Wydarzenia Żywiec

Agresja i wyzwiska

Atak nożownika na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który następnego dnia zmarł, wywołał dyskusję w całym kraju między innymi na temat bezpieczeństwa samorządowców. Czy na Żywiecczyźnie włodarze gmin czują się bezpiecznie? Jak się okazuje, nieraz byli zagrożeni, i to bardzo!

PORYSOWANA KAROSERIA

W marcu 2007 roku w Starostwie Powiatowym w Żywcu doszło do burzliwej sesji Rady Powiatu. Decydowano podczas niej o przeniesieniu w niedalekiej przyszłości siedziby żywieckiego Zespołu Szkół Drzewnych i Leśnych z Pałacu Habsburgów do budynku w dzielnicy Sporysz. Na sesji pojawiło się około trzystu uczniów z transparentami, przeciwnych takim planom. W trakcie obrad wśród przemawiających był radny Franciszek Dybek, wówczas członek Zarządu Powiatu, który popierał plany przeprowadzki. Po zakończeniu sesji ktoś ostrym narzędziem porysował część karoserii jego samochodu stojącego na parkingu przed budynkiem starostwa. Winnego nie znaleziono.

CZY BURMISTRZ KOPNĄŁ W TYŁEK?

Z kolei w maju 2010 roku w Urzędzie Miejskim w Żywcu doszło do kuriozalnej sytuacji. Mający zamiar kandydować na burmistrza miasta znany działacz społeczny pojawił się w sekretariacie magistratu, gdzie doszło do awantury z burmistrzem Antonim Szlagorem.

Burmistrz wyzywał mnie wulgarnie, próbował mnie pobić, a na koniec kopnął w tyłek! – mówił na gorąco.

Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawiał burmistrz Antoni Szlagor, który twierdził, że to działacz społeczny go napadł. Sprawa trafiła do sądu.

Tam uznano, że winnym jest pan J.M., który naruszył nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego, w tym przypadku burmistrza Antoniego Szlagora – mówi Mariusz Hujdus, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Żywcu.

„BEZROBOTNA” OCHRONA

Końcem marca 2014 roku w Milówce doszło do ciekawej sytuacji. Rada Gminy miała wówczas przyjąć nowy plan zagospodarowania przestrzennego, który wzbudzał wśród mieszkańców wiele kontrowersji. Wójt gminy Robert Piętka, obawiając się agresywnej reakcji ze strony ludzi, wezwał dwóch pracowników firmy ochroniarskiej, aby byli obecni na sesji. Podczas obrad 28 marca było nerwowo, ale ochroniarze nudzili się przez dwie godziny, nie mając nic do roboty. Ówcześni radni gminni Halina Worecka i Marian Gacek domagali się wyjaśnień, dlaczego pojawili się ochroniarze i kto za to zapłacił. Wójt stwierdził, że gmina podlega stałej ochronie.

Dlatego nie ma żadnych dodatkowych wydatków. Nie wydaje mi się, aby obecność ochrony była czymś dziwnym. To po prostu czysta profilaktyka. Płacimy tej firmie, to dlaczego nie mogą się raz za czas u nas pokazać?– powiedział.

PIĘŚCIAMI W STÓŁ

Pytany o przejawy agresji wobec samorządowców wójt gminy Lipowa Jan Góra zaznacza, że w końcu media i osoby na szczeblu rządowym zaczynają się interesować tym tematem na poważnie.

Ubolewam, że musiało dojść aż do takiej tragedii. Niestety, zarówno ja, jak i moi pracownicy wielokrotnie spotykaliśmy się z zagrożeniem ataku fizycznego osób z zewnątrz. Dwie z takich sytuacji trafiły do sądu. W jednej z nich ostatnio zapadł nawet wyrok pierwszej instancji nakładający grzywnę 1,5 tysiąca złotych na oskarżonego – mówi wójt Jan Góra.

Jako sytuacje zagrożeń podaje cztery rodzaje.

Pierwszy, gdy osoby, które wtargnęły do biura mojego lub sekretarz gminy, wykrzykują niecenzuralne słowa, biją pięściami w stół i zachowują się agresywnie. Pamiętam, jak jeden z mieszkańców krzyczał do mnie, żebym wyp……..ł ze swojego biura. Drugi rodzaj to osoby, które nie są zadowolone na przykład z sytuacji, że moi pracownicy nie chcą czegoś zrobić wbrew prawu. Wtedy z reguły zaczynają się awantura i przekleństwa, które można usłyszeć w całym budynku Urzędu Gminy. Kolejny rodzaj osób to takie, które w sposób agresywny zakłócają przebieg sesji Rady Gminy. Zdarzało się, że niejednokrotnie z tego powodu musieliśmy przerywać obrady. Przy tym ostatnim przykładzie teraz sytuacja nieco się zmienia, bo sesje są transmitowane w Internecie, co może odstraszać potencjalnych agresorów. Czwarty rodzaj to osoby, które nas oskarżają, pomawiają i obrażają w sieci internetowej. W każdym z tych przypadków mimo naszych zgłoszeń, dostarczania dowodów policji, wymiar sprawiedliwości wydaje się bezsilny. Sprawy, jeśli trafią już do sądu, często są umarzane albo nakładana jest bardzo niska grzywna. Bardzo liczę na to, że teraz to się zmieni, a organy ścigania nie będą już bagatelizować sygnałów od samorządowców – podkreśla wójt Jan Góra.

Dodaje, że samorządowcy z Lipowej starają się prowadzić edukację w zakresie reagowania na mowę nienawiści.

Niedawno rozesłaliśmy do naszych szkół materiały „Jak reagować na mowę nienawiści”, które przygotowało Centrum Wielokulturowe z Warszawy. Uważamy, że taka edukacja w szkołach jest bardzo potrzebna. Jeśli chodzi o dodatkowe zabezpieczenia sesji, zebrań czy imprez, nie wykluczamy tego. Z jednej strony powinniśmy być i jesteśmy blisko mieszkańców, ale z drugiej widzimy statystyki i wiemy, że liczba osób z różnymi zaburzeniami w naszym kraju rośnie. Nie ma powodów, żeby to ukrywać. Ryzyko w naszej pracy wzrasta z każdym rokiem – uważa Jan Góra.

Wójt gminy Łękawica Tadeusz Tomiczek przyznaje, że w jego działalności samorządowej kilka razy doszło do sytuacji, gdy czuł się zagrożony fizycznym atakiem ze strony osób trzecich.

Jednak nie zamierzam podejmować żadnych działań w zakresie ochrony na sesjach, zebraniach wiejskich czy spotkaniach. Z kolei nasze imprezy masowe czy kulturalne zabezpieczane są zgodnie z właściwymi przepisami – podkreśla.

Burmistrz Żywca Antoni Szlagor mówi, że przychodzą do niego głównie mieszkańcy z licznymi prośbami i problemami.

Ale zdarzają się i osoby nerwowe czy wręcz agresywne. Jednak każdy samorządowiec musi się z tym liczyć. Trzeba umieć rozmawiać, a przede wszystkim starać się studzić i łagodzić emocje w takich przypadkach. Przychodzą do mnie głównie mieszkańcy z licznymi prośbami i problemami. Jakoś zawsze staramy się znaleźć wyjście z takiej sytuacji – zaznacza burmistrz.

BEZ OBAW

Jak podkreślają samorządowcy z gmin Czernichów, Gilowice, Jeleśnia, Koszarawa, Łodygowice, Radziechowy-Wieprz, Rajcza i Ślemień, podczas swojej działalności nie czuli się nigdy zagrożeni i nie widzą potrzeby, aby zwiększyć swoje bezpieczeństwo poprzez na przykład zabezpieczenie dodatkową ochroną obrad sesji, zebrań wiejskich, spotkań czy imprez masowych.

Ale pozostajemy czujni na wszelkie formy niebezpiecznych zachowań, które mogą zagrażać zdrowiu, życiu i bezpieczeństwu wójta, pracowników Urzędu Gminy czy radnych – podkreśla wójt gminy Rajcza Zbigniew Paciorek.

google_news
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Franuś
Franuś
5 lat temu

Chyba co innego się deklaruje a co innego później robi. Tutaj przykład wypowiedzi koncyliacyjnej burmistrza Żywca a w innym miejscu jest opisane, że ten sam burmistrz rzekomo kopnął w tyłek, wyzywał wulgarnie. Czy nie mamy aby nieraz dwóch twarzy? Z tym przestrzeganiem ściśle prawa przez urzędników, o którym mówi wójt Góra jest różnie. Nie ma tak, że czasem trzeba by było włożyć trochę więcej wysiłku aby załatwić pozytywnie mieszkańca a nie się asekurować?

YOU
YOU
5 lat temu

Centrum wielokulturowe… Czyli bzdety o wyższości innych kultur nad naszą.

Kri_
Kri_
5 lat temu
Reply to  YOU

a co to za “nasza kultura”? Homo sovieticus?

YOU
YOU
5 lat temu
Reply to  Kri_

Twoja pewnie tak. Czerwoną zarazę ciężko uleczyć.