Wydarzenia Cieszyn

Doradzał amerykańskim prezydentom. Znany historyk urodził się w Cieszynie

Fot. Z Archiwum Głosu Ziemi Cieszyńskiej

Niebawem minie pięć lat od śmierci Richarda Pipesa, urodzonego w Cieszynie historyka o uznanej światowo renomie.

Z obecnym rokiem i Richardem Pipesem wiążą się dwie ważne rocznice. Urodził się 100 lat temu (11 lipca 1923 r.), a 5 lat temu zmarł (17 maja 2018 r.), przeżywszy 95 lat. To nie tylko godny wiek, ale w przypadku Pipesa też świadkowanie swoim życiem głównym wydarzeniom od lat 30. XX wieku. Jest to bardzo istotne w przypadku Pipesa, który wyspecjalizował się naukowo w historii Rosji i ZSRR, czyli kraju, który na historii Europy i świata odcisnął w poprzednim stuleciu wieku silne piętno.

Gdzie jednak ZSRR, a gdzie Cieszyn? Jak powszechnie wiadomo, Pipes urodził się właśnie w Cieszynie, gdzie wraz z rodziną mieszkał przy ul. Michejdy. Niemniej powszechnie wiadomo też, że wczesną młodość późniejszy historyk spędził w Warszawie przy ul. Chmielnej. Zapamiętujemy go jednak jako urodzonego nad Olzą podobnie, jak na przykład Sucha Beskidzka akcentuje Billy Wildera, mimo iż reżyser słynnego filmu „Pół żartem pół serio” robił co mógł, by świat uważał, iż urodził się w Wiedniu. Taka postawa nie stała się udziałem Richarda Pipesa, który na przykład przywoływał miasto nad Olzą, twierdząc: – Chociaż społeczeństwo amerykańskie jest uważane za wielokulturowe dzięki migracji z całego świata, w kulturze dominują wzorce anglosaskie. Prawdziwej wielokulturowości nauczył mnie Cieszyn, gdzie jednocześnie słychać było polski, czeski i niemiecki – wspominał Pipes.

G. G. Marquez twierdził, że wszystko, co wydarzyło się w jego życiu, wydarzyło się w głębokim dzieciństwie i bywa tak w przypadku wielu osób. Jeśli to prawda, a co potwierdzają też powyższe słowa Pipesa, kilka lat spędzonych w Cieszynie lub innej Suchej Beskidzkiej na początku życia może mieć wielkie znaczenia. Jeśli natomiast nie miałoby, to jednak zostaje gdzieś w życiorysach, w kronikach, w kalendariach. W przypadku osób o światowej renomie, przewinięcie się przy tej okazji nazwy kilkunasto- lub kilkudziesięciotysięcznego miasta z głębi Europy jest dużą promocją. Jest więc taką promocją dla Cieszyna Pipes, a gdy wspomina wpływ miasta na swoją życiową postawę, to promocja jeszcze większa…

Wielokulturowość zaznaczała się już w jego domu, gdzie oczywiście mówiło się po polsku i po niemiecku. O ile sam Richard (wówczas Ryszard) spędził na Śląsku Cieszyńskim mało czasu, o tyle jego ojciec – Marek – pozostawił tutaj trwalszy ślad. Należał do ówczesnej elity, stworzył zakłady cukiernicze DEA, czyli potem „Olza”. To tyle o Cieszynie. Teraz bardziej o Polsce i świecie. Rodzina Pipesów miała na tyle środków i możliwości, by z początkiem II wojny światowej wyjechać z Warszawy i przedostać się do USA. Richard był naturalizowany w Stanach Zjednoczonych w 1943 roku, a po wojnie zaczął robić karierę naukową historyka. Najpierw był to Uniwersytet Cornella, a potem słynny Harvard, którego został profesorem, by w latach 90. dostać od władz Cieszyna tytuł Honorowego Obywatela Cieszyna, a od filii Uniwersytetu Śląskiego tytuł Doctora Honoris Causa. Wcześniej jednak Pipes Stał się ekspertem od historii Rosji i ZSRR, zyskując z ust Aleksandra Sołżenicyna opinię rusofoba. Jego wiedza odegrała rolę w dziejach najnowszych naszej części Europy. Richard Pipes został bowiem doradcą amerykańskich prezydentów do spraw Europy Wschodniej, najpierw Geralda Forda, potem Ronalda Reagana. Historyk odegrał rolę w kształtowaniu stosunków USA z ZSSR w latach 80., choć nie tak dużą, jak wcześniej Zbigniew Brzeziński.

Zdjęcie z archiwum Głosu Ziemi Cieszyńskiej:

google_news