Opady śniegu i silne mrozy dają się we znaki ptakom wodnym, zwłaszcza łabędziom. Kilkanaście z nich nie dało sobie rady w tych ekstremalnych warunkach. Życia nie ułatwiają im ludzie, którzy w dobrej wierze dokarmiają ptaki pieczywem. Weterynarze ostrzegają, że skutki tego mogą być dramatyczne! I chodzi tu nie tylko o niewłaściwy pokarm, ale i ryzyko wystąpienia ogniska ptasiej grypy.
Najwięcej problemów dotyka łabędzi, które zimowy czas spędzają w nurcie Wisły. Już kilkanaście ptaków nie dało sobie rady w tych ekstremalnych warunkach. Na ratunek wzywani są zwykle strażacy, którzy od początku zimy podjęli kilkanaście interwencji. Zgłoszenia pochodziły głównie ze Skoczowa, gdzie tych ptaków zimuje najwięcej.
– Interwencji związanych z akcjami ratowniczymi mieliśmy osiem. Kilka wezwań było fałszywych, ale w dobrej wierze. Po podejściu do łabędzia siedzącego na skutej lodem rzece, ptak… wstawał i oddalał się. W tym sezonie nie zdarzyło się nam, ale zdarzało w latach poprzednich, że sarny czy psy wpadały do rzek i nie potrafiły samodzielnie wyjść na brzeg – mówi Michał Swoboda, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Cieszynie.
W połowie listopada zgłoszono, że łabędź… spaceruje sobie po ulicy Bielskiej w Skoczowie. Strażacy złapali go i wypuścili przy stawach w Pogórzu. W grudniu na spacer wybrała się łabędzia para i zwiedzała okolice remizy OSP w Strumieniu. 7 stycznia strażacy rozbili bosakiem lód pod jednym ptakiem na Wiśle w Ochabach, a nazajutrz uwolniono łabędzia z nurtu Wisły w Skoczowie. 14 stycznia podjęto dwie interwencje. Tym razem finał był smutny, ponieważ trzy łabędzie nie przetrwały ostrych mrozów sięgających minus 20 stopni Celsjusza. Martwe ptaki zabrano do utylizacji. Wcześniej taką decyzję podjął powiatowy inspektor weterynarii. 18 stycznia uwolniono łabędzia uwięzionego w krze koło skoczowskiej kładki, a 23 stycznia znaleziono martwego łabędzia na nadwiślanym wale w Skoczowie.
Pod Kaplicówką łabędzie rezydują głównie w okolicy kładki pieszo-rowerowej przy ulicy Sportowej. Przychodzi tam wiele osób, często rodziny z dziećmi, by te królewskie ptaki podziwiać. Nierzadko ptaki są dokarmiane. W pewnym stopniu ułatwia im to przetrwanie zimowego okresu, jednak ludzie nie zwracają uwagi na to, co ptakom rzucają do zjedzenia. Stąd okolice kładki oblepione są kartkami z apelem: „Prosimy nie dokarmiać łabędzi chlebem i bułkami”. To jeden z elementów akcji prowadzonej przez skoczowskich strażników miejskich.
– Dokarmianie łabędzi może przyczynić się do ich śmierci. Kiedy ptaki dostają pieczywo zimą, to „rośnie” ono w żołądku i ogranicza możliwość picia wody. Taka sytuacja powoduje zwykle śmierć. Każdy przypadek, dotąd trafiło do nas dziesięć martwych łabędzi, sprawdzamy pod kątem ptasiej grypy. Trzeba wiedzieć, że podczas dokarmiania w miejscu znanym ptakom, a tak jest w przypadku okolic kładki sportowej w Skoczowie, zlatują się różne osobniki, także te osłabione, wyziębione i wygłodzone. One właśnie są szczególnie podatne na choroby – zaznacza Bogusław Kubica.
Przypomina jednocześnie, by nie lekceważyć obowiązującego od kilku tygodni zakazu wypuszczania drobiu domowego. W ten sposób kury i kaczki unikną kontaktu z ptactwem wodnym, a tym samym nie będzie okazji powstania ogniska ptasiej grypy w naszym regionie.