Wydarzenia Oświęcim

Przerwany dramat pani Basi. Zamiast mandatu za kradzież jedzenia, otrzymała dużo serca

Zdjęcie ilustracyjne

Są takie historie, które pokazują, że w codziennym zgiełku wciąż jest miejsce na dobro. W jednym z oświęcimskich marketów zatrzymano seniorkę, która próbowała ukraść produkty spożywcze. Wezwani na miejsce policjanci nie kierowali się paragrafami, tylko sercem…

15 listopada pani Basia weszła do sklepu z pustym portfelem. Emerytura w wysokości 1500 złotych nie starczała jej na podstawowe potrzeby: opłaty, leki, jedzenie. Od dawna żyła skromnie, a w tym miesiącu zabrakło jej już nawet na chleb. Samotna, chora, pozbawiona nadziei 65-latka uznała, że tym razem nie ma innego wyjścia – wzięła z półki kilka podstawowych produktów, tych najbardziej potrzebnych i postanowiła nie płacić. Z koszykiem, w którym miała jedzenie o wartości 80 zł, kierowała się do wyjścia, licząc, że nikt nie zauważy.

To się jednak nie udało, na miejsce wezwano policję. Asp. Mariusz Syrek oraz sierż. Mateusz Stybak przyjechali na miejsce, by przeprowadzić rutynową interwencję wobec sklepowej złodziejki. Zwykle takie drobne kradzieże kończą się mandatem, ewentualnie wnioskiem do sądu o ukaranie. Jednak to, co zobaczyli funkcjonariusze, zmieniło ich perspektywę. Seniorka była roztrzęsiona i zapłakana. Jak wyznali później policjanci, z jej słów i zachowania jasno wynikało, że nie miała w sobie nic ze złodziejki. To była desperacja, zwykły ludzki głód. Dlatego mundurowi uznali, że zamiast konsekwencji w postaci mandatu, wystarczy seniorkę pouczyć.

To jednak jeszcze nic. Policjanci, przejęci losem pani Basi, zapłacili za jej zakupy, a nawet postanowili zorganizować dla niej zbiórkę. – Mogli ją tylko pouczyć i kazać oddać towar, ale wtedy wyszłaby z niczym, a w weekend MOPS nie pracuje. Byłaby głodna. Policjanci zrobili coś, co ma ogromną wartość: zapłacili za jej zakupy z własnej kieszeni. To był gest serca, którego nic nie zastąpi – słyszymy od asp. szt. Małgorzaty Jureckiej, rzeczniczki oświęcimskiej policji.

W rozmowie z naszą redakcją rzeczniczka rozwija temat: – Policjanci musieli ocenić sytuację w kilka minut. A sytuacja była wyjątkowa. Kobieta nigdy wcześniej nie popełniła kradzieży. W koszyku miała tylko najbardziej podstawowe produkty spożywcze – żadnych luksusów, żadnego alkoholu, nic, co mogłoby wskazywać na coś innego niż skrajna potrzeba. Do tego niska emerytura i poważna choroba. Serce nakazało im zareagować inaczej niż mandatem, którego ta pani i tak nie miałaby z czego zapłacić.

Niektórzy z komentujących sytuacje w internecie, zastanawiali się jednak, czy w ogóle policjanci mieli prawo tak postąpić? Takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko. – Policjanci wiedząc, że jest bardzo trudna sytuacja, mają możliwość pouczenia. Tak samo może być na przykład, gdy ktoś przekroczy prędkość jadąc samochodem i zostaje zatrzymany. I okazuje się, że kierowca jedzie przykładowo z żoną do porodu czy z chorym dzieckiem do szpitala. W takiej sytuacji nie dość, że dajemy pouczenie, to jeszcze eskortujemy kierującego w miejsce, do którego zmierza. Trzeba na każdą sytuację spojrzeć z innej strony. Tak samo postępują sądy. Jeżeli widzą, że ktoś dokonał kradzieży, a ma bardzo trudną sytuację, to kara jest mniejsza. Seniorka nie była karana, do tego dochodzi jeszcze ubóstwo i poważna choroba. Więc to są czynniki, które policjanci wzięli pod uwagę. Serce im nakazało zrobić tak, a nie inaczej i uważam, że postąpili słusznie – tłumaczy oficer prasowa KPP w Oświęcimiu.

Historia pani Basi natychmiast poruszyła nie tylko lokalnych policjantów, ale też setki mieszkańców regionu i nie tylko. Rzeczniczka oświęcimskiej policji przyznaje: – Po dwóch godzinach od publikacji komunikatu w tej sprawie mieliśmy pytania o to, gdzie można wpłacać pieniądze dla pani Basi. Trzeba było pilnie znaleźć organizację, która mogłaby przyjąć darowizny. Stowarzyszenie „Pokolenia”, działające przy Dziennym Domu Pomocy w Oświęcimiu, zgodziło się bez wahania i udostępniło konto. Stowarzyszenie nie pobiera żadnych opłat – całość trafi do seniorki.

W ciągu pierwszych dni wpłynęło ponad 170 wpłat na łączną kwotę około 12 tysięcy złotych. Do stowarzyszenia zaczęły napływać także pudła z żywnością. Caritas Diecezji Bielsko-Żywieckiej zadeklarowało długofalowe wsparcie. – Widzimy codziennie, jak ktoś w sklepie rezygnuje z podstawowych produktów, bo brakuje paru groszy. Nie wiemy, czy za tą osobą nie stoi historia podobna do pani Basi. Reagujmy. Czasem wystarczy drobny gest – mówi asp. szt. Małgorzata Jurecka i zachęca, by naśladować oświęcimskich dzielnicowych w codziennym życiu.

google_news
Kronika Beskidzka prasa