W lutym w siedzibie Ludowego Klubu Sportowego w Ochabach odbyło się walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Niestety frekwencja była mizerna. Przyszło jedynie jedenaście osób. W rezultacie nie udało się wybrać nowych władz LKS-u. Czy nad klubem zawisło widmo likwidacji?
– Walne zebranie decyduje o losach stowarzyszenia, a tu przychodzi tak mało osób. Gdzie są rodzice? Gdzie są zawodnicy? Albo kibice, którzy tak chętnie komentują na meczach sytuację w klubie? – irytuje się prezes LKS Ochaby 96 Grzegorz Chudyk. Przyznaje on jednak, że chętnych do działania nie od dziś jest bardzo mało, a sport generalnie „kurczy się” nie tylko w Ochabach, ale w całym w regionie.
Tłumaczy on również, że w kubach sportowych ziemi cieszyńskiej większość społecznej pracy spoczywa na barkach „weteranów”. – Czasami wprawdzie pojawia się ktoś nowy, ale z reguły są to jedynie „przebłyski”. Niestety ludzie nie kwapią się do społecznego działania, wzbraniają się przed tym, a jeżeli się angażują, to na krótko – stwierdza. – W efekcie brakuje nam ludzi zaangażowanych, tym bardziej, że nie wszyscy członkowie dotychczasowego zarządu chcą kontynuować swoją działalność. Pewnych ludzi trudno będzie zastąpić, dlatego musimy się nad tym wszystkim zastanowić – wyjaśnia.
W Ochabach problemem nie jest za to brak pieniędzy. Wyzwaniem jest wprawdzie stan boiska, o którego modernizację miejscowi działacze proszą gminę Skoczów od lat, generalnie jednak nie narzekają. – Mamy pieniądze na bieżącą działalność, dysponujemy też odpowiednią ilością sprzętu, który systematycznie uzupełniamy – stwierdza prezes LKS-u.
Tymczasem na walnym zebraniu klubu pojawiło się zaledwie 11 osób. Nie mając wyjścia, zebrani podjęli uchwałę o wydłużeniu obecnej kadencji do 14 lipca 2024 r. To ostateczny termin, w którym nowy zarząd może się ukonstytuować.
Ochabscy działacze zdecydowali również, iż u progu rundy wiosennej wszystkie grupy szkoleniowe wznowią treningi, jednak w kolejnych tygodniach ich aktywność będzie na bieżąco oceniana. – Musimy się bowiem przekonać, na ile działalność tych grup – a mamy ich pięć – ma sens – zapowiada prezes. – Niestety, mimo że staramy się zapewnić młodym jak najlepsze warunki, częstokroć sport nie jest dla nich atrakcyjny. Regularne treningi to pewna forma obciążeń, które każdy zawodnik musi na siebie nałożyć i wytrwać w tym rygorze. Tymczasem młodym ludziom się nie chce. Zwłaszcza gdy trener bywa bardziej wymagający. W efekcie, o ile w najmłodszych grupach wiekowych mamy jeszcze sporo dzieci, o tyle w tych starszych jest ich coraz mniej – tłumaczy Grzegorz Chudyk.
Jego zdaniem problemem jest też poziom zaangażowania. – Każdy, kto podpisuje deklarację gry amatora, do czegoś się przecież zobowiązuje. Zarząd klubu pracuje, by każdy mógł do nas przyjść i pograć sobie za darmo w piłkę. Tymczasem ludzie zapisują się, po czym nie uczestniczą w zajęciach. To jest przykre. To zniechęca do społecznej pracy, bo jedni się dwoją i troją, by było jak najlepiej, a inni nie zawsze to doceniają – mówi.
Z tego też powodu wiosną ochabscy działacze będą wnikliwie obserwować sytuację we wszystkich grupach wiekowych i na bieżąco weryfikować ich działanie. Przede wszystkim zaś liczyć się będzie frekwencja na treningach. – Jeżeli w którejś z grup liczba zawodników uczestniczących w treningach nie będzie zadowalająca, to rozważymy wycofanie jej z rozgrywek – zapowiada Grzegorz Chudyk.
Sytuacją w Ochabach zaniepokojony jest prezes piłkarskiego Podokręgu Skoczów Bogusław Walica, który przypomina, że z piłkarskiej mapy regionu znikły już drużyny juniorów i seniorów w Zamarskach, Simoradzu, Wiślicy, Brzezówce, a jeszcze wcześniej w Ogrodzonej czy Kisielowie. – Niestety nakłady finansowe na sport w większości gmin są coraz mniejsze, a fundusze dla klubów w pierwszej kolejności obcinane. Działacze sportowi wszędzie pracują za darmo i często finansowo dokładają do tej działalności. Więc gdy nie widzą efektów, czują się zniechęceni. W efekcie ciężko znaleźć nowych – przekonuje Bogusław Walica.
Sołtys Ochab Maciej Bieniek jest jednak optymistą. Uważa, że w tym wypadku wyzwaniem nie są pieniądze. Klub otrzymuje bowiem dotację i jego zdaniem nie są to „byle jakie pieniądze”. – U nas to raczej problem „ludzki”. Po prostu nie ma chętnych do działalności społecznej. Każdy najlepiej stałby z boku, komentował, dyskutował, ale gdy trzeba coś zrobić, gdy trzeba poświęcić swój prywatny czas, chętnych nie ma. Stąd tak trudno skonstruować zarząd – tłumaczy.
Sołtys przekonuje jednak, że nowy zarząd klubu w końcu się stworzy. – Gdyby do tego nie doszło, gdyby klub „skapitulował”, jego majątek przejdzie na rzecz sołectwa. Ale to przysłowiowa ostateczna ostateczność – stwierdza Maciej Bieniek. – Przyznam, że nie zaprzątam sobie nią głowy, bo to przecież nie pierwsza taka sytuacja w Ochabach. Już wcześniej były u nas problemy ze skompletowaniem zarządu, mam więc nadzieję, że nowe władze klubu w końcu się wyłonią. Zwłaszcza że nasz LKS dysponuje zapleczem, którego naprawdę nie musimy się wstydzić. Piłkarze mają bardzo dobre warunki do trenowania, grzechem więc byłoby to wszystko zaprzepaścić – stwierdza.
Kiedyś nie było komputerów,tabletów,telefonów i innych.Wiec młodzież grała w piłkę na byle jakiej łące i spędzała czas na świeżym powietrzu a teraz “Boiska Orliki”wybudowane sprzęt do trenowania nie byle jaki i młodzieży się nie chce…smutna sprawa ale prawdziwa.
Dobrobyt rozleniwia wiec to nic nowego