Sport Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Dąb oparł się Halniakowi

Zarówno makowski Halniak, jak i Dąb Paszkówka nie mogą początku sezonu zaliczyć do udanych. Bezpośrednia konfrontacja była dla obu ekip okazją do przełamania niemocy i zarazem podreperowania punktowego dorobku.

Makowski Halniak do potyczki z Dębem przystąpił wzmocniony doświadczonym Piotrem Bagnickim, którego dotychczasowy brak był dotychczas nader widoczny. W minionym sezonie był on tym, który potrafił poprowadzić młodzież ku zwycięstwom. Tym samym wiele obiecywano sobie po jego powrocie do drużyny. W pierwszej połowie, która nie była porywającym widowiskiem, przyjezdni stworzyli sobie dwie dobre okazje do zdobycia gola. Najpierw Konrad Korzeniowski próbował swoich sił, ale Łukasz Kobiałka nie dał się zaskoczyć. Bramkarz Halniaka nie miał także trudności gdy z woleja strzelał Bartłomiej Wilk, gdyż ten uderzył w środek bramki. Debiutujący między słupkami bramki Dębu 16-letni Jan Bańdo miał jeszcze mniej pracy, ale nie zdołał zachować czystego konta. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Michała Grucy i ten wyprowadził makowian na prowadzenie.

Po zmianie stron niemający nic do stracenia goście natarli jeszcze ostrzej i szybko zdobyli bramkę. Damian Smajek idealnie dośrodkował na głowę Konrada Korzeniowskiego, a ten w myśl zasady „uderz tam skąd przyszła” posłał piłkę do siatki. Tyle tylko, że sędziowie dopatrzyli się spalonego i pomimo głośnych protestów całej ekipy przyjezdnych bramki nie uznali. Kilka minut później Korzeniowski posłał z rzutu wolnego szczura, ale piłka o centymetry minęła słupek.

Losy spotkania mógł rozstrzygnąć Piotr Bagnicki, ale w sytuacji sam na sam postanowił lobować wybiegającego za pole karne Jana Bańdo. I pomysł był bardzo dobry. Gorzej z wykonaniem. Zamiast delikatnie dziubnąć piłkę nad bramkarzem, uderzył ją tak, że ta o kilka metrów minęła światło bramki. Dążący do remisu podopieczni Sławomira Dyrgi mogli dopiąć swego gdy po błędzie makowskich obrońców piłka nieoczekiwanie dotarła do wprowadzonego po przerwie Bartłomieja Pasierbka. Ten huknął z ostrego kąta, ale Łukasz Kobiałka zdołał odbić piłkę, a obrońcy wyekspediowali ją za pole karne.  – Zasługujemy co najmniej na punkt. Wcale nie jesteśmy gorsi – powtarzali raz po raz rezerwowi. I ich słowa okazały się prorocze. W drugiej minucie doliczonego czasu gry po centrostrzale Patryka Kowalówki do piłki dopadł Damian Smajek, a po chwili wszyscy siedzący na ławce rezerwowych Dębu podskoczyli z radości, gdyż futbolówka wpadła przy słupku do siatki. Kilkadziesiąt sekund później arbiter zakończył zawody. – Można. Mówiłem, że można – motywował podopiecznych przed kolejnymi spotkaniami Sławomir Dyrga. W tym czasie Maciej Melzer z zafrasowaną twarzą siedział na ławce rezerwowych. – Prowadziliśmy grę, a rywale mieli momenty  – powiedział krótko.

Halniak Maków Podhalański – Dąb Paszkówka 1:1 (1:0)

Halniak: Kobiałka, Furman, Krauz, Gruca, P. Burliga, Łukawski (od 60 min. G. Antosiak), M. Antosiak, Sz. Bobek, K. Burliga (od 70 min. Chorąży), J. Bobek, Bagnicki

Dąb: Bańdo, Feluś (od 65 min. Cholewa), Wilk, Żurek, Morawa, Wyroba, Korzeniowski, Osiecki (0d 46 min. Graca), Kowalówka, Wołczyk (od 80 min. Pasierbek), Smajek

Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski

 

google_news