W lasach Nadleśnictwa Bielsko nie będzie – a przynajmniej na razie – masowego odstrzału dzików. Raz – bo z uwagi na zalegający w górach śnieg (pisaliśmy o tym tutaj) trudno byłoby zorganizować duże polowanie. Dwa – bo zarówno myśliwi jak i leśnicy czekają na rozwój wypadków.
Otóż w lasach administrowanych przez to nadleśnictwo żyje obecnie około 50 dzików. Taka wielkość populacji odpowiada dotychczas obwiązującym zaleceniom – czyli 5 dzików na 1000 hektarów lasu (aby utrzymywać populację na tym poziomie, co roku myśliwi zabijają na terenie nadleśnictwa około 160 osobników). Teraz zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem powinno się zredukować tę liczbę do 1 dzika na 1000 hektarów. Czyli ubić jeszcze około 40 sztuk. Wszyscy, którym na sercu leży utrzymanie populacji „bielskich” dzików na jako takim poziomie mają nadzieję, że nie będzie to konieczne. Zwłaszcza, że sytuacja jest dynamiczna i rząd powoli wycofuje się w tej kwestii ze swoich wcześniejszych założeń.
RANY BOSKIE Dlaczego !!!!!!!!!!!! Wystrzelac i wytruc wszelka dziczyzne , łącznie z sarnami, jeleniami i wilkami. Tyle tego dziadostwa sie pałęta po drogach !!!!!!!!!!!!!
Wg mnie to wszystko jest wyreżyserowane.Najpierw bezapelacyjnie i stanowczo odstrzał a teraz już zmiana zdania i decyzji.Dlaczego? A no dlatego,żeby naród miał dobre zdanie o PiS-ie,jacy oni sa dobrzy,słuchają suwerena,konsultują każdą decyzję,itp,itd,to wszystko aby wygrac wybory a potem znowu ostro swoje,po chamsku,byle na swoje.Koniec z nimi musi nastąpić przy tych wyborach.
Wszystko zależy czy się ulegnie propagandzie czy się ma własne zdanie. Wielu chce propagandy, ulega i jest wątpliwe czy dzikom się upiecze. Raczej to się dziki upiecze.
Rząd powinien wycofać się nie tylko w tej kwestii,ale w ogóle
Sytuacja dynamiczna, inni mówią, że rząd ma poparcie Komisji Europejskiej.