Ratownicy mają pełne ręce roboty z wędkarzami, którzy oddają się swojej pasji na skutym lodem Jeziorze Żywieckim. Woprowcy tłumaczą, że pokrywa lodowa nie zapewnia bezpieczeństwa, ale czasem nie znajdują posłuchu…
Takie zdarzenie miało miejsce dziś tuż przed południem. O 11.32 dyspozytor Beskidzkiego WOPR-u przyjął zgłoszenie dotyczące mężczyzny, przebywającego na oblodzonym Jeziorze Żywieckim. W rejon ośrodka Mega wyruszyło dwóch ratowników.
– Po zlokalizowaniu osoby siedzącej na pękającej pokrywie lodowej zbiornika Tresna, ratownicy nawiązali dialog z oddalonym od brzegu o kilkadziesiąt metrów wędkarzem, nakłaniając go do powrotu do brzegu. Niestety, wędkarz odmówił powrotu, przy czym ochoczo, w podskokach, zaprezentował jak bardzo „stabilna” jest pokrywa lodowa w miejscu, w którym przebywał… Na szczęście, po chwili namysłu, podjął decyzję o opuszczeniu tafli jeziora – relacjonują woprowcy.
Tuż po tym ratownicy, którzy postanowili objechać całe jezioro, natknęli się na kolejnego wędkarza w pobliżu Wilczego Jaru. On z kolei od razu zareagował na prośby i zszedł na ląd.
– Uczulamy na zmienne warunki pogodowe! Niska temperatura w nocy oraz dodatnia temperatura przez dzień wraz z mocnym nasłonecznieniem nie są gwarantem silnej, grubej i stabilnej pokrywy lodowej – tłumaczą w Beskidzkim WOPRze. – Prosimy o rozważny wypoczynek, mając w szczególności na uwadze fakt, że prognozy na najbliższe dni skłaniają się ku coraz to wyższym temperaturom przez dzień. Osobom dokonującym zgłoszenia dziękujemy za czujność – dodają.