Od ponad 6,2 tys. zł do ponad 22,8 tys. zł brutto – tyle dostała część włodarzy powiatowych i gminnych z Żywiecczyzny, którzy pozostali na swoich stołkach po ubiegłorocznych wyborach samorządowych.
Takie kwoty zostały im wypłacone za niewykorzystane urlopy wypoczynkowe. Można z tego wyciągnąć wniosek, że niektórzy z samorządowców są niezwykle pracowici. Kto i ile dokładnie otrzymał ekwiwalent? Ile nie wykorzystał urlopu? Czy byli wójtowie, którzy pomimo zaległego urlopu nie wzięli pieniędzy?
O szczegółach można przeczytać w najnowszym wydaniu “Żywieckiej Kroniki Beskidzkiej”
E-wydanie tygodnika “Żywiecka Kronika Beskidzka” dostępne jest pod linkiem: https://prasabeskidzka.pl/zywiecka-kronika-beskidzka-nr-14-z-04042019-p-285.html
Dlaczego ich pracodawcy – przewodniczący Rad Gmin, miast pozwalają na taki układ. W roku wyborczym każdy z nich nie idzie na urlop (który każdy powinien wykorzystać w danym roku) tylko prowadzi kampanię wyborczą. Kalata i Kucharczyk zasłaniają się nadmiarem obowiązków. Wiedzieli na co się piszą startując na stołki. Zresztą, widać że chyba ich praca to tylko spotkania…….. wszedzie ich pełno.
Na pewno przewodniczący rad gmin są pracodawcami wójtów? A nie papierowa fikcja?
Dostali bo się im należało. W mojej gminie nikt nie robi tylko wójt więc dlaczego miałby nie dostać. Jest specjalny kalendarz gdzie jest pokazane, że tylko robi wójt. W soboty i niedziele też. Więc nie ma kiedy brać urlopu a pensja za 2 etaty jest za mała i ekwiwalent za urlop (powinny być 2 bo 2 etaty) nawet za mało.