Bielsko-Biała Na sygnale

Drastyczne zbrodnie sprzed lat: Bo to zła kobieta była

Zazwyczaj przemoc domowa kojarzy się nam z sadystami płci męskiej, okładającymi swoje żony, partnerki lub kochanki. I tak jest rzeczywiście w zdecydowanej większości przypadków. Tym razem jednak było na odwrót – to kobieta pokazała, że gdy sobie trochę wypije, potrafi swojej drugiej połowie zrobić nawet dziurę w brzuchu!

Działo się to w marcu 2018 roku, na terenie powiatu bielskiego. Mężczyzna usłyszał krzyki w sąsiednim mieszkaniu. A później hałas i jakby uderzenie o ścianę. Chwilę stał jeszcze w pokoju i zastanawiał się, co robić. Jego sąsiedzi znani byli z tego, że często się awanturowali. Ale, żeby aż tak? Poirytowany hałasem, w końcu wyszedł na korytarz. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, zobaczył, ku swemu zaskoczeniu, słaniającego się na nogach Mieczysława G.

– Zobacz, co mi zrobiła – usłyszał z ust sąsiada i z miejsca się zaniepokoił, bo głos, jaki wydobył z siebie pan Mietek pełen był bólu i rozpaczy. – Ratuj mnie! Popatrz – po chwili podciągnął podkoszulek – nożem mnie szasła!

Widok nie należał do przyjemnych. Powyżej pępka ziała dziura, ale o dziwo, krwi było tyle, co kot napłakał. Niemniej zatroskany stanem sąsiada mężczyzna pomógł rannemu wrócić do mieszkania i położył go do łóżka, a chwilę później zadzwonił na policję i pogotowie.

Gdy na miejsce przyjechał policyjny patrol, w mieszkaniu małżeństwa G. nic nie wskazywało na to, że doszło do czegoś nadzwyczajnego. Mieczysław G. leżał pod kołdrą w łóżku, obok na krześle siedziała spokojnie jego żona Barbara.

„W czasie rozpytania podejrzana przyznała się, że dźgnęła męża nożem” – napisze później w służbowej notatce policjant, który jako pierwszy odbierał zeznanie od Barbary G. – „Na moje pytanie dlaczego to zrobiła, odpowiedziała, że – cytuję: „wkurwił ją”. Dodała też, że żałuje, iż go nie zabiła, a jeżeli przeżyje, to odrąbie mu łeb siekierą”.

Mieczysław G. odwieziony został do szpitala z głęboką raną kłutą brzucha i trafił wprost na salę operacyjną. A jego żona Barbara została zatrzymana przez policję. Gdy już wytrzeźwiała, sąd tymczasowo ją aresztował. Przypisano jej zarzut usiłowania zabójstwa. Podczas składania zeznań w prokuraturze, już na trzeźwo rzecz jasna, kobieta stwierdziła, że nie chciała zabić męża. Przekonywała, że za dużo tego dnia wypiła i nic z tego, co się później wydarzyło, nie pamięta.

Chcę powiedzieć – tłumaczyła śledczym – że mnie jakby rozum odebrało. Czułam się dobrze, a nagle coś takiego, jakby coś mnie zamroczyło. Przecież nawet się nie zataczałam.

Barbara G. do końca sprawy utrzymywała, że nie pamięta, co naprawdę zdarzyło się feralnego dnia. Ustalił to więc sąd, który podczas posiedzenia w lipcu ubiegłego roku przedstawił przebieg zdarzeń. Według tego pokrzywdzony miał pretensje do żony, że znowu przyszła jej koleżanka, z którą Barbara G. wypiła pół litra wódki. Właśnie wtedy między małżonkami wywiązała się kłótnia.

Weź mnie nie denerwuj, bo jak wezmę nóż, to zobaczysz – groziła kobieta.

To se weź – mówił poirytowany Mieczysław G.

Bo cię klepnę! – krzyczała wówczas jego żona, po czym sięgnęła po nóż kuchenny z ponad dziesięciocentymetrowym ostrzem, ten sam, którym przed momentem Mieczysław G. przygotowywał sobie kanapki, po czym ugodziła go nim w brzuch, a następnie odłożyła go jak gdyby nigdy nic, na stół.

To wtedy właśnie Mieczysław G., trzymając się za brzuch, wyszedł na korytarz, gdzie spotkał swojego sąsiada.

Z zeznań świadków i policyjnych ustaleń wynika, że żona poszkodowanego znana była z tego, że pod wpływem alkoholu robiła się agresywna i pozwalała sobie wówczas nawet na przemoc fizyczną wobec męża. Tymczasem o jego naturze niech  świadczy to, co powiedział prowadzącym śledztwo na temat ataku, jakiego doznał ze strony własnej żony.

„Chciałbym, żeby wróciła do domu. Nie mam do niej żalu. Widziałem ten nóż, ale nawet nie prosiłem, aby go odłożyła. Nie wierzyłem, że może mnie nim dźgnąć. Chyba ten nóż musiał wejść we mnie cały, bo takie mam obrażenia”.

Barbara G. uznana została za winną usiłowania zabójstwa i po wzięciu pod uwagę takich m.in. okoliczności, że zadała jedynie jeden cios, była pod wpływem alkoholu, nie uciekła, przeprosiła za to, co zrobiła, skład sędziowski wymierzył jej karę 4 lat pozbawienia wolności i obowiązek uczestnictwa w terapii odwykowej.

google_news