Prawie sto lat działała nad Olzą firma pogrzebowa „Concordia”. Została zamknięta w latach 70. minionego wieku. Najstarsi mieszkańcy Cieszyna pamiętają jeszcze kondukty, których trasa wiodła z centrum miasta na Cmentarz Komunalny. Ich wyróżnikiem były karawany zaprzężone w kilka par czarnych koni. Po firmie Skudrzyków pozostało trochę sprzętu i akcesoriów oraz kilka karawanów.
Zakład Pogrzebowy „Concordia” założony przez Artura Vettera w połowie lat 90. XIX wieku, w 1901 roku przejął Jerzy Skudrzyk. Po jego śmierci w 1909 roku firmę prowadziła żona, a później potomkowie. W swoich punktach przy ulicach Cselesty 10 i Bobreckiej 1, „Concordia” oferowała szeroki zakres usług pogrzebowych dostosowanych do wymogów i zamożności klientów. W zależności od zasobności portfela, cieszyńscy mieszczanie mieli do wyboru karawany różnej klasy, i mniej lub bardziej bogate ceremonie pogrzebowe.
Tak reklamowano się w lokalnej prasie w 1931 roku: „Poleca się do urządzania pogrzebów, ekshumacyj i przewiezień z Cieszyna i poza Cieszynem. Zakład posiada najpiękniejsze i najmodniejsze karawany, wielki skład trumien metalowych i drewnianych we wszystkich wielkościach, poduszki, koronki do trumien, ubrania dla zmarłych, wieńce z wstęgami, itp. – po najniższych cenach”.
Skudrzykowie posiadali karawany I i II klasy oraz lawetę na skromniejsze lub dziecięce pogrzeby. Karawany wykonane na przełomie XIX i XX wieku były bogato rzeźbione i przeszklone ornamentowymi szybami ze scenami religijnymi. Podczas pogrzebu ciągnęło je kilka par czarnych koni przystrojonych w pióropusze. Po bokach szli tzw. fakulanci, czyli mężczyźni ubrani w żałobne stroje i „napoleońskie” czapki na głowach. W rękach trzymali zgaszone pochodnie.
„Concordia” zakończyła działalność w latach 70. minionego wieku. W 1982 roku, kiedy miasto ostatecznie przejęło budynki gospodarcze przy ulicy Bobreckiej należące dawniej do zakładu pogrzebowego, karawany i wyposażenie trafiły do Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Zostały zdeponowane w jednej z miejskich hal i… czekały na lepsze czasy.
Pięć lat temu jesienią nadarzyła się wreszcie okazja, żeby jeden z karawanów poddać gruntownej renowacji. Począwszy od okresu Wszystkich Świętych w 2014 toku, odrestaurowany karawan rokrocznie eksponowany jest na Cmentarzu Komunalnym w Cieszynie, zaraz za główną bramą. Później trafia do hangaru i czeka na kolejną prezentację. Tymczasem w muzealnych zasobach są jeszcze karawany klasy II oraz laweta, które służyły do pochówku mniej zamożnych osób. Stoją w blaszanym garażu na terenie jednej z miejskich spółek. Ich stan jest marny. Czy będą dalej pokrywały się coraz grubszą warstwą kurzu?
Jak dowiadujemy się od Mariana Dembinioka, dyrektora Muzeum Śląska Cieszyńskiego, a zarazem przewodniczącego Społecznego Komitetu Ratowania Cieszyńskich Cmentarzy, począwszy od przyszłorocznej kwesty datki zbierane będą właśnie na rewitalizację karawanów pozostałych po „Concordii”.
Zdjęcia: Krzysztof Marciniuk
Nawet po śmierci sortowanie na lepszy i gorszy sort wstyd
Sortowanie robi kasa, którą się płaci. Nie tylko dotyczy dawnych karawanów ale i dzisiejszych ceremonii pochówku.
Do 100 lat trochę brakuje. Jeśli karawany miałby być wystawiane raz do roku – jaki sens rewitalizacji. Kwesta owszem ale chyba bardziej potrzebna na restaurowanie mogił. Komitet ratowania cmentarzy to nie ratowanie karawanów.
To zależy co mają wpisane w statucie;)
Oprócz zapisu w statucie jest jeszcze rozsądek. Zapisu nie musi się wykorzystywać jeśli taki jest.
Realizują swoje cele. Skoro wyznaczyli sobie takie, nie inne, nikt im nie zabroni. Zdrowy rozsądek jak najbardziej w tym przypadku może iść w parze z zapisami statutu.
Lub zdrowy rozsądek darczyńców
To już ich kwestia indywidualna.
Idź zapytaj potem pisz