Kultura i rozrywka Sucha Beskidzka

Anna German i bandura

Dom Kultury w Makowie Podhalańskim nie tylko paniom sprawił dziś (8 marca) niezwykły prezent. Był to koncert pochodzącej z Ukrainy sopranistki Zoriany Łużeckiej-Grzybowskiej, która gra też na bandurze – mało znanym w Polsce ukraińskim instrumencie ludowym.

Przy jego dźwiękach pięknie brzmiały nie tylko tradycyjne pieśni z ojczyzny śpiewaczki, ale i utwory z repertuaru Anny German, które wypełniły całą pierwszą połowę recitalu. Można było usłyszeć między innymi „Człowieczy los”, „Torna a Surriento” („Wróć do Sorrento”), „Deszcz na szybie”, „Nadieżda” i „Echo miłości”. Zaaranżowane na bandurę zyskały nową jakość i ogromnie przypadły do gustu publiczności. Jak się jednak okazało, nietypowy akompaniament wymusiły na Zorianie Łużeckiej-Grzybowskiej okoliczności. Pieśni Anny German artystka śpiewa zawsze przy fortepianie, na którym sama nie gra. – Mam wprawdzie dwu akompaniatorów, ale muszę znaleźć trzeciego, bo obydwaj byli dzisiaj zajęci. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze przyjadę tutaj z pianistą – mówiła.

Koncert bardzo interesująco prowadził mąż śpiewaczki, Artur Grzybowski. W zapowiedzi utworów zgrabnie wplótł opowieść o tym, jak prawie 11 lat temu poznał Zorianę. Spotkał ją w serwującej dania kuchni kresowej restauracji „Jarema” w Krakowie. Ona tam śpiewała i grała na bandurze, on był na kolacji z niemiecką grupą, którą jako przewodnik oprowadzał po mieście. Mężczyzna zebrał do kapelusza drobne datki od turystów i położył je u stóp Zoriany. Gdy Ukrainka skończyła pieśń, podeszła do niego i powiedziała: “Proszę pana, to za dużo!”, co niewymownie go rozbawiło.

Autorką fotoreportażu jest Edyta Łepkowska.

 

google_news