W ostatnich dniach na ulicach Bielska-Białej i Żywca spotkać można było tajemniczego pielgrzyma odzianego w skromne szaty i wędrującego z drewnianym krzyżem. To 67-letni Mieczysław Wocial z Markus koło Elbląga (województwo warmińsko-mazurskie).
Pielgrzym odziany jest w szary strój stylizowany na mniszy habit, a uszyty z worków jutowych. Niesie plecak i drewniany krzyż. Od przeszło 20 lat przemierza Polskę w letnich miesiącach.
– Idę i modlę się za mieszkańców mijanych miejscowości – mówi Mieczysław Wocial, który jest emerytowanym rolnikiem oraz osobą świecką. Ma żonę i dzieci.
Był już w wielu zakątkach Polski, ale też i za granicą w Amsterdamie, Rotterdamie, Paryżu, Kopenhadze czy Pradze. W sumie pokonał już pieszo ponad 14 tysięcy kilometrów.
– Wiele nie potrzebuję. Często na nocleg zapraszają mnie księża lub mieszkańcy. A jakby coś to w plecaku mam karimatę i mogę spać, gdziekolwiek, aby tylko nie padał deszcz. Jem raz dziennie. Księża lub ludzie zapraszają mnie na poczęstunek lub nawet dają coś na drogę – mówi Mieczysław Wocial.
Skąd taka decyzja o wędrowaniu?
– Kiedyś popijałem sobie zdrowo i żyłem w grzechu. Jakieś trzydzieści lat temu Pan Jezus dotknął mnie duchowo dość głęboko. Wtedy zacząłem myśleć o swojej duszy. Powróciłem do modlitwy, a nieco później pojawiło się wielkie pragnienie życia pustelniczego. To było niemożliwe, ale podjąłem ascezę, umartwienie i posty. Miałem w tym wielką radość i pokój serca. Pojawiło się też wielkie pragnienie pomagania innym i docierania do serc ludzkich. Stąd pielgrzymuję i niosę ewangelię ludziom, a przy tym pocieszenie i nadzieję. Nie mam problemu z nawiązywaniem rozmów, bo ludzie sami do mnie podchodzą – tłumaczy pielgrzym.
W czwartek i piątek (24 i 25 sierpnia) można było go zobaczyć w Bielsku-Białej. W Żywcu wędrował ulicami w piątek i sobotę (25 i 26 sierpnia). Dzisiaj (26 sierpnia) pojawić się ma ponownie w Bielsku-Białej.
– Stąd planuję pojechać do Cieszyna, a następnie do Trzyńca na Zaolziu. A co dalej? Zobaczymy – mówi Mieczysław Wociel.