Wydarzenia Bielsko-Biała

Góry błota i kamieni zamiast plaży nad Białą

Jerzy Salachna stoi na stercie kamieni wybranej z dna, a rozrzuconej w taki sposób, że znowu na tym dnie się znajdzie. Zdjęcia: Marcin Kałuski

Bielszczanie przecierają oczy ze zdumienia. Wybrany z dna Białej materiał został rozrzucony byle jak i byle gdzie. Z brzegów z powrotem zaczął osypywać się do koryta. Sterty ziemi i kamieni zniszczyły ponadto miejsca letniego wypoczynku nad tą rzeką. Czy bezpowrotnie?

– Czterdzieści lat tu mieszkam i czegoś podobnego nie widziałem. Prowadzono tu jakieś prace, ale wygląda to tak, jakby w ogóle nie były przemyślane i nadzorowane. Jest tu jeden wielki bałagan – irytuje się bielszczanin Jerzy Salachna.

Mowa o odcinku Białej przy ulicy Bystrzańskiej w Bielsku-Białej, pomiędzy hotelem Vienna a węzłem drogi ekspresowej. – Czyszczono dno rzeki. Koparki wybierały muł i kamienie, które – jakby z lenistwa – rozrzucono bezpośrednio wzdłuż brzegu, przysypując przy okazji betonowe murki. Cały ten materiał leży, a raczej wisi grubą warstwą tak blisko koryta, że nie trzeba będzie nawet wyższego stanu wody, bo wystarczy konkretna ulewa, aby znowu znalazł się w rzece – wskazuje mieszkaniec ulicy Bystrzańskiej. I nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego ktoś wykonuje taką syzyfową pracę.

Nad Białą porwano się na syzyfową pracę. Materiał z dna rzeki, rzucony byle jak tuż przy korycie, ląduje tam z powrotem.

Mieszkańców jednak najbardziej zszokowało „przeoranie” ich terenu rekreacyjnego. Wcześniej można było wzdłuż rzeki przejechać rowerem czy pospacerować, nawet pchając wózek dziecięcy. W rejonie wodospadu – jak jaz nazywają mieszkańcy – była spora zielona plaża, gdzie wypoczywały tłumy. – Teraz po tym nie ma śladu. Nie będzie już łąki z kwiatkami, nie da się tu normalnie chodzić. Cały ten piękny zakątek zamieniono w gruzowisko rzecznych kamieni. Nic tu już nie wyrośnie. Bezpowrotnie straciliśmy wspaniałe miejsce wypoczynku pod naszymi blokami – wskazuje Jerzy Salachna. Krajobrazu zniszczenia nad rzeką dopełniają góry błota i ogromne sterty ściętych gałęzi.

Za prace odpowiada Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach. „Prowadzone w ostatnim kwartale minionego roku prace w rejonie ulicy Bystrzańskiej nad rzeką Biała w Bielsku-Białej miały na celu usunięcie zatoru (odsypiska) na dolnym i górnym stanowisku jazu. W ramach przedmiotowego zadania zlikwidowano samosiewny zagajnik w rejonie jazu i usunięto rumosz z koryta rzeki. Część urobku wykorzystano do uzupełnienia wyrw i zagospodarowania drogi technologicznej, służącej administratorowi cieku. Teren został rozplantowany. Całość prac, których zakres i sposób prowadzenia uzgodniono z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Katowicach, wykonano kosztem 25.122,02 zł brutto przez zewnętrznego wykonawcę. Niestety, pogarszające się warunki pogodowe nie pozwoliły na równoczesne i natychmiastowe wykonanie prac wykończeniowych, poprawkowych” – informuje Linda Hofman, rzecznik prasowy gliwickiego RZGW.

Zamiast pięknego zielonego zakątka mieszkańcy mają do „dyspozycji” górę kamieni. Ich miejsce wypoczynku nad popularnym „wodospadem” przeszło do historii.

Tuż po przesłaniu pytań przez redakcję zlecono roboty, które mają na celu uporządkowanie terenu. „Sprzyjająca pogoda pozwoliła wykonawcy na powrót w rejon ulicy Bystrzańskiej i na wykonanie koniecznej korekty” – oznajmia rzecznik. W RZGW jednak nie wzięto sobie do serca skarg mieszkańców dotyczących zniszczenia terenu rekreacyjnego.

„»Wodospad« nigdy nie funkcjonował w określonej lokalizacji cieku, zaś samo omawiane miejsce to budowla hydrotechniczna – jaz piętrzący, którego funkcją jest normowanie stosunków wodnych w cieku i zabezpieczenie przed powodzią. W żadnym razie miejsce to nie powinno być wykorzystywane do rekreacji czy pływania. W rejonie jazu występuje bowiem całkowity zakaz korzystania z wody we wskazanym celu, o czym informuje stosowne oznakowanie umieszczone w widocznym miejscu. Choć Wody Polskie spodziewają się szybkiej odbudowy zieleni na obszarze prowadzonych prac, należy pamiętać, że miejsce to nie ma charakteru rekreacyjnego” – zaznacza Linda Hofman. I ostrzega mieszkańców, że kąpiel w tym miejscu jest szczególnie niebezpieczna. „Wykorzystywanie wód rzek do kąpieli i rekreacji odbywa się na własną odpowiedzialność. Zabudowa regulacyjna cieku – progi, stopnie wodne nie są chodnikami służącymi przechadzkom w wodach rzek. Nurt rzeczny powoduje dynamiczne zmiany w strukturze dna cieku. Miejsce, w którym ostatnio moczyliśmy nogi, szukając ochłody w upalny dzień, po ulewnych deszczach może być dla nas niebezpieczne. Wszystko za sprawą siły nurtu rzeki, który może przenosić materiał w korycie (piasek i żwir) z jednego miejsca do innego, powodując niecki lub wypłycenia” – tłumaczy.

Nad Białą porwano się na syzyfową pracę. Materiał z dna rzeki, rzucony byle jak tuż przy korycie, ląduje tam z powrotem.

navigate_before
navigate_next

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
krtek
krtek
5 lat temu

Wody Polskie – kolejna spółka państwowa, gdzie ulokowano zasłużonych pisowców na wszystkich możliwych stanowiskach. To nie ma się co dziwić, że rozgrzebali, zrobili bajzel, wzięli forsę i tyle….

Hermenegilda
Hermenegilda
5 lat temu

Syzyf pracował w pocie czoła zdaje się bez zapłaty. Efektu nie osiągnął a tutaj trzeba może było doprowadzić do przywrócenia zieleni, ścieżek. Wszystko się da wytłumaczyć przez rzecznika prasowego.