kiedyś zostać zakończone – tłumaczy Roman Szybiak, który w służbie był przez blisko 20 lat.
Bartłomiej Kawalec