Wydarzenia Bielsko-Biała

Jak odkorkować Szczyrk?

Już początek sezonu pokazał, że narciarze będą mieli problemy z dotarciem do Szczyrku i zmodernizowanych tam ośrodków narciarskich. Ci, którzy w okolicy Nowego Roku wyruszyli pod Skrzyczne, utknęli na długie godziny w gigantycznych korkach. Posuwający się w żółwim tempie sznur samochodów ciągnął się kilometrami. Zaczął się sezon zimowych ferii, więc lepiej nie będzie. Jak rozwiązać koszmarny problem dojazdu do naszej turystycznej perły?

Korki od zawsze

Pomysłów pojawia się mnóstwo. Od tak fantastycznych, jak budowa tunelu pod górami czy linii kolejowej, po bardziej realne z ekonomicznego i technicznego punktu widzenia. Przyjrzyjmy się kilku z nich. Zwłaszcza że niektóre wydają się całkiem rzeczowe i możliwe – prędzej czy później – do wykonania. Ale na początek ogólna dygresja. Otóż to, że w szczycie sezonu narciarskiego Szczyrk się korkuje, nie jest niczym nadzwyczajnym. Takie obrazki można zobaczyć na całym świecie na drogach prowadzących do narciarskich kurortów. Tak jest w polskich górach, Alpach, na Słowacji, w Czechach. Kto jeździ na narty ten widział i wie. Wynika to z prostej przyczyny. Ośrodki narciarskie budowane są przecież nie przy autostradach, lecz w górach, z dala od cywilizacji. Nierzadko są to niewielkie, zagubione wśród dziczy miejscowości, do których prowadzi jedna wąska, kręta droga. Na co dzień to wystarcza, lecz w momencie, gdy w jednym czasie chcą tam dotrzeć tysiące czy dziesiątki, a nawet setki tysięcy osób pojawia się problem. Tym bardziej, że obecnie już mało kto wybiera się na narty autobusem lub pociągiem. Wszyscy gnają w góry własnymi autami. To potęguje liczbę zmierzających w kierunku stoków pojazdów.

Korki w Szczyrku to kłopot nie nowy, który pojawił się teraz, wraz z wielkimi narciarskimi inwestycjami. Były od zawsze. W pogodne, zimowe weekendy trzeba było odstać swoje. Choć faktycznie korek z 30 grudnia, ciągnący się od Bystrej po Szczyrk, pod względem długości był jednym z rekordowych.

To, że na takie sytuacje narciarze zmierzający pod Skrzyczne są skazani nie oznacza jednak, iż nie należy temu przeciwdziałać. Jak to zrobić?

Udrożnić Wisłę!

Wiele osób, z którymi na ten temat rozmawialiśmy ma teorię, że problemy z dojazdem do Szczyrku są tylko częścią większej układanki. Jej kluczowym elementem – twierdzą – jest mała przepustowość drogi przecinającej Wisłę. W mieście tym, podobnie jak położonym obok Ustroniu, funkcjonuje kilkanaście ośrodków narciarskich cieszących się wielką popularnością wśród narciarzy. Na drodze wiodącej do tych kurortów (nr 941) już od lat tworzą się gigantyczne korki. Stoi się czasami już na dwupasmówce przed Ustroniem. Stąd też sporo tych, którzy chcą dotrzeć na bardziej oddalone wiślańskie stoki, jak Cieńków, Nowa Osada czy Klepki, zamiast podróżować w te miejsca trasą przez Ustroń i Wisłę, wybiera tę prowadzącą przez Szczyrk i Przełęcz Salmopolską (DW 942). To sprawia, że w korkach przed Szczyrkiem stoją nie tylko auta narciarzy i turystów wybierających się do tej miejscowości. Dlatego tak długo jak nie zostanie udrożniona wąska droga prowadząca przez i do Wisły (zmodernizowano ją jedynie na wcześniejszym odcinku prowadzącym przez Ustroń), tak długo nie uda się zmniejszyć korków przed Szczyrkiem – sugerują zwolennicy takiego podejścia do sprawy. Ich zdaniem potrzebna jest bardziej globalna koncepcja dotycząca modernizacji sieci komunikacyjnej na terenie całego Beskidu Śląskiego, a nie tylko skupianie się na na problemach jednej miejscowości.

Trzeci pas?

A jeśli chodzi o sam Szczyrk, wydaje się, że i tu jest wiele do zrobienia. Po raz kolejny przywoływany jest bowiem nienowy już pomysł poszerzenia drogi wiodącej do i przez tę miejscowość z dwóch do trzech pasów ruchu. Można to zrobić kosztem położonych wzdłuż jezdni miejsc postojowych i poboczy. Dzięki temu w godzinach przedpołudniowych – gdy wszyscy jadą na narty – w stronę stacji narciarskich dostępne byłyby dwa pasy ruchu. Po południu, w porze powrotów, na środkowym pasie zmieniałby się kierunek ruchu. Dzięki temu kierowcy wydostający się ze Szczyrku mieli do dyspozycji dwa pasy. Pomysł może i dobry, lecz wymaga sporych i kosztownych inwestycji. Szkoda, że nie pomyślano o tym kilka lat temu, gdy gruntownie modernizowano drogę prowadzącą przez Szczyrk. Ale choć takie rozwiązanie na pewno usprawniłoby ruch, nie wpłynęłoby na zwiększenie liczby miejsc postojowych w rejonie wyciągów. A z tym też jest problem.

Wielki parking i autobusy

Dlatego bardziej racjonalnym rozwiązaniem wydaje się wybudowanie wielkiego parkingu gdzieś poza Szczyrkiem i dowożenie narciarzy pod wyciągi autobusami. Nie wydaje się jednak, aby dobrym miejscem na taki parking była proponowana obecnie lokalizacja na terenie dawnego campingu Skalite położonego u wylotu doliny, w której położony jest Szczyrk. Co prawda, jego uruchomienie ograniczyłoby ruch w samej miejscowości, lecz nie zmniejszyłoby to ogromnych korków tworzących się na drogach dojazdowych. Kierowcy musieliby bowiem jakoś pod Skalite dotrzeć. Dlatego dobrym pomysłem wydaje się wybudowanie takiego parkingu znacznie wcześniej, gdzieś przy ekspresówce Bielsko-Biała – Żywiec – w Rybarzowicach lub Łodygowicach – i transportowanie narciarzy autobusami pod Skrzyczne już stamtąd. Dzięki temu zmniejszyłby się w znaczący sposób ruch na drodze Bielsko – Szczyrk.

Oczywiście narciarzy trzeba byłoby jakoś zachęcić do tego, aby pozostawiali auta tak dlatego od tras narciarskich, lecz wydaje się, że i na to znalazłby się sposób. Zwłaszcza że już sama perspektywa dotarcia na stok bez stania w korkach jest wystarczającym powodem, aby skorzystać z takiego rozwiązania. Jeśli dodać do tego jakiś bonus w postaci chociażby możliwości nabycia nieco tańszych karnetów w kasie ulokowanej na takim parkingu, to na pewno większość osób wybierałoby ten wariant.

To oczywiście tylko luźne sugestie, lecz wydaje się, że decydenci powinni je rozważyć. Bo jeśli Szczyrk będzie nadal rozwijał narciarską infrastrukturę i powoli przeobrażał się w stolicę sportów zimowych – a ma ku temu warunki – to już niedługo może się okazać, że dla wszystkich ten narciarski boom oznaczać będzie tylko jedno – gigantyczne korki na drogach.

 

google_news