Wydarzenia Bielsko-Biała

Kafle, jakich świat nie widział

Archeolodzy z Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej dokonali interesującego – aby nie powiedzieć sensacyjnego – odkrycia na bielskiej starówce. Ci, którzy sądzą, że trafili na skrzynię złota lub szkielet rycerza w zbroi mogą być nieco rozczarowani. Znalezisko nie jest tak spektakularne, lecz mówi bardzo dużo o historii grodu nad Białą i jego niegdysiejszych mieszkańcach.

Na skalę Europy

Odnaleziono bardzo dużą ilość artefaktów ceramicznych, pochodzących z różnych epok – począwszy od założenia miasta w XIV wieku (a nawet nieco wcześniejszych) do czasów prawie współczesnych. Są to fragmenty naczyń używanych przez dawnych mieszczan oraz bogato zdobionych kafli z ówczesnych pieców. Te właśnie kafle zelektryzowały środowisko archeologiczne. Tak pięknie wykonanych i doskonale zachowanych, pochodzących z późnego średniowiecza oraz renesansu, nie spotyka się zbyt często. Można powiedzieć, że jest to odkrycie nie tylko na skalę kraju, lecz i Europy. Znalezisko może także przyczynić się do potwierdzenia stawianej nieśmiało od pewnego czasu przez historyków tezy, iż w XV, XVI a nawet XVII wieku Bielsko mogło być ważnym ośrodkiem, w którym produkowano kafle o najwyższej jakości i ogromnych walorach artystycznych. Ocenia się, że były one lepsze nawet od tych wytwarzanych w stołecznej Pradze, uważanych za jedne z najpiękniejszych z tego okresu. Niepowtarzalnych dowodów na to jeszcze nie odkryto, lecz to nie pierwszy raz, gdy na terenie dawnego Bielska, a także okolicznych miast jak również dworów i ruin zamków odnajdywane są fragmenty tych właśnie, bielskich kafli.

Wielki zbiór

Odkryty obecnie zbiór jest szczególny. Po raz pierwszy udało się odnaleźć – i to w jednym miejscu – tak wielką liczbę ceramicznych fragmentów, i to doskonale zachowanych. Co więcej, wiele kawałków jest bardzo dużych. W niektórych przypadkach są częściami konkretnych, pojedynczych, połamanych kafli, co daje możliwość ich poskładania i odtworzenia całych egzemplarzy. A to jest wielka rzecz, bo kompletnych, bogato zdobionych kafli z tamtego okresu nie zachowało się zbyt wiele. – W zbiorach bielskiego muzeum na ma na razie ani jednego – mówi Bogdan Chorąży, bielski archeolog, który dokonał odkrycia. Wśród motywów zdobniczych dominują wątki roślinne czy geometryczne, lecz największe wrażenie robią przedstawienia figuralne. Są wśród nich zarówno znane już z wcześniejszych odkryć wizerunki – mężczyzny (lub też kobiety – Meluzyny) w koronie trzymającego w rękach ryby, a także dworzanina składającego przysięgę. Wśród zdobień pojawiła się także postać – wcześniej nieodkryta – dudziarza. Wszystkie figury wykonane są w bardzo głębokim – przypominającym płaskorzeźbę – reliefie. Mimo to, że pod ziemią spędziły kilkaset lat, fragmenty zachowały się w doskonałym stanie, a pokrywająca je polewa o zielonkawej lub miodowej barwie wygląda – po oczyszczeniu – jakby dopiero co wyjęto je z pieca.

Warstwy zwałowisk

Do odkrycia doszło dzięki remontowi, jaki przechodzi właśnie jedna z położonych obok zamku kamienic przy ulicy Wzgórze. Jest to gminny budynek, który władze miasta zamierzają zaadaptować do nowych potrzeb. Zakres prac remontowo-restauracyjnych – prowadzonych pod okiem służb konserwatorskich – jest ogromny i obejmuje cały budynek, od piwnic aż po dach. Jak zawsze, prace ziemne realizowane w zabytkowych fragmentach miasta nadzorują archeolodzy, bo nigdy nie wiadomo co kryje w takich miejscach ziemia.

Poza tym – tłumaczy Bogdan Chorąży nadzorujący roboty – budynek jest bardzo ciekawy pod względem historycznym. Bo, co prawda, swój obecny „pałacowy” wygląd i wielkość zawdzięcza XIX-wiecznej przebudowie, to jednak pierwsze zabudowania – drewniane, na kamiennej podmurówce – pojawiły się tam w początkach dziejów miasta. Później w ciągu kolejnych sześciu stuleci budynek był wielokrotnie przebudowywany, rozbudowywany, ulegał pożarom. Podczas jednej z takich rozbudów wchłonął między innymi fragmenty pierwszego, XIV-wiecznego miejskiego muru. Teraz jest on częścią południowej ściany i znajdujących się pod nią fundamentów kamienicy. Ten właśnie mur był przedmiotem zainteresowania archeologów. Okazało się jednak, że nie mniejsze skarby kryje to, co znajdowało się pod podłogą. Tam właśnie natrafiono na fragmenty ceramiki, w tym wspomniane kafle. Skąd się tam wzięły?

gruz rozpala wyobraźnię

Jak wyjaśnia Bożena Chorąży, archeolog prowadząca wykopaliska, był to gruz, którego użyto przed wiekami do wyrównania terenu. Powstał on w trakcie prac remontowych prowadzonych w minionych stuleciach w tym miejscu, a także efekt licznych pożarów, jakie nawiedzały Bielsko. Archeolodzy natrafili w podziemiach kamienicy na kilka warstw takich zwałowisk, a w nich na ceramiczne – i nie tylko – artefakty z różnych epok. W tym na pięknie zdobione kafle. Piece kaflowe były bowiem głównym elementem wyposażenia każdej mieszczańskiej kamienicy i służyły nie tylko celom czysto użytkowym, lecz także świadczyły o zamożności właścicieli budynku. Stąd ich artystyczne i zdobnicze walory. To, co niegdyś zostało uznane przez mieszkańców Bielska za zwykłe śmieci i gruz, teraz rozpala wyobraźnię archeologów i historyków.

Wszystko, co odkryto w podziemiach kamienicy i co jeszcze zostanie tam znalezione, bo roboty nadal trwają, jest gromadzone i wstępnie katalogowane. Archeolodzy będą mieli teraz mnóstwo pracy z oczyszczaniem, badaniem i opisywaniem, a jeśli się da to z poskładaniem do kupy setek, a może i tysięcy ceramicznych odłamków.

google_news