Trwało dwie godziny i odbyło się w parku Słowackiego. Przyszło ponad pięćset osób.
Wielkanocne śniadania dla naszych gości z Ukrainy zorganizowało, przy udziale ratusza, stowarzyszenie integracji cudzoziemców myBB. Ale nie byłoby to możliwe, gdyby nie hojność i odruch serca bielszczan, którzy już od pierwszego dnia rozpoczęcia wojny w Ukrainie wpłacali datki na konto pomocowe dla uchodźców, utworzone przy bielskim urzędzie miejskim. To właśnie z tych pieniędzy kupiono produkty, dzięki którym dzisiaj ukraińskie rodziny, ale też liczni bielszczanie, którzy ich goszczą w swoich domach mogli spożyć wspólnie wielkanocny posiłek. Radość przeplatała się dzisiaj ze łzami i smutkiem.
– Ciężko jest cieszyć się, kiedy się wie, że bliska mojemu sercu osoba jest tam, na froncie… – tłumaczy Galina, która wraz z dziećmi trafiła do Bielska-Białej z małej wsi pod Kijowem. – My jesteśmy tu bezpieczni, dzięki wam, Polakom. Ale co będzie dalej?
Zanim rozpoczęło się biesiadowanie, minutą ciszy uczczono pamięć tych, którzy w obronie swojej ojczyzny polegli w walkach z rosyjskim najeźdźcą.
Ktoś musiał też przygotować śniadanie poza organizacją, na kupieniu produktów przygotowanie się nie kończy – tę robotę trzeba też docenić. W Ukrainie jadła nie poświęca się?