Karetki z pacjentami utknęły obok SOR. Jesteśmy na dobrej drodze do pobicia rekordu – ZDJĘCIA

– Oni mają “szczęście”, czekają z pacjentką tylko trzy godziny. My oczekujemy z pacjentem od około 12.30 – powiedzieli nam wczoraj wieczorem ratownicy z jednego z ambulansów. Taka sytuacja co jakiś czas się powtarza w różnych szpitalach.

Temperatura za oknem oscyluje w pobliżu zera stopni Celsjusza, pacjenci są w kilku ambulansach stojących na podjeździe do SOR szpitala wojewódzkiego w Bielsku-Białej. – Karetki mają webasto, czyli ogrzewanie postojowe. Wewnątrz ambulansu będzie ciepło do momentu, aż skończy się paliwo. Nikt z nas nie wie, jak długo będziemy czekać, aż przyjmą naszych pacjentów. Co jakiś czas taka sytuacja się powtarza. Parę dni było w miarę płynnie, dziś się korkuje. Szpital ma moce przerobowe, ale nie ma wolnych łóżek – czekamy, aż któreś się zwolni, bo na przykład pacjent po badaniach zostanie wypisany do domu – powiedział nam ratownik z jednego z ambulansów.

Wczorajszy “rekordzista”, wraz z zespołem ratownictwa medycznego czekał od godziny 12.30, osiem godzin później nadal był w ambulansie. Jedna z karetek przyjechała z pacjentem około godz. 10.00, po kilku godzinach oczekiwania obok SOR, ambulans wysłano do szpitala na Śląsku. – Nauczony doświadczeniem staram się mówić pacjentom, by zabierali do ambulansu butelkę wody – mówi kierowca ambulansu. – Dziś moi koledzy zamawiali hot-dogi z dowozem… na podjazd do SOR bielskiego szpitala – dodaje nasz rozmówca.

Trzy, cztery ambulanse zmieszczą się pod wiatą obok SOR, pozostałe karetki z pacjentami stoją na podjeździe, “pod chmurką”. Ratownicy co jakiś czas wysiadają rozprostować kości i się przewietrzyć, inni siedzą w ambulansie. – Większość z nas ma jakiś prowiant i… założone ubranie ochronne. Trzeba poczekać aż przekażemy pacjenta do SOR, czasem trwa to parę godzin, rekordziści czekali kilkanaście godzin – mówi ratownik medyczny z wieloletnim stażem. – Jesteśmy na dobrej drodze do “pobicia” tego rekordu – dodaje. Medycy starają się zachować resztki optymizmu, choć wcale nie jest to łatwe.

Ambulanse jeżdżą z pacjentami lub po pacjentów w różne miejsca Bielska-Białej, powiatów ościennych i Śląska. W szpitalnych oddziałach ratunkowych różnych szpitali także zdarzają się długie przestoje związane z przekazaniem pacjenta z ambulansu do SOR. To niestety ogólnopolski problem, który czasem wynika z powodu niedoboru personelu, natłoku pacjentów, lub konieczności dekontaminacji SOR. Sytuacja w szpitalach jak na razie jest bardzo dynamiczna, ale z pewnością kiedyś się ustabilizuje, o ile rządzący docenią medyków, a nie zmuszą ich swoimi decyzjami do zmiany zawodu lub emigracji.

– W naszych szeregach mówi się zarówno o emigracji, jak i o zmianie zawodu na inny. Ratownikiem się jest, a nie bywa, ale każdy z nas ma ograniczoną cierpliwość. Sądzę, że to, co się dzieje w szpitalach, to doskonała lekcja dla rządzących. Czy będą umieć wyciągać właściwe wnioski, czy strumień gotówki trafi tam, gdzie nie jest aż tak potrzebny? – podsumowuje zawodowy ratownik.