Smacznie, zdrowo i stylowo

Gęsina na św. Marcina, ale nie tylko. 11 listopada kulinarnie

Fot. Pixabay.com

11 listopada to Narodowe Święto Niepodległości, ale też wspomnienie św. Marcina. Kulinarnie wiąże się ono z tradycją przyrządzania gęsi i wypiekania rogali świętomarcińskich. Zwyczaje te wywodzą się z Wielkopolski, ale w ostatnich latach popularność zyskały w całym kraju. Wszak to kolejna okazja ku temu, by dobrze zjeść i nacieszyć podniebienie wyjątkowymi specjałami, a kto tego nie lubi?

„Najlepsza gęsina na świętego Marcina”, „Na świętego Marcina lepsza gęś niźli zwierzyna” – mówią polskie przysłowia. Co wspólnego z gęsiami ma św. Marcin i dlaczego z okazji jego święta, 11 listopada, powinno się zjeść gęsinę? Wiąże się z tym pewna legenda. Na początek warto jednak przypomnieć, że św. Marcin był synem rzymskiego legionisty. Gdy dorósł, sam został żołnierzem. To właśnie z tego okresu jego życia pochodzi najbardziej znana o nim opowieść. Św. Marcin miał bowiem spotkać na swojej drodze ubogiego człowieka, który był prawie nagi. Podzielił się więc z nim płaszczem żołnierskim, zostając w przyszłości patronem ubogich i żołnierzy. Pobożne życie, dobry charakter i szlachetna dusza sprawiły, że św. Marcin opuścił armię i został duchownym. Jako pustelnik osiadł w jednej z prowincji rzymskich nieopodal Tours, na terenie dzisiejszej Francji. Z tego czasu pochodzi inna historia, która głosi o tym, że gdy chciano nadać mu sakrę biskupią, odmówił i ukrył się przed wysłannikiem papieża w gęsiarni. Zaniepokojone ptaki zaczęły głośno gęgać, zdradzając tym samym jego kryjówkę. Za wydanie św. Marcina ludowi, gęsi swą karę ponoszą do dziś, lądując na stołach 11 listopada. Św. Marcin przyjął święcenia kapłańskie i sakrę biskupią. Od tamtej pory również gęś, zwana gąską świętomarcińską, stała się jego atrybutem i do dziś maluje się go w towarzystwie gęsi. Św. Marcin zmarł 8 listopada 387 roku. Na jego pogrzebie stawiło się liczne duchowieństwo i tłumy wiernych. Ciało świętego pochowano 11 listopada w Tours, a na jego pamiątkę w tym dniu spożywa się właśnie gęsinę.

Fot. Pixabay.com

Druga kwestia jest taka, że późną jesienią kończy się cykl hodowlany gęsi i to właśnie wtedy gęsina jest najsmaczniejsza. Warto również wiedzieć, że to najszlachetniejsze mięso spośród drobiu. Historia spożywania gęsiny na polskich stołach zaczęła się już w XVII wieku. Najpopularniejsza była gęś pieczona z różnymi dodatkami, wędzona, a także gęsi pasztet i smalec. Gęsie mięso ma ciemny kolor, jest bardzo delikatne w smaku, a po upieczeniu pięknie pachnie. Istotnym jest także fakt, iż gęsina jest jednym z najzdrowszych rodzajów mięsa. Ma w sobie dużo cennego białka oraz cały zestaw witamin i związków mineralnych, takich jak fosfor, żelazo i magnez. Polska w hodowli gęsi jest potęgą. Nasza gęsina trafia przede wszystkim na stoły zachodniej Europy, zwłaszcza Niemiec i Francji, dokąd corocznie eksportowanych jest 20 tys. ton mięsa. Z pewnością warto skorzystać z zaproszenia restauracji na Śląsku Cieszyńskim i spróbować przyrządzanej specjalnie w tym okresie roku gęsiny.

W Wielkopolsce, zwłaszcza w Poznaniu, w szczególny sposób upamiętniono św. Marcina i już w XII wieku ufundowano kościół pod jego wezwaniem. Wówczas powstała też tradycja odpustów, podczas których bogaci mieszczanie przygotowywali wielkie uczty z pieczoną gęsiną. Szykowano też świętomarcińskie rogale z ciasta i masy makowej, co było odpowiedzią na apel proboszcza o to, by przygotować posiłki dla biednych. Ich kształt, zgodnie z legendą, ma nawiązywać do podkowy konia św. Marcina. W zależności od regionów Polski rogale piecze się z ciasta drożdżowego, kruchego bądź półfrancuskiego. Oprócz najpopularniejszego nadzienia z białego maku, stosuje się również nadzienie marcepanowe, orzechowe bądź powidła. Upieczone rogale są obficie lukrowane i dekorowane orzechami. Od wielu lat w okolicy 11 listopada można je kupić w cukierniach w całej Polsce, również w naszym regionie.

Fot. Pixabay.com

google_news