Pod koniec listopada Rada Miejska Bielska-Białej uchyliła własną uchwałę z kwietnia ubiegłego roku, dotyczącą przystąpienia przez ratusz do sporządzenia zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów położonych w dzielnicy Lipnik, w rejonie tamtejszego wysypiska odpadów komunalnych.
Gliwicki wyrok
To konsekwencja decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach z sierpnia tego roku. Sąd unieważnił wtedy obowiązujący dla tego obszaru dotychczasowy plan zagospodarowania. Wyrok dotyczył, co prawda, tylko części terenu objętego tym planem, lecz istotnej z punktu widzenia konfliktu, jaki rozgorzał pomiędzy mieszkańcami Lipnika a ratuszem w sprawie strefy przemysłowej, jakiej powstanie na tym obszarze zakładał uchylony plan. Konsekwencją protestów lokalnej społeczności było właśnie przystąpienie przez ratusz do prac nad wprowadzeniem zmian do planu uchwalonego w 2012 roku. Władze miasta, biorąc pod uwagę sugestie lokalnej społeczności, od wyroku WSA się nie odwołały. Stał się więc prawomocny. Oznaczało to, że dalsze prace nad zmianami do nieistniejącego już dokumentu stały się bezcelowe.
Można inwestować
Co oznacza decyzja WSA i będąca jej konsekwencją uchwała Rady? Po pierwsze, cały ponadroczny wysiłek planistyczny włożony przez ratusz – w tym poniesione koszty – w przygotowanie zmian dla Lipnika można wyrzucić do kosza. Szkoda, bo projekt dokumentu był praktycznie gotowy i wiele wskazywało, że zostanie uchwalony jeszcze w tym roku.
Po drugie, tereny te przestały być objęte jakimkolwiek planem zagospodarowania. Konsekwencje tego mogą być takie, że wbrew temu co mogą niektórzy sądzić, decyzja WSA nie zablokowała na tym terenie działalności inwestycyjnej. Wręcz przeciwnie. Teraz można tam wybudować wszystko, w tym także obiekty o charakterze przemysłowym. Teren nie jest bowiem już chroniony przed „dziką” zabudową zapisami prawa miejscowego, a to w jaki sposób zostanie zagospodarowany zależne będzie jedynie od woli właścicieli gruntów oraz dość ogólnych zapisów ustaw powszechnych (na przykład prawa budowlanego, ustawy o lasach itp.)
odszkodowań NIE Będzie
Po trzecie, taki obrót sprawy uderzy we właścicieli działek. Nie mają bowiem oni co liczyć na odszkodowania z tytułu utraty wartości gruntu spowodowanej zmianą sposobu jego zagospodarowania. Do tej pory (od 2012 roku) były to tereny przewidziane pod działalność przemysłową. Miały więc sporą wartość rynkową. Gdyby przyjęto przygotowywane przez ratusz zmiany do planu ograniczające możliwość ich „przemysłowego” wykorzystania, działki straciłby na swojej wartości. Właściciele mogliby jednak zażądać od gminy odszkodowania w kwocie równoważnej utraconym w ten sposób korzyściom (szacowano, że odszkodowania te mogą wynieść grubo ponad 10 milionów złotych). Teraz, gdy plan został uchylony przez WSA, lecz nadal wybudować tam można wszystko (nawet budynki mieszkalne), grunty te na wartości teoretycznie nie straciły. Kwestia ewentualnych odszkodowań jest więc problematyczna
Co dalej?
Ratusz prędzej czy później będzie musiał przystąpić od zera do sporządzenia planu zagospodarowania dla tego fragmentu miasta. Ale raczej później, niż wcześniej. Samo sporządzenie i uchwalenie takiego dokumentu możne potrwać kilka lat. Jednak mieszkańcy chcą, aby wcześniej dokonano zmian w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dla Bielska-Białej, uniemożliwiające w przyszłości przeznaczenie tego obszaru pod działalność przemysłową. Dokonanie takiej zmiany oznacza kolejne lata prac planistycznych. Do tego czasu sprawa sposobu zagospodarowania terenu położonego w bezpośrednim sąsiedztwie wysypiska śmieci pozostanie otwarta. Oby tylko w międzyczasie nie powstało tam, na przykład, jakieś wielkie osiedle mieszkaniowe…