Tuż przed przejściem granicznym w Cieszynie Inspektorzy Transportu Drogowego skontrolowali słowacką ciężarówkę. Miało to być rutynowe działanie, a tymczasem wyszły na jaw poważne nieprawidłowości…
Z dokumentów przewozowych wynikało, że w ładowni pojazdu znajdują się materiały niebezpieczne. Oględziny potwierdziły, że kierowca przewozi 1,5 tony łatwopalnych cieczy. Tablice barwy pomarańczowej, znajdujące się na pojeździe, nie były jednak otwarte, a kierowca nie posiadał zaświadczenia ADR. Jedyna gaśnica była niesprawna, brakowało też dokumentu z instrukcjami dla kierowcy na wypadek powstania zagrożenia. Ponadto kierujący nieprawidłowo obsługiwał tachograf i naruszył kilkukrotnie normy czasu pracy.
Inspektorzy ITD podkreślają, że tak duże nieprawidłowości stanowią spore zagrożenie. – Kierowca został ukarany mandatem w wysokości 650 złotych, a słowacki przedsiębiorca, do którego należała ciężarówka, zapłacił kaucję na poczet przyszłej kary. Na miejsce musiał również przybyć kierowca z uprawnieniami, ponieważ skontrolowany mężczyzna nie mógł kontynuować jazdy. Przed wyruszeniem w dalszą drogę, na miejsce musiano również dostarczyć brakujące wyposażenie – informują inspektorzy.
Trafiło się ślepej kurze ziarno. Słowacy bardzo często mają nieprawidłowości. Manipulacje przy tachografie to chleb powszedni.
Słowak przyjoł mandat z usmiechem . 160 Euro mandatu to dla niego to pikus
Dobre sfir
Rzeczywiście sensacja szczególnie, że to była słowacka ciężarówka. Polskie są usprawiedliwione jeśli złapią, a nie są przypadki opisywane.
Szkoda że jak do Kaczyc i Chybia nawieźli chemikalii do nie było inspektorów do rutynowej kontroli chyba że mieli prykaz siedzieć po cichu
No ani Chybił
No tak po polsku, byle pisać
Po kobiecemu: byle mówić
TO CO LEPIEJ MILCZEĆ