Wydarzenia Bielsko-Biała

Coraz gorzej z parkowaniem

Decyzję o natychmiastowym wprowadzeniu zakazu zatrzymywania się i postoju na przecinającej Szczyrk drodze wojewódzkiej (DW 942) podjął, w trybie awaryjnym, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach. Jak można wyczytać na stronie internetowej katowickiego ZDW, było to podyktowane potrzebą zapewnienia przejezdności na tak ważnej drodze wojewódzkiej.

 

Zakazy postoju obowiązują na jej 6,7-kilometrowym odcinku, od skrzyżowania szczyrkowskiej ulicy Beskidzkiej (stanowiącej część DW 942) z ulicą Krokusów aż do posesji numer 56 na ulicy Salmopolskiej (dalszy odcinek DW 942). Zakaz – jak informują w ZDW – wprowadzono czasowo, do 30 kwietnia. To reakcja drogowców na wydarzenia z pierwszego styczniowego weekendu, kiedy to ruch w Szczyrku został dosłownie sparaliżowany. W tym czasie intensywnie padał śnieg, a pługi miały problem z usunięciem go z jezdni. Drogę blokowały bowiem zaparkowane na poboczu samochody narciarzy. Zjechało ich w tym czasie pod Skrzyczne tak wielu, że parkingi pod wyciągami pękały w szwach i kierowcy parkowali gdzie popadnie. O sprawie zrobiło się głośno w całym kraju, po tym jak w reakcji na kłopoty na drogach władze miasta ogłosiły stan klęski żywiołowej (przemianowany później na stan o znamionach klęski żywiołowej).
Czy posunięcie drogowców coś pomoże?
Na pewno łatwiej będzie utrzymać przejezdność szosy, lecz zaparkować auto będzie w Szczyrku jeszcze trudniej. Najwyraźniej kurort padł ofiarą własnego sukcesu. Ogromne inwestycje narciarskie sprawiły, że po kilku latach zastoju i stagnacji miejscowość na powrót stała się bardzo popularnym miejscem zimowego wypoczynku (z powodzeniem może już konkurować pod tym względem z Zakopanem). W weekendy przyjeżdżają nad Żylicę tysiące narciarzy i prawie wszyscy docierają tam własnymi samochodami. Już sam dojazd do Szczyrku stanowi dla nich nie lada problem, lecz okazuje się, że zaparkowanie auta jeszcze trudniejszym wyzwaniem.
Z szacunkowych danych Urzędu Miejskiego wynika, że w okolicy wyciągów narciarskich dostępnych jest ponad 4 tysiące miejsc postojowych (w tym na parkingach prywatnych). To sporo, lecz zdarza się, że w ciągu dnia przyjeżdża do Szczyrku nawet 13 tysięcy samochodów, i to głównie przywożących narciarzy. Porównując te dwie liczby widać, że problem jest, i to spory. Ale o tym, rozbudowując infrastrukturę narciarską, najwyraźniej nie pomyślano.
Zakaz postoju wzdłuż głównej szczyrkowskiej ulicy (a dokładniej ciągu ulic: Beskidzka, Myśliwska, Salmopolska) sprawił, że z miasta zniknęło kilkaset dodatkowych miejsc postojowych. Co prawda zimą nie zawsze dostępnych, lecz przy odrobinie chęci i – nie ukrywajmy – sporych nakładach finansowych możliwych do utrzymania.
Chodzi o to, że gdy w 2000 roku przebudowano przecinającą Szczyrk drogę wojewódzką, to wytyczono wzdłuż niej – po obu jej stronach – na kilku kilometrowym odcinku miejsca postojowe (parkingi te zajmują niejako fragment chodnika). Można na nich parkować za darmo i chętnie korzystają z tego turyści. Problemem jest to, że zimą zalega tam śnieg zgarniany przez pługi z szosy. Stąd też wielu kierowców widząc to – z braku innej możliwości zaparkowania auta – łamało przepisy i pozostawiało samochody na skraju jezdni, blokując tym samym przejazd, zwłaszcza szerokim pługosolarkom. Problem to tym większy, że auta stały tam przez długie godziny, w czasie gdy ich pasażerowie oddawali się na pobliskich stokach urokom narciarstwa. Dlatego WZD wprowadził zakaz postoju, który obowiązuje zarówno na jezdni, jak i na położonych obok (zasypanych śniegiem) miejscach postojowych. Aby nie było żadnych wątpliwości, ustawiając znaki zakazu postoju zdjęto też z pobocza drogi tabliczki z oznaczeniami parkingów.

Czy aby jednak drogowcy nie poszli na łatwiznę? Przecież zamiast zakazywać parkowania mogli uprzątnąć śnieg z miejsc parkingowych, a wtedy nikt by już nie pozostawiał auta na jezdni.

I wilk byłby syty, i owca cała. Okazuje się jednak, że nie można na to liczyć. Jak nas poinformowano w katowickim ZDW, uprzątnięcie śniegu z pobocza szosy, czyli jego wywiezienie (chodzi o tysiące ton białego puchu) kosztowałoby krocie. Poza tym ponoć nie ma gdzie go wywozić. W Szczyrku brakuje bowiem miejsca, w którym zebrany z dróg i chodników śnieg można składować (traktowany jest obecnie jako odpad i nie można go na przykład wrzucać do rzeki). Stąd też pobocza dróg (w tym wypadku przydrożne miejsca parkingowe) traktowane są przez służby drogowe jako zwałowiska śniegu zgarnianego przez pługi z jezdni. Wywożony jest on tylko wtedy, gdy tak usypane hałdy są zbyt wielkie i nie ma gdzie zgarniać kolejnych partii śniegu i błota.
Zdaniem drogowców wprowadzenie zakazu postoju wzdłuż DW 942 się sprawdziło, czego dowodem jest sytuacja z ostatniego weekendu. – Ruch był ogromny, lecz odbywał się w miarę płynnie, a co najważniejsze droga wojewódzka była przejezdna – usłyszeliśmy – a to dla ZDW – jak nas poinformowano – jest priorytetem. Takie postawienie sprawy nie podoba się nie tylko zmotoryzowanym turystom, ale i władzom samorządowym Szczyrku. Nie chcą bowiem, aby zakaz ten był tak kategoryczny i obowiązywał przez całą dobę. W ich odczuciu wystarczyłoby na przykład, aby samochodów nie można było parkować tam nocą. Tak aby w tym czasie można było odśnieżyć przydrożne chodniki. Czy ZDW się ugnie i zmieni zdanie? Na razie wiadomo tylko, że w sprawie wprowadzonego w trybie awaryjnym rozwiązania mają być prowadzone konsultacje zarówno z policją, jak i szczyrkowskim samorządem.

google_news