Wydarzenia Bielsko-Biała

Wielkie braterskie wyzwanie. Przebiegną z Bielska-Białej do Ustki | WIDEO

Fot. Artur Jarczok

Damian Stawicki na miano bielskiego sportowego świra zasłużył z nawiązką. Do tej pory samotnie na rowerze pokonał między innymi trasę na Chorwację czy do Maroka. Teraz stanie przed kolejnym wielkim wyzwaniem. Tym razem nie sam, a z bratem Kubą chcą przebiec w kilkanaście dni trasę z Bielska-Białej do Ustki, codziennie przemierzając długość maratonu.


Skąd pomysł na taką wyprawę?

Damian: Mój brat od półtorej roku biega maratony i dłuższe dystanse. Ja go namawiałem na wyprawę rowerową, a on mnie na bieg. Miał większy dar przekonywania (śmiech). To bardzo trudne, bardzo ciężkie mentalnie i fizycznie, ale przygotowaliśmy się do tego bardzo dobrze i długo. Uważam, że coś innego czasem warto wdrożyć do podręcznika o historii sportowego świra. Dlatego też chciałem tym razem zaangażować brata w nową wyprawę i z nim wspólnie promować braterstwo. Teraz niestety ludzie się od siebie oddalają, a my właśnie chcemy pokazać, że razem jesteśmy jeszcze silniejsi.

Jaki jest plan?

Damian: Będzie ciężko, bo to naprawdę daleki dystans, ponad 700 kilometrów trasy, ale na pewno znajdziemy sposób na to, żeby każdy kolejny dzień ukończyć zwycięstwem. Codziennie chcemy „robić” maraton, czyli przebiec 42 kilometry. To spory wysiłek i obciążenie, ale będziemy dawać z siebie maksa, szczególnie, że będziemy swoim biegiem wspierać zbiórkę dla młodego Kazika z Bystrej. Mamy nadzieję, że będzie obserwował, jak biegniemy i doda mu to siły, żeby wrócić do zdrowia.

Jak zamierzacie sobie radzić z takim dystansem. Przecież mogą się przydarzyć jakieś obtarcia, choroba. Rozumiem, że zagryzacie zęby i biegniecie dalej?

Damian: Oczywiście! Plan jest taki, żeby nocować akurat w hotelach, żeby faktycznie mieć czas na dobrą regenerację. Nie będziemy mieć supportu, ani fizjoterapeuty, który mógłby nam pomóc. Jesteśmy tylko zdani na siebie. Będziemy celować w dobrej jakości nocleg, gdzie będzie dobre siadanie i gdzie będzie jakaś salka, żeby się porozciągać, „porolować”, żeby te wszystkie mikrourazy, które na pewno się pojawią, jak najszybciej niwelować. Zdajemy sobie sprawę, że ból będzie na sto procent, ale trzeba zrobić tak, żeby był jak najmniejszy

Ile zająć ma przebiegnięcie trasy?

Kuba: Kiedy dobiegniemy do Torunia, to chcemy stamtąd biec do Gdańska, a dopiero stamtąd wzdłuż morza do Ustki. To wyjdzie około 755 kilometrów. Myślimy, że całość zajmie około 15 dni, może 17 dni. Celem jest dobiegnięcie, a nie ustanawianie jakiś rekordów. Jeżeli nie będzie potrzeby to nie chcemy sobie robić żadnych przerw ani wolnych dni.

Co ze sobą zabieracie? Na rower można wziąć więcej rzeczy, a tu chyba trzeba do tematu podejść minimalistycznie.

Kuba: Bierzemy tylko najbardziej potrzebne rzeczy, żeby odciążyć całkowicie, jak to się tylko da. Mamy plecaki, a w nich trzy gotowe komplety do biegu. Najważniejsze to chyba w sumie skarpetki na zmianę. Na pewno będą wielokrotnego użytku, więc pewnie zapach nie będzie zbyt przyjemny na samym końcu. Ale mamy nadzieję, że komitet powitalny, który ma być w Ustce, wytrzyma przy naszym zapachu.

Damian: Rower był najważniejszy przy wyprawie do Maroka, tak tutaj buty… Mamy bardzo profesjonalne buty, więc to też daje duże szanse, że stopy nam wytrwają w stanie nienaruszonym do samego końca.

google_news