U podnóża Szyndzielni ma powstać Centralna Stacja Ratownicza Grupy Beskidzkiej GOPR. Chodzi jednak o coś znacznie więcej niż tylko nową siedzibę. Czegoś takiego nie było jeszcze w Polsce.
Władze Bialska-Białej oddały goprowcom w wieczyste użytkowanie teren przy alei Armii Krajowej (obok ZIAD-u), na którym inwestycja ma być zrealizowana. Chodzi o kilka działek o łącznej powierzchni blisko 1 hektara. Decyzją Rady Miejskiej grunt został przekazany ratownikom na okres 99 lat, z 90-procentową bonifikatą. Inwestycja ma być zakończona do 2027 roku, pod warunkiem, że znajdą się pieniądze. Teoretycznie finansowanie jest zapewnione, jednak pieniądze mają pochodzić z Brukseli, a jak wiadomo do końca nie jest pewne, kiedy i czy w ogóle unijna kasa popłynie do Polski.
Grupa Beskidzka jest jedną z kilku grup regionalnych GOPR działających w polskich górach (GOPR to stowarzyszenie posiadające siedem oddziałów terenowych zwanych Grupami Regionalnymi). Terenem jej aktywności nie są tylko Beskidy. W miarę potrzeb beskidzcy goprowcy uczestniczą też w przeróżnych akcjach ratunkowych prowadzonych na terenie całego kraju.
Ponad 1000 akcji
W ciągu ostatnich lat zmienił się charakter i zakres pracy górskich ratowników. Przez wiele dekad zabezpieczanie stoków narciarskich było podstawową formą ich działalności. Obecnie ruch turystyczny jest w górach coraz większy. Nie ma już większej różnicy między sezonem letnim a zimowym. Latem ratownicy pomagają kontuzjowanym rowerzystom, ściągają z drzew pechowych paralotniarzy, poszukują zagubionych piechurów, wspierają inne służby ratunkowe w ewakuacji pacjentów z trudno dostępnych rejonów, zabezpieczają imprezy sportowe itp. Łącznie z tymi zimowymi rocznie jest to grubo ponad 1000 akcji ratunkowych.
Grupa Beskidzka liczy obecnie 350 aktywnych ratowników ochotników oraz 22 ratowników zawodowych. To oni przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu przez 365 dni w roku czuwają nad bezpieczeństwem osób przebywających w górach. To ogromne wyzwanie wymagające wszechstronnego wyszkolenia oraz mnóstwa różnorodnego wyposażenia i sprzętu ratunkowego.
Historycznie główna siedziba beskidzkiego GOPR mieściła się w budynku przy ulicy Piastowskiej w Bielsku-Białej, nieopodal dworca PKP. Na tamte czasy to wystarczało. Na początku lat 90. goprowcy przenieśli się pod Szyndzielnię, do niewielkiego budynku na trenie ZIAD-u. Docelowo miała tam powstać nowoczesna baza wraz z zapleczem. Projekt był już przygotowany, ale nic z niego nie wyszło. GOPR nie miał pieniędzy na budowę. Dlatego pod koniec lat 90. goprowcy wyprowadzili się do Szczyrku, gdzie na bazie istniejącej tam już wcześniej niewielkiej goprówki utworzono Centralną Stację Ratunkową. Obecnie – po modernizacji i rozbudowie – to spory budynek w centrum miejscowości. To tam przez całą dobę dyżurują ratownicy przyjmujący zgłoszenia o wypadkach w górach. W Szczyrku stacjonują też terenowe ambulansy używane przez GOPR oraz wiele innego specjalistycznego wyposażenia. Choć budynek wygląda okazale to jest za mały, jak na obecne potrzeby ratowników.
– Brakuje miejsca do przechowywania sprzętu, odpowiedniego zaplecza szkoleniowego czy powierzchni garażowej – mówi Marcin Szczurek, naczelnik Beskidzkiej Grupy GOPR. Jako przykład podaje, że używane przez ratowników quady trzeba obecnie garażować pod chmurką. Dalsza rozbudowa obecnej siedziby nie wchodzi w rachubę, bo nie ma na to miejsca. Dlatego od kilku lat goprowcy zastanawiali się, jak rozwiązać problemy lokalowe.
Pojawił się pomysł, aby przy okazji planowanej inwestycji pójść o krok dalej i zrealizować bardziej ambitny projekt. Tak narodził się pomysł utworzenia Śląskiego Centrum Dostępności Górskiej i Turystyki Zrównoważonej. Początkiem roku został on przedstawiony władzom samorządowym województwa śląskiego i bardzo się spodobał. Został nawet wpisany przez marszałka województwa do strategii rozwoju województwa śląskiego.
Do końca tego roku ma być przygotowana koncepcja architektoniczno-funkcjonalna centrum. Pozwoli to na opracowanie w kolejnych dwóch latach projektów technicznych oraz przeprowadzenie wszelkich formalności związanych z przygotowaniem i uruchomieniem inwestycji. Prace budowlane powinny ruszyć początkiem 2025 roku i zakończyć się najpóźniej w 2027. Aby jednak można było rozpocząć tę procedurę, koniecznym było wcześniejsze pozyskanie na ten cel działki. Stąd też decyzja Rady Miejskiej.
Ośrodek edukacji
Przedsięwzięcie jest dopiero na bardzo wstępnym etapie, trudno powiedzieć jak ostatecznie będzie wyglądać planowany obiekt i ile jego budowa będzie kosztować. O finanse ma zadbać samorząd wojewódzki (inwestorem będzie Grupa Beskidzka GOPR), który już zapewnił pieniądze na opłaty za użytkowanie działki oraz na przygotowanie koncepcji przyszłego Centrum (sama budowa ma być sfinansowane z pieniędzy unijnych).
Z grubsza wiadomo, co pod Szyndzielnią ma się w przyszłości mieścić. Na pewno będzie to siedziba Centralnej Stacji Ratunkowej, która ze Szczyrku przeniesiona zostanie do Bielska-Białej. Do tego odpowiednie dostosowane do dzisiejszych potrzeb zaplecze (biura, magazyny, garaże itp). Marcin Szczurek podkreśla jednak, że nie jest to najważniejszy element całego przedsięwzięcia.
– Nie chodzi o to, że GOPR chce wybudować dla siebie nową siedzibę – wyjaśnia. Projekt „Śląskie Centrum Dostępności Górskiej i Turystyki Zrównoważonej” to coś więcej. Ma to być również nowoczesny ośrodek szkoleniowy, gdzie ratownicy górscy i nie tylko będą mogli trenować różne techniki i sposoby udzielania pomocy. Mowa między innymi o ściance wspinaczkowej czy „makiecie” jaskini, w której można byłoby ćwiczyć metody ratowania i ewakuacji osób w jaskiniach. Wraz ze wzrostem ruchu turystycznego coraz więcej wypadków w Beskidach ma miejsce właśnie w jaskiniach (niedawno o takich pisaliśmy). Pod Szyndzielnią miałby też działać ośrodek edukacji górskiej, gdzie osoby chcące rozpocząć swoją przygodę z górami (chodzi zwłaszcza o dzieci czy amatorów ekstremalnych form aktywności) mogłyby pod okiem doświadczonych ratowników i instruktorów poznawać tajniki bezpiecznej górskiej działalności. Miałoby to być również miejsce integracji środowisk ratowniczych, w tym współpracy z podobnymi organizacjami z zagranicy. Zwłaszcza ze Słowacji czy Czech, z którymi beskidzcy goprowcy już teraz bardzo często współpracują. Wspólne szkolenia, spotkania, wymiana doświadczeń są kluczowe dla lepszej koordynacji późniejszych wspólnych akcji ratowniczych. Na bazie Centrum realizowana ma być też współpraca ratowników górskich ze środowiskiem naukowym w celu opracowywania i doskonalenia sprzętu ratunkowego oraz technik udzielania pomocy. Beskidzki GOPR już nawiązał współpracę z naukowcami z Politechniki Śląskiej. Chodzi między innymi o badania nad wykorzystaniem w ratownictwie górskie dronów. Jeszcze kilka lat temu o takim sprzęcie nikt w GOPR nawet nie marzył, a obecnie pierwsze drony są już na wyposażeniu ratowników.
Od kilku lat w Szczyrku realizowany jest projekt o nazwie „Beskidy bez barier”. To inicjatywa tamtejszego samorządu, w której realizacji uczestniczą ratownicy górscy. Chodzi o to, aby z uroków górskiej turystyki (narciarstwa) mogły korzystać także osoby z niepełnosprawnościami. Organizowane są dla nich co jakiś czas wycieczki w góry. W asyście ratowników czy doświadczonych przewodników takie osoby mogą bezpiecznie wędrować po górach. Teraz GOPR chce znacznie rozszerzyć ten projekt i stworzyć pod Szyndzielnią ośrodek rehabilitacji górskiej, w którym osoby z niepełnosprawnościami mogłyby korzystać z tej oferty na znacznie większą skalę.
– Chcielibyśmy też uruchomić wypożyczalnię specjalnych terenowych wózków dla osób z niepełnosprawnościami, dzięki którym mogą „wędrować” górskimi szlakami. Testowaliśmy taki wózek i sprawdził się w beskidzkich warunkach – mówi Marcin Szczurek wyjaśniając, że niestety taki sprzęt jest bardzo drogi i mało kogo na niego stać. Możliwość wypożyczenia wózka byłaby doskonałym rozwiązaniem. W ślad za taką wypożyczalnią mogłaby też pójść likwidacja barier architektonicznych w okolicznych schroniskach górskich czy poprawa przebiegu niektórych szlaków. Turysta na wózku mógłby wtedy wprost z Centrum wybrać się na przykład na pobliską Szyndzielnię czy Klimczok i odwiedzić tamtejsze schroniska. Plany i zamierzenia ratowników są więc ambitne i dalekowzroczne. Warto im kibicować, aby wszystko udało się doprowadzić do szczęśliwego finału.
Marzenia jak ptaki szybują po niebie. Szczytne cele ale obawiam się, że nierealistyczne w obecnym stanie budżetu.