Hokeiści Oceláři Trzyniec wracają na zwycięskie tory. Po pokonaniu Sparty Praga we wtorek, w piątkowy wieczór mistrzowie Czech wygrali z HC Ołomuniec 3:2. Bohaterami wieczoru nie byli jednak zawodnicy trzynieckiej drużyny a Jiří Polanský, którego numer 23 zawisł pod stropem WERK Areny.
Spotkanie poprzedziła uroczystość wciągnięcia numeru, z jakim grał legendarny zawodnik, rekordzista jeśli chodzi o ilość występów w dresie ze smokiem na piersi. Jiří Polanský, który dwukrotnie świętował tytuł mistrzowski ze “Stalownikami” nie krył wzruszenia, gdy jego numer wędrował pod dach trzynieckiej hali.
– Przygotowywałem się na ten moment, ale wiedziałem, że to będzie wzruszające przeżycie. Jak zobaczyłem Panów Czudka i Modera, oraz tych wszystkich kibiców, wiedziałem, że nie uda mi się powstrzymać łez. Niby człowiek się przygotowuje na takie wydarzenie raz w życiu, ale nie ma na to recepty. Cieszę się, że fani rozumieli sytuację, a ja mogłem powiedzieć do końca to, co zamierzałem. Dziękuję wszystkim ludziom w klubie oraz kibicom za tą możliwość – mówił dziennikarzom Jiří Polanský.
Po ceremonii przyszedł czas na mecz. Kibice ledwie zdążyli się rozsiąść po podniosłej chwili, a goście już prowadzili 1:0. Zaledwie po 15. sekundach krążek do siatki skierował Karel Plášek. Na szczęście szybko stracony gol nie załamał gospodarzy, którym udało się jeszcze w pierwszej tercji wyrównać. “Stalownicy” wykorzystali osłabienie przeciwnika i w 7. minucie rozegrali składną akcję, którą mocnym strzałem sfinalizował Andrej Nestrašil.
W drugiej części gry podopieczni trenera Zdenka Motáka dorzucili do swojego dorobku kolejne dwa trafienia. W 24. minucie kibiców w WERK Arenie ucieszył Ondřej Kovařčík, a zaledwie po 84 sekundach uczynił to Marko Daňo.
Trzecia tercja była dosyć wyrównana, choć to goście mocniej naciskali, próbując odmienić losy spotkania. Ekipie z Ołomuńca udało się nawet zdobyć kontaktowego gola, którego w 56. minucie strzelił Michal Kunc. Skromne prowadzenie 3:2 trzyńczanie utrzymali jednak do końcowej syreny, po raz drugi zgarniając komplet punktów.
– Kiepsko weszliśmy w ten mecz, ale na szczęście dobrze zareagowaliśmy, wykorzystując grę w przewadze. Druga tercja była w naszym wykonaniu bardzo dobra i tylko szkoda, że nie udało się w niej zdobyć czwartej bramki, która uspokoiłaby grę. Przed końcem spotkania daliśmy sobie wbić gola kontaktowego, więc do końca musieliśmy drżeć o wynik. Patrząc na naszą sytuację w tabeli z pokorą i zadowoleniem bierzemy trzy punkty – podsumował Zdeněk Moták, trener ekipy spod Jaworowego.