Przewodzący a-klasowej tabeli piłkarze wadowickiej Skawy wzbogacili się o 1 punkt goszcząc drużynę Jałowca ze Stryszawy.
Przez 40 minut pierwszej połowy emocje na stadionie Skawy były porównywalne do meczu snookera, gdzie zawodnicy najwięcej czasu poświęcają na dreptanie wokół bilardowego stołu. Tempo akcji było wolne, mnożyły się niecelne podania, brak było jakiejkolwiek finezji w organizowaniu ataków. Końcem pierwszej połowy goście po szybkim kontrataku uzyskali prowadzenie po strzale Patryka Brytana. Minutę później (sekundy przed gwizdkiem na przerwę) wyrównał Szymon Żuk wykorzystując zamieszanie pod bramką przyjezdnych. Po zmianie stron częściej do głosu dochodzili gospodarze, pod bramką Jałowca kilkakrotnie się potężnie zakotłowało, lecz wynik nie uległ zmianie. Był to jeden z najsłabszych meczów w tym sezonie w wykonaniu liderów znad Skawy.
Trybuny mogące pomieścić tysiąc widzów oraz ławki za ogrodzeniem murawy (od strony wschodniej) były puste. Wszystko zaś zgodnie z obostrzeniami mającymi powstrzymać koronawirusa. Mecz obejrzała garstka kibiców stojących na wale potoku Dąbrówka.
Skawa Wadowice – Jałowiec Stryszawa 1:1 (1:1)
