Odważne wyznanie o praktykach pedofilskich, jakich doznał w dzieciństwie ze strony księdza bohater naszej publikacji „Piekło u proboszcza” otworzyło wreszcie usta kościelnym hierarchom. Kuria potępia niecne czyny i współczuje pokrzywdzonemu. Czy jednak i ona nie ponosi winy przez swego rodzaju zmowę milczenia? A co ze społecznością Międzybrodzia Bialskiego, która od początku wiedziała, a przynajmniej podejrzewała, że we wsi źle się dzieje.
Przed tygodniem, przypomnijmy, Janusz Szymik z Międzybrodzia Bialskiego opowiedział nam o tym, jak przed laty, kiedy miał dwanaście lat i był ministrantem, były proboszcz parafii w Międzybrodziu Bialskim, Jan W. uwiódł go, zwabił na plebanię i tam molestował seksualnie. Pierwszy raz „…po mszy wieczornej w wielkim poście (w 1984 roku, przyp. red), po próbie przedstawienia na Wielkanoc” – jak zeznał Szymik w grudniu 2014 roku w ramach kościelnego procesu karnego prowadzonego przez Kongregację Nauki Wiary wobec byłego proboszcza. Swoje chucie były proboszcz zaspokajał później przez kolejne pięć lat rujnując psychikę dziecka, a później młodzieńca. Duchowny wykorzystał do cna fakt pobożności rodziny ministranta, dosłownej czołobitności wobec sutanny części parafian i bez większej żenady paradował z grzechem na sumieniu wśród wiernych mu i poddańczych wręcz mieszkańców Międzybrodzia.
O poczuciu bezkarności księdza Jana W. niech świadczy fakt, że jego spotkania z ministrantem odbywały się regularnie dwa razy w tygodniu.
– Często do późnych godzin nocnych, najczęściej na plebani – zwierzał się nam Janusz Szymik. – Kiedy wracałem do domu, a było to nierzadko o drugiej, trzeciej w nocy, mówiłem rodzicom, że grałem z proboszczem w szachy…
A kiedy była okazja proboszcz dopadał swojego ministranta i poza nią. „Była wycieczka do Warszawy i też wylądowaliśmy w łóżku tamtejszego księdza proboszcza, który wtedy był nieobecny. Miało to również miejsce na polanie w Międzybrodziu Bialskim” – to dalszy ciąg zeznań Szymika przed Kongregacją.
Szymik był w tym wszystkim sam. Przerażony, skazany na bicie się z własnymi myślami. Otumaniony i spowity siecią strachu z jednej strony, i czułych słówek z ust uwielbianego we wsi proboszcza dał się wieść losowi do momentu, w którym jego psychika dłużej już tej makabry nie mogła znieść.
Spóźniona skrucha
– Wyrażam głęboki ból i przeżywam cierpienie z powodu wielkiej krzywdy, jaka została wyrządzona osobie pokrzywdzonej przez duchownego. Jest to osobisty dramat pokrzywdzonego oraz jego bliskich. Ból, cierpienie, żal, złość, współczucie – mówi dzisiaj, już po wspomnianej publikacji, biskup diecezji bielsko-żywieckiej, Roman Pindel.
To prawda, że to właśnie ten biskup sprawił, że były proboszcz zniknął nagle, z godziny na godzinę ze swojej parafii. Poprzedni hierarcha, mimo wiedzy o niecnych czynach księdza Jana W. nic ze sprawą nie zrobił – zamiótł ją pod przysłowiowy dywan…
Tymczasem po wysłuchaniu oskarżeń Janusza Szymika, Kongregacja Nauki Wiary przeprowadziła kościelny proces karny oskarżonego księdza Jana W. I wobec uznania jego winy skazała go w 2015 roku na odosobnienie. Tyle, że były proboszcz za wiele sobie z tego nie robił. Trafił ostatecznie do zakonu Franciszkanów w Wieluniu i tam do tej pory przebywa. Jednak nie w odosobnieniu, bo nawet kuria przyznaje, że mimo zakazu pojawiał się w swojej dawnej parafii. Dalej przez niektórych parafian otoczony glorią chwały… W samym Wieluniu Jan W. też nie siedział samotnie w zakonnej celi – w internecie znaleźć można przykłady oficjalnych uroczystości, na które bywał zapraszany w charakterze lokalnego VIP-a. Taka to kara spotkała uznanego za winnego i osądzonego prawem kościelnym księdza.
Milczenie dla dobra Kościoła
Nawet jednak ci spośród mieszkańców Międzybrodzia Bialskiego, którzy nie chcieli już mieć nic wspólnego z byłym proboszczem, otwarcie i publicznie nigdy tego nie powiedzieli. Owszem, pisali, oburzeni, listy do biskupa Romana Pindla. W jednym z nich, z września 2018 roku, czytamy m.in.: „Boli nas, że ani ofiary pedofilii ks. W., ani parafia przeorana takim doświadczeniem nie otrzymali żadnego zadośćuczynienia – nawet tego małego – szczególnej troski ze strony władz Kościoła. Dla dobra Kościoła musimy milczeć, udawać, że nic się nie działo – my jesteśmy dziećmi tej parafii, jesteśmy świadkami, znamy osoby wykorzystywane, molestowane. My jako dzieci mówiliśmy sobie, że jak dorośniemy, zrobimy porządek, i co? Mamy 50 lat i dalej jesteśmy bezsilni! Zło zwyciężyło i śmieje się nam w oczy…(…) Trudno unieść doświadczenie życiowe, które choć w minimalnym stopniu zilustruje wspomnienie: plebania, w pokoju gościnnym ks. W. z grupą młodzieży czyta Pismo Św., fragment o soli tej ziemi. W pokoju obok – sypialni ks. W. 13-letni kolega w zielonym sweterku siedzi na tapczanie, nad rozłożonymi szachami. Tym razem nie przyszedł na Oazę, czeka na księdza – będą grać w szachy?(…) Jak było naprawdę wiemy my i nasz kolega. A tak było przez wszystkie lata posługi ks. Jana, zmieniały się tylko rekwizyty i chłopcy.”
Dziwi mnie, ze 12 letni chłopak aż do 18 roku życia nie potrafił sprzeciwić się temu wykorzystywaniu! Może to mu się podobało?! Dziecko 5 letnie jest w stanie powiedzieć , „to boli” albo „nie rób mi tak” a co dopiero dorastający chłopak! Przeciez 16-17-18 lat to już nie dziecko, to dorosły mężczyzna! I mając 16 lat opdpoeiafa przed sądem jak dorosły!
https://urodazycia.pl/kultura/ofiary-pedofilii-sa-zastraszane-a-bogaci-moga-wszystko-124 Dokument Latkowskiego dotyczy przestępstw na tle seksualnym, w tym pedofilii, które popełniane były na Pomorzu, przede wszystkim w Sopocie i Pucku, od 2006 roku. O sprawie stało się głośno w 2015 roku, po samobójczej śmierci 14-letniej Anaid, która była ofiarą gwałcicieli z klubu Zatoka Sztuki w Sopocie. Ale nie dlatego, że prokuratura wszczęła postępowanie, a policja z zapałem rzuciła się do śledztwa. Przeciwnie – zarówno prokuratura, jak i policja bardziej stawiały opór, niż dążyły do ujawnienia prawdy i oskarżenia winnych. Dopiero prywatne śledztwo mamy Anaid, którego wynikami podzieliła się z mediami, nagłośniło sprawę. Afera „Zatoki Świń”, opisana także w książce Bożeny… Czytaj więcej »
Szczerze? Nie dziwi mnie to. Większośc mieszkańców gminy to CIEMNOGRÓD ślepo wierzący we wszystko co ksiadz powie. Tu ksiadz świeci nawet dziury w drodze. Nic tu nie załatwisz..luzie boją się odezwać, sprzeciwiać w kosciele w szkole.. tu nigdy nie będzie dobrze. Gmina zadluzona a jasełka robią jak posrani co chwile i się goszczą za nasze podatki.
nie znam Ciebie masz racje
a i tak zywieckie “pany” ukreca leb sprawie
masz racje w 100% i swoja droga gdyby dziennikarz śledczy dogłębniej zbadał sprawę w całej gminie to miał by o czym pisać!
na święcenia tego księdza z Bestwiny jechało do Krakowa kilka autobusów ludzi. I co teraz oni myślą. Oszukał ich.
Może inaczej : “Czy Bóg opuścił Polskę ? ” skazując nas na panowanie KK. Są jak huba na drzewie. Ciągną z naszej wspólnej kasy i jeszcze od nas co tydzień na swoje “magie”.
Jak za takie czyny można nie gnić w więzieniu w państwie prawa??? Jak ?? Czy tak trudno znaleźć dowody?? Świadków ??? Jak ja kiedyś wytłumaczę to swoim dzieciom Dlaczego ten ks. Nie siedzi w więzieniu??? Ja tego nawet sobie nie umiem wytłumaczyć ??? Boże gdzie jesteś???
Pytania
Czy kuria ponosi winę?
Czy społeczność Międzybrodzia ponosi winę?
A czy redakcja ponosi winę, skoro wiedza o sprośnych występkach, niebu obrzydłych była tajemnicą poliszynela?
A gdzie biskup Pindel i za co schował niby ks. PAWŁA T. ze Straconki taki młody i już zszedł na manowce
tak i pozwalali dziecku siedzieć po nocach u księdza, tak jak by nie miał innych obowiązków przy domu.. chyba było im to na rękę ,że dziecka w domu nie ma całymi dniami.. moim zdaniem ksiądz winny i rodzice.. zdania nie zmienię!!
Takich mieszkańców w parafii jest więcej którzy relatywizują winę. Są znane przypadki wykorzystywania dzieci bez pozwalania rodziców na siedzenie dziecka po nocach u księdza, znajdowali inne sposoby na sam na sam. Cenne bywa upieranie się przy swoim zdaniu.
jak można przez 5 lat nie zauważyć ,że dziecku dzieję się krzywda… to co to za rodzice byli, że nie interesowali się losem własnego dziecka?? i nie bronie księdza bo musi ponieść za to karę, ale rodzice też są winni .. i tyle. wszyscy jechali autokarem na pielgrzymkę a on samochodem z księdzem… sami na to dawali przyzwolenie..
Z powtarzanym pytaniem zwróć się do psychologa i zapewne dostaniesz odpowiedź, że można nie zauważyć i nie przesądza to, że nie interesowali się rodzice losem dziecka.
każdy może mieć własne zdanie, ja uważam ,że ksiądz musi ponieść karę, ale i rodzice też nie są bez winy bo gdyby dziecku było dobrze w domu to by nie przesiadywał cały czas na plebanii ..po za domem.. w domu też mógł grać w szachy..
Ale ksiądz już poniósł karę poddany sądowi kościelnemu. Musiałby być przekazany do prokuratury dawno temu, dziś sprawa jest przedawniona. Karany jest cały czas poszkodowany, inni podobni. Jeśli chcesz ukarania rodziców – nie da się.
szkoda ,ze przedawnione..
siedział do 2 w nocy i grał w szachy z księdzem.. fajnych miał rodziców, że się tym nie zainteresowali.. przecież rano musiał wstać do szkoły a on po nocach na plebanii siedzi.. ksiądz źle zrobił i powinien za to ponieść karę ale rodzice gdzie byli?? najbliższa rodzina?? dla nich to było normalne żeby 11 latek siedział na plebanii sam na sam z księdzem??
Bo co, tak chciał, jego wina? Aha, wina rodziny… największa. Ksiądz przecież poniósł karę.
Jeśli rodzice wiedzieli, że jest pod opieką księdza – nie ma lepszej opieki.
wina leży po obu stronach.. rodzice też zawinili ..i nie bronie tu księdza.. bo ministrant ma służyć na mszy i tyle a nie przesiadywać z księdzem po nocach..
Trzeba wrócić w czasy lat 80-tych ub. wieku. Wtedy rodzice szczególnie na wsi nie cackali się z dziećmi tak jak dziś. Problemy stanu powojennego, szczególna pozycja kościoła, mniejsza świadomość niż dziś. Nieprawda, wina nie leży po obu stronach lecz jest w jednym miejscu podstawowa.
Zgadzam się z Tobą. Rodzice przyczynili się do sytuacji jaka miejsce miała. Gdzieś zagubione były relacje między synem a rodzicami, skoro dziecko przez tyle lat dusiło to w sobie. Może rodzice byli zapatrzeni w księdza i synek nie chciał nic opowiadać. Normalna ta sytuacja nie jest, brakło komunikacji – zdrowej ! A Hercia niech się tak nie udziela, bo taka specjalistka w temacie, jakby wszędzie była i wszystko widziała !
Zgadzam się z Tobą .
Bo w kosciele panuje kolesiostwo wycierane religia.
Sekularyzacja – zespół działań zmierzający do znacznego ograniczenia lub wręcz całkowitego wyeliminowania roli religii w społeczeństwie. B24 na ścieżce i na kursie.
PRAWDA TO !!! To ma być źródło “obiektywnej” informacji…boki zrywać !
Czy to dotyczyło tylko jednej parafii na Żywiecczyźnie ? Dlaczego nie zniesie się celibatu ? Wtedy normalni faceci z powołaniem będą uprawiać s*x w domu z żoną lub mężem, a pedofile nie będą mieli co robić w tym towarzystwie. Bo KK to władza i kasa. Historia wskazuje, że to jest najważniejsze. Ale młodzi ludzie na szczęście już mają to …… I tego się boi KK. Stąd “indoktrynacja” w szkołach. Bo ktoś na tacę musi dawać. A jak nie wierni to Państwo z budżetu. Ponoć KK kosztuje nas ładnych kilka MLD rocznie. Powinien być tylko odpis z podatku jak w Niemczech… Czytaj więcej »