Wydarzenia Sucha Beskidzka

Kuków: wybudowała dom, a nadal mieszka w chałupie

Danuta Kryjak mieszka wraz z 85-letnią niepełnosprawną siostrą Genowefą (od dłuższego czasu już tylko leżącą i nieświadomą kontaktu z otoczeniem) w bardzo skromnej, drewnianej chatce (foto) powstałej w 1930 roku. Znajduje się w niej tylko niewielka kuchnia i pokój. Dawniej mieszkali tu jej rodzice. W pobliżu starego domu kukowianka wybudowała nowy – za niemal wszystkie oszczędności życia zebrane po czterdziestu latach pracy zawodowej. Liczyła, że wreszcie będzie żyła w ludzkich warunkach, gdzie zapewni lepszą opiekę siostrze. A jednak tak się nie stało, bo do nowego budynku nie przeprowadziła się.

NAWET NIE POINFORMOWANO…

Dlaczego? Jak przekonuje, to rezultat polityki władz gminy Stryszawa. Otóż w wiosce, i to nieopodal jej nieruchomości, powstawała kanalizacja dofinansowana z funduszy Unii Europejskiej. Dom Danuty Kryjak był przewidziany do przyłączenia do sieci. W 2004 roku, na dziesięć lat przed rozpoczęciem inwestycji, gdy uzyskano pozwolenie na budowę, otrzymała urzędowe potwierdzenie, że tak się stanie. – W Kukowie kanalizację wybudowano i zakończono, nawet mnie o tym nie poinformowano, a mojej posesji do niej nie podłączono – mówi. – Dopiero syn pokazał mi w Internecie, że w czerwcu 2016 roku inwestycję zakończono. W związku z tym kukowianka prowadziła prywatne dochodzenie, jak do tego doszło, że kanalizacja ją ominęła. Okazało się, że jeden z sąsiadów nie pozwolił przeprowadzić kanalizacji przez swój teren. Stało się tak, choć poprzednia właścicielka (jego siostra) wyraziła na to pisemną zgodę. W opinii Danuty Kryjak lokalne władze zrobiły niewiele, by jednak zrealizować inwestycję tak, jak obiecywały. Między innymi nie skorzystały z możliwości wystąpienia z roszczeniami wobec sąsiada, który przejął od poprzedniczki majątek z całym „dobrodziejstwem inwentarza”, w tym zgodą na przeprowadzenie kanalizacji, gdzie wpisano klauzulę o możliwości prowadzenia takich roszczeń. Można było też skorzystać, jak twierdzi prawnik kukowianki, z pewnych zapisów prawa budowlanego umożliwiających ekipie budującej sieć wejście na działkę sąsiada. Nowy właściciel nie chciał kanalizacji prowadzonej przez jego nieruchomość, gdyż rury ze ściekami znajdowałyby się blisko ujęcia wody pitnej, co w przypadku awarii rodziłoby fatalne konsekwencje – w takim duchu przedstawił swoje stanowisko w piśmie do wójta z września 2013 roku. – To liche tłumaczenie, bo co, kanalizacja została źle zaprojektowana? – stwierdza i pyta Danuta Kryjak. – Przecież osoby kompetentne planowały inwestycję. Kukowianka dziwi się wójtowi i lokalnym władzom. Zauważa, że w innych gminach samorząd nie tylko zachęca, ale wręcz naciska i przymusza do przyłączania domostw do kanalizacji. Tymczasem w jej przypadku jest odwrotnie. To ona naciska na władze. Mało tego, to urzędnicy, jak twierdzi, skłaniali ją, by występowała do sąsiada o służebność, a więc o pozwolenie na przeprowadzenie kanalizacji. – Przecież to nie ja jestem inwestorem – mówi Danuta Kryjak. Kobieta śle pisma, gdzie się tylko da: do Rady Gminy, władz wojewódzkich, instytucji zajmujących się osobami niepełnosprawnymi, a nawet prokuratury. Na razie bez rezultatu. I jeszcze jeden szczegół: w sąsiedztwie nieruchomości Danuty Kryjak znajduje się dom także niepodłączony do sieci kanalizacyjnej. Jego właściciel na co dzień jednak w nim nie mieszka i nie stara się o podłączenie kanalizacji.

WŁADZA CHCIAŁA, ALE…

Co na to wszystko władze Stryszawy? Wysłaliśmy do wójta Rafała Laska zapytania w tej sprawie. W jego imieniu odpowiedziała Aneta Kachel z Urzędu Gminy. Pismo potwierdza, że pierwsza właścicielka sąsiedniej nieruchomości pozwoliła na przeprowadzenie inwestycji poprzez swój teren, a jej następca już nie. – „W trakcie prac wielokrotnie prowadzone były rozmowy z sąsiadem Pani Kryjak mające na celu przekonanie go do zrealizowania sieci zgodnie z projektem (zaproponowano także zamienne rozwiązania, na które również nie wyraził zgody). Niezależnie od powyższego po oddaniu inwestycji wójt, radni oraz pracownicy gminy wielokrotnie podejmowali próby znalezienia alternatywnego sposobu doprowadzenia mediów do posesji Pani Kryjak, jednak wszystkie te działania wobec stanowczego sprzeciwu właściciela sąsiedniej działki zakończyły się niepowodzeniem” – czytamy w odpowiedzi z UG. Wszystko wskazuje na to, że jednak jest pewna nadzieja dla Danuty Kryjak. Władze gminy przygotowują projekt zgodnie, z którym kanalizacja będzie poprowadzona od strony drogi wojewódzkiej. Projekt ma być gotowy w październiku. – „Trudno zatem w tym kontekście mówić o braku dobrej woli po stronie Gminy Stryszawa, czy jakiejkolwiek formie dyskryminacji mieszkanki Kukowa. Podkreślić przy tym należy, że zainteresowana może w każdym czasie zakończyć budowę domu z podłączeniem go do szczelnego szamba okresowo wybieralnego, tak jak ma to miejsce w nieskanalizowanych dotąd częściach Kukowa, a dopiero w późniejszym terminie przyłączyć się do kanalizacji” – zaznaczono w piśmie do naszej redakcji. Kukowianka odrzuca jednak możliwość dodatkowego inwestowania w szambo. Oczekuje spełnienia zapowiedzi dotyczących kanalizacji.

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Robert
Robert
5 lat temu

Jak było na powyższej działce było wydane pozwolenie, to zgodnie z ustawą prawo budowlane musiało zostać wykonane – w przypadku braku zgody obecnego właściciela należało wszcząć postępowanie egzekucyjne. Niestety życie w naszym powiecie pokazuje że nie ma tutaj prawdziwych włodarzy (w mojej opinie jest tylko jeden) , którzy prawdziwie zarządzają powierzonym mieniem – decyzje takie jak postępowania egzekucyjne są wszczynane tylko w tedy gdy gmina jest do nich prawnie zmuszona. Ale żeby wyjść z tak “niepopularną” decyzją z własnej inicjatywy to nikomu do głowy z włodarzy nie przyjdzie. Korzystanie z narzędzi typu “dobra wola” jest milej widziane w społeczeństwie niż… Czytaj więcej »

Mumik
Mumik
5 lat temu

Polski urzędniczy rozpiździel i wszystko jasne