Już w przyszłym tygodniu rozpoczną się ponowne przyjęcia pensjonariuszy do ośrodka opieki długoterminowej. Dyrekcja zapewnia, że wdrożono odpowiednie procedury, aby nie doszło do powtórki z kryzysowej sytuacji.
W tej chwili ośrodek jest jeszcze pusty. Trwają w nim jednak prace porządkowe.
– To generalne sprzątanie tego, czego nie mogliśmy zrobić, kiedy panoszył się tutaj koronawirus – tłumaczy Adriana Gołuch, dyrektorka ośrodka. – Chcemy, aby nasi pacjenci, ci którzy podczas ostatniej ewakuacji mieli wynik ujemny, mogli do nas powrócić.
Adriana Gołuch nie ukrywa, że boi się ponownego otwarcia Ad-Finem.
– To chyba zrozumiałe – mówi. – Ale ci ludzie gdzieś muszą wrócić.
Mimo że przyjmowane będą osoby, które opuszczając ośrodek miały wynik ujemny na obecność Sars-Cov-2 dyrekcja ośrodka poprosiła sanepid i służby wojewody, aby, zanim trafią one do ośrodka, zostały ponownie przebadane.
– Na razie nie otrzymałam pozytywnej odpowiedzi na moje pisma – wyjaśnia Adriana Gołuch.
Zapytana przez nas, jak z jej punktu widzenia, ocenia to co stało się w ośrodku (masowe zakażenie koronawirusem i w efekcie pełna ewakuacja pacjentów) Adriana Gołuch stwierdziła:
– Wszyscy zostaliśmy zaskoczeni sytuacją, rozmiarem kryzysu, niemniej zawiodła współpraca z instytucjami samorządowymi i państwowymi, i to nie z naszej winy. Uznano, że skoro jesteśmy ośrodkiem prywatnym, to pomoc nam się nie należy. A prawda jest taka, że w większości opiekujemy się pacjentami finansowanymi z NFZ i podlegamy takim samym rygorom, jak ośrodki publiczne.