Rozpędzony niebiesko-różowy citroen mknie przez Rally Park w Kaczycach. Sprawnie wchodzi w kolejne zakręty i szybko nabiera prędkości. I tak w kółko. Ale największe wrażenie i tak robi w momencie, gdy z fotelu kierowcy wysiada… krucha dziewczynka.
Martynka Błanik ma siedem lat i prawdopodobnie jest najmłodszą zawodniczką w Polsce, oficjalnie startującą w KJS-ach, czyli w konkursowej jeździe samochodem. Te popularne imprezy motoryzacyjne, odbywające się również na terenie po dawnej kopalni węgla kamiennego „Morcinek” w Kaczycach, są dedykowane kierowcom amatorom, którzy chcą próbować sił za kółkiem swoich samochodów i walczyć z innymi zawodnikami o najlepszy czas. Wśród nich jest właśnie siedmiolatka z Gumien. Na tor zabrał ją po raz pierwszy tata, Marcin Błanik, który od dziecka interesuje się rajdami. A że w żyłach Martyny płynie ta sama krew, co u wujka Łukasza Sztuki i kuzyna Kacpra Sztuki, nie trzeba było jej długo namawiać.
– Martynka poniekąd realizuje moje niespełnione marzenia o tym, by startować w rajdach. To nie jest jednak tak, że robi coś na siłę. Ona po prostu połknęła tego motoryzacyjnego bakcyla. Cieszę się, że mogę jej w tym towarzyszyć i patrzeć, jaką frajdę sprawia jej jazda samochodem rajdowym. Przy okazji spędzamy wspólnie mnóstwo czasu i to też w tym wszystkim jest dla mnie cenne – podkreśla Marcin Błanik. Martynka, najstarsza z trójki rodzeństwa, od maleńkości przejawiała zainteresowanie wszystkim, co ma kółka. Zawsze też była zwinna, gibka i energiczna. W jej pokoju, obok lalek, którymi dość rzadko się bawi, stoją samochody, a ściany oblepione są plakatami rajdowymi.
– Gdy Martynka miała trzy lata, nauczyła się jeździć na rowerze bez bocznych kółek. Dwa lata później przesiadła się na spalinowy motor crossowy. Kiedy miała sześć lat, pojawiła się okazja kupna samochodu z przedłużanymi pedałami, dostosowanego do dziecka, citroena c2. Skorzystaliśmy z niej. Pojechaliśmy na tor w Kaczycach, Martynka siadła za kółko, spróbowała, nie naciskałem, ale spodobało jej się i tak zaczęła się ta przygoda. Przerobiliśmy pojazd pod Martynkę, dostosowaliśmy do jej wieku i zaczęliśmy startować w KJS-ach – opowiada Marcin Błanik. Czy jest dumny z pierworodnej pociechy? Oczywiście! – Mam trzy córki i nie przypuszczałem, że będę pilotował którąś z nich, ale sprawia mi to ogromną satysfakcję, gdy widzę, że szybka jazda jej świetnie wychodzi – przyznaje. Wraz z żoną Karoliną stara się robić wszystko, by wspierać pasje swoich dzieci.
Czy w ślady Martynki pójdzie jej siostra, młodsza o rok Amelka albo całkiem mała Maja? – Zobaczymy – uśmiecha się mama, Karolina Błanik. – Jak na razie każda z nich szuka swojej ścieżki. Amelka bardzo lubi konie i w tym kierunku na razie będziemy chcieli ją rozwijać. Maja natomiast jest z całej trójki najbardziej ruchliwa i wszędzie jej pełno, więc kto wie, gdzie ją nogi poniosą – dodaje mama. – Maja będzie moim pilotem – wtrąca Martynka.
Za każdym razem, gdy siedmioletnia zawodniczka pojawia się na torze, robi furorę. Dziewczynka lubi szybką jazdę i nie boi się rywalizować ze starszymi osobami, a nawet z dorosłymi. Choć nie ma taryfy ulgowej, często zostawia ich w tyle. W swojej kolekcji ma już kilka medali i pucharów. W ostatnim KJS-ie w Kaczycach, gdzie startuje w klasie kobiet i klasie junior, stworzonej przez organizatorów specjalnie dla najmłodszych zawodników, zajęła odpowiednio drugie i czwarte miejsce, będąc jednocześnie najmłodszą uczestniczką zmagań. Jak kibice reagują na jej widok?
– Są w szoku. Bardzo dużo osób przychodzi na zawody właśnie ze względu na Martynkę, bo chcą ją zobaczyć na torze, zrobić wspólne zdjęcie i porozmawiać. Taka mała dziewczynka i samochód to jednak ewenement – przyznaje Karolina Błanik. Czy nie boi się o swoje dziecko, wiedząc, że pędzi ono z prędkością nawet 80 kilometrów na godzinę? – Na początku bardzo sceptycznie do tego wszystkiego podchodziłam, przyznaję. Sześciolatka za kółkiem rajdówki? To nie mieściło mi się w głowie. Tymczasem ona na torze czuje się jak ryba w wodzie. Uwierzyłam w to, gdy zobaczyłam ją pierwszy raz w akcji. Byłam zaskoczona jej opanowaniem i skupieniem na jeździe. Miałam lekkie obawy, gdy chciała mnie przewieźć. Kiedy siedziałam w fotelu pasażera, prosiłam, by zwolniła. Oczami wyobraźni widziałam już nas w krzakach albo na drzewie, ale Martynka była pewna siebie i powiedziała, że wie, co robi. Dojechałyśmy bez problemu. Byłam pod ogromnym wrażeniem. I szczerze powiem, że od tamtej pory nie mam obaw – opowiada Karolina Błanik.
Martyna jeździ citroenem c2, pojazdem o pojemności 1,6 i mocy 109 KM. Po stronie pasażera, gdzie zawsze siedzi jej tata, nie ma dorobionych dodatkowych pedałów, dlatego wszystko, co się dzieje w pojeździe i na drodze – poza hamulcem ręcznym – jest w rękach i nogach siedmiolatki. Jak dotąd jednak obyło się bez wypadków.
– Dbamy o bezpieczeństwo Martynki. Samochód jest wyposażony w klatkę bezpieczeństwa, fotele kubełkowe i specjalne pasy bezpieczeństwa. Jeździmy też w kaskach. Martynka ma na swoim koncie już 3000-4000 przejechanych kilometrów. Jeździ od ośmiu miesięcy. Na treningach na torze spędza dwa, trzy dni w tygodniu, a poza tym szlifuje umiejętności w symulatorze jazdy w domu. W tym roku naszym celem jest udział w ośmiu rundach KJS w Rally Parku w Kaczycach. Ostatnio pokazaliśmy się też w Wałbrzychu w II Rundzie OMV Dolnośląskiego Mistrza Kierownicy 2023. Stawiamy na dalszą naukę samochodu, prędkości i opanowania, a co będzie w przyszłości, czas pokaże. Zobaczymy, czy pojawią się jacyś sponsorzy, bo nie ukrywamy, że to kosztowna pasja, i czy zapał u Martyny wciąż się utrzyma na tak wysokim poziomie – dodaje Marcin Błanik.
Martynka na co dzień jest jeszcze przedszkolakiem, ale od września zaczyna przygodę w szkole podstawowej. Jej idolem jest Kajetan Kajetanowicz. Mistrz z Ustronia kibicuje jej poczynaniom na torze, ale także pociesza, gdy ma tremę przed rozmowami z dziennikarzami. Widok kamer i aparatów fotograficznych nieco paraliżuje bowiem dziewczynkę.
– Kajto, którego prywatnie znamy, podziwiamy, a przy okazji pozdrawiamy, powiedział kiedyś Martynce, że ktoś, kto potrafi jeździć samochodem od małego, nauczy się grać przed kamerami, ale ktoś, kto urodził się aktorem, niekoniecznie nauczy się jeździć rajdówką. Te słowa jakoś zapadły nam w pamięć i trzymamy się tego – dodaje Marcin Błanik. My również przyłączamy się do kibicowania i życzymy Martynce wielu sukcesów!
Szacun