Szkoła na czechowickim Lipowcu pęka w szwach. Dzieci nie mieszczą się nawet na korytarzach, aula została podzielona na dwie prowizoryczne sale lekcyjne i podczas gdy jedne klasy zaczynają lekcje tuż po siódmej, inne kończą dopiero po siedemnastej. Na półkę odłożono projekt marzeń, którego realizacja mogłaby kosztować ponad dziesięć milionów złotych. Władze gminy proponują coraz to nowe tymczasowe rozwiązania, jednak jeszcze żadne z nich nie spotkało się z pełną akceptacją społeczności.
– Mam wrażenie, że nikt nie interesuje się losem naszych dzieci – mówi naszej redakcji mama siódmoklasisty ze Szkoły Podstawowej nr 3 im. Juliusza Słowackiego w Czechowicach-Dziedzicach. – Od lat czekamy na rozbudowę szkoły. Plany były i się… zbyły, bo przestały być aktualne. Uczy się tu 460 dzieci. Efekt? Na korytarzach jest tak mało miejsca, że rozpychają się łokciami, uczą się w bibliotece lub w auli. Nie ma tu nawet pracowni chemicznej – wylicza. – Gdy są wybory, to zabiega się o nasze poparcie, ale tu chodzi o nasze dzieci. W tej części miasta buduje się coraz więcej domów, więc dzieci przybywa. Dlaczego więc odrzucono plany rozbudowy? – pyta czechowiczanka.
To, że warunki do nauki są trudne dla całej szkolnej społeczności potwierdza Damian Żelazny, który w tej sprawie występuje w podwójnej roli – jako doświadczony nauczyciel wychowania fizycznego w „Trójce” i przewodniczący Rady Miejskiej. – Na wuef wykorzystujemy nawet salę przy pobliskiej ochotniczej straży pożarnej. Wszystkim jest trudno – i uczniom, i nauczycielom. Gdy zaczynałem pracę, to ta część miasta była terenem rolniczym. Teraz wszystkie działki zostały podzielone na budowlane. Przypuszczam, że w ciągu dekady może tu przybyć od pięciuset do tysiąca mieszkańców, a „Trójka” stanie się najliczniejszą szkołą – mówi.
– To prawda. Jest tu bardzo ciasno. W tym roku uczy się u nas dokładnie 459 dzieci. Mamy aż cztery klasy ósme i pięć klas siódmych. W ostatnich dziesięciu latach przybyło nam około 150 dzieci – informuje Danuta Łuszczak, dyrektor placówki. Jak dodaje, problemy pojawiły się przede wszystkim po zmianach w systemie oświaty. Najpierw był to czas pójścia do szkół sześciolatków, a później likwidacja gimnazjów i nawarstwienie się najstarszych roczników.
Dyrektor potwierdza problemy wskazywane przez rodziców. – To niekomfortowa sytuacja dla nich i ich dzieci. Pracujemy na zmiany. Niektóre zajęcia zaczynają się o 7.10, niektóre kończą o 17.15. Wąskie korytarze są niedoświetlone i rzeczywiście dzieci muszą się przepychać. Hol jest, ale niewielki. Aulę podzieliliśmy stołami do ping-ponga, by wygospodarować miejsce na dwie klasy – wylicza. – Przewidywaliśmy te problemy, a dzisiaj wiemy, że dzieci może być jeszcze więcej, bo właśnie w tym rejonie najbardziej rozwija się budownictwo mieszkaniowe – dodaje.
Szkoła już od lat stara się o rozbudowę. Uczyniła to formalnie już w 2013 roku. Jednocześnie namówiła biuro projektowe do przygotowania wstępnego projektu modernizacji. – Chcieliśmy dać impuls, pokazać, że też możemy dać coś od siebie – tłumaczy dyrektor. Jednak to, co było mocnym punktem szkoły, okazało się być i pewną przeszkodą. Dysponuje ona bowiem salą gimnastyczną wybudowaną w latach 60. i swego czasu będącą najlepszą w gminnych szkołach. Jako że inne szkoły nie miały w ogóle hal sportowych, to tam w pierwszej kolejności nadrabiano zaległości. Nikt nie spodziewał się, że zajdą takie zmiany, iż skończą się gminie pieniądze na rozbudowę bazy oświatowej w tak dużej skali, jak w ostatnich latach.
Gmina już od kilku lat dysponowała kompletnym projektem rozbudowy szkoły, który stracił ważność. Początkowo koszt jego realizacji opiewał na 7,5 miliona złotych, a dziś przekroczyłby 10 milionów złotych. – To jest swoisty projekt marzeń. Zakładał m.in. budowę dużej sali gimnastycznej z zapleczem, nowej części dydaktycznej z pracowniami, salami, pokojami i magazynem, przewiązkę łączącą nową salę z budynkiem szkoły, bibliotekę z czytelnią oraz rozbudowaną infrastrukturą zewnętrzną – przybliża Maciej Kołoczek, zastępca burmistrza Czechowic-Dziedzic. – Niestety, gmina dziś nie ma możliwości finansowych, aby podołać takiemu wydatkowi. Co gorsza, nie ma też środków unijnych na takie cele. Nawet jeśli uda się pozyskać środki rządowe, to nie w takim zakresie, jak to było w przypadku tych unijnych, które pokrywały nawet i 85 procent wartości inwestycji – dodaje. – Serce mi podpowiada, że rozbudowę trzeba przeprowadzić jak najszybciej. Jako nauczyciel widzę, że jest taka potrzeba i sam o to od lat zabiegałem. Jako przewodniczący Rady Miejskiej znam jednak realia. Bo rozum podpowiada, że gmina ma zbyt trudną sytuację finansową, a sam projekt w dzisiejszych realiach jest zbyt drogi – komentuje Damian Żelazny.
Wiceszef gminy wskazuje, że problem to efekt likwidacji gimnazjów. – Nagle w szkole pojawiły się klasy siódme i ósme. Obecnie pocieszające jest to, że w ciągu dwóch lat nastąpi pewna ulga, bo te wyjątkowo liczne roczniki zakończą edukację na poziomie szkoły podstawowej – zauważa.
Przewodniczący rady podkreśla, że brak środków na rozbudowę to nie wina władz gminy. – Spadają wpływy do budżetu, a żadnej rekompensaty od rządu nie ma. Nasza gmina jest pod tym względem poszkodowana, bo po prostu zabrano nam pieniądze. Będziemy jednak apelować o należne nam środki. Trzeba też dodać, że rządowa subwencja oświatowa nie pokrywa kosztów funkcjonowania oświaty, którą musimy finansować w dużej mierze ze środków gminy. Niedługo rada zajmie się petycją od rodziców, którzy wnioskują o rozpoczęcie prac. Ale powinniśmy przede wszystkim skierować taką petycję do tych, którzy stanowią prawo. Chcemy zwrócić się do posłów i senatorów z naszego regionu oraz powiadomić o naszym problemie ministra edukacji – zapowiada Damian Żelazny. – To nie jest tak, że ktoś nie chce rozbudowy szkoły. Wszyscy chcą do tego doprowadzić i mają świadomość takiej potrzeby. To wyłącznie kwestia finansów. Jeśli będą środki, to będzie rozbudowa – stwierdza.
Obecnie trwa analiza tymczasowych rozwiązań. Padły już propozycje wygospodarowania dodatkowych sal w budynku, w którym mieści się OSP Lipowiec oraz w dawnym budynku szkoły, w którym są lokale mieszkalne. Jednak te pomysły nie zyskały powszechnej akceptacji, bo trudno ograniczać działalność prężnie działającej OSP oraz komplikować życie osobom, które mieszkają w dawnej szkole. Rodzice dzieci wolą też, by te się uczyły w jednym miejscu.
Najnowsza propozycja ratusza to ograniczona rozbudowa szkoły. – Myślimy o rozbudowie budynku w zakresie, który umożliwi oddanie do użytku trzech-czterech nowych sal lekcyjnych. Musiałby powstać do tego celu nowy projekt. Będziemy na ten temat jeszcze rozmawiać ze społecznością szkoły i osiedla – informuje Maciej Kołoczek. Dyrektor Danuta Łuszczak też mówi, że taki zakres prac byłby priorytetem.
Choć wszyscy mieszkańcy marzyli, że podczas obchodów 120-lecia szkoły w 2019 roku uda się choć rozpocząć realizację dużego projektu, dzisiaj trzeba się pogodzić z rzeczywistością i jak najszybciej znaleźć przynajmniej doraźne rozwiązanie, aby poprawić komfort nauki w „Trójce”.
Magiczne rządy obecnej władzy Czechowic. 4 km dalej stoi druga szkoła (byłe gimnazjum) w której w prawie każdym roczniku jest po 1 klasie. Klas 6,7,8 brak. Po szkole hula wiatr. Nauczyciele wieloletni potracili pracę. No, ale włodarze nie pofatyguja się żeby np. zmienić rejonizacje. Dziwię się tylko rodzicom, którzy mając alternatywę, wola naukę na dwie zmiany i ciasnote na Lipowcu. Wolna wola…
kto pytał?
To wina Pani Dyrektor która nie robi nic po za tym że trzyma się stołka bo już powinna być na emeryturze,już dawno powinna ustąpić miejsca młodszym ambitnym z pomysłami i energią.
Polecam uwadze wszystkich, którzy zechcą zamieszkać w tej okolicy- Szkoła w opłakanym stanie,zerowa infrastruktura dla mieszkańców i ich dzieci-żadnego publicznego placu zabaw,drogi w stanie wołającym o pomstę do nieba,hale i zakłady przemysłowe. A deweloper przekonuje,że wspaniała okolica do życia.
😉
Dlaczego nie startowano z wnioskiem na rozbudowę szkoły przy składaniu wniosków z Polskiego Ładu?
Wiele szkół skorzystało i to w Naszym regionie. Brawo dla tych włodarzy którzy chcą i składają te wnioski a nie tylko mówią.
Wina rządu .Było kiedyś 8klas po 3 klasy zrobiono gimnazjum gdzie 7i 8 klasy szły do innych szkół w tych szkołach są terez pustki i dużo miejsca …. Nagle zlikwidowano gimnazja ,i wrócono do podstawowej od 1-8 Obecnie klas 8 są 4 klasy kiedyś były 3 Klas 7 jest 5 .Dzieci mają wf na straży bo nie ma miejsca … Na korytarzu jest gwar na przerwach …Czy nasze dzieci nie zasługują na coś lepszego …Miasto robi ronda wyburzą pomniki , a szkoły zostawione są same sobie .W Sp.8 rodzice licytuje co się da żeby dzieci miały plac zabaw to jest… Czytaj więcej »
No tak obok stoi budynek starej szkoły to służy za mieszkania dla “zasłużonych”.
Mogłyby się tam uczyć najmłodsze roczniki.
To zły pomysł – drogą dedukcji wiemy że małe dzieci są głośne, a nie chcemy przeszkadzać innym mieszkańcom, którzy i tak już mają ciężko przez bliskość szkoły
Pomysł jest dobry.
Cały budynek zagospodarować na potrzeby szkoły a lokatorów przenieść do innych budynków komunalnych.
Przypominam,że budynek stoi na terenie szkoły!
No to impas, pisma do posłów, ministra nic nie wniosą istotnego w miejscowym problemie, od lat jest zgłaszane że subwencja na edukację jest niewystarczająca. Nauka w domu dla części uczniów?
A ten projekt rozbudowy szkoły co się zmarnował (nie tylko dot. tej szkoły) to ile kosztował?