Bielsko-Biała Czechowice-Dziedzice Kultura i rozrywka

Malując obiektywem. Bez fotografii Doroty Koperskiej nasza kultura nie byłaby taka sama

Dorota Koperska, autoportret. Zdjęcia: DOROTA KOPERSKA PHOTOGRAPHY

Bez jej zdjęć nie sposób sobie wyobrazić najgłośniejszych premier w Teatrze Polskim czy koncertów największych gwiazd Bielskiej Zadymki Jazzowej. W fotograficznych dziełach publiczność i artyści znajdują atmosferę i emocje towarzyszące im podczas wydarzenia, a często delektują się tym, co im umknęło. Jej styl jest niepowtarzalny, rozpoznawalny już na pierwszy rzut oka, przywodzący na myśl malarstwo, gdyż Dorota Koperska zanim zaczęła malować obiektywem, realizowała się artystycznie z pędzlem i paletą w ręku.

Dorota Koperska z Czechowic-Dziedzic fotografią zajmuje się niespełna dekadę, ale w artystycznym świecie Bielska-Białej i regionu jest wyróżniającą się i wręcz niezastąpioną postacią. A przy tym działalność na niwie kulturalnej to tylko – podyktowana szczególną pasją – część jej fotografii. Zdjęcia czechowiczanki są zwieńczeniem i dopełnieniem największych wydarzeń kulturalnych. Co więcej, wypracowała swój własny styl i jej zdjęć nie sposób pomylić z pracami innych fotografików.

Od pędzla do migawki

Droga Doroty Koperskiej do zawodowej fotografii dowodzi tego, że drzemiący w sobie talent można wykorzystać w każdej chwili życia. Nie jest to banalna historia o pierwszym otrzymanym czy kupionym aparacie, zdobywaniu umiejętności w młodzieżowych kółkach fotograficznych czy szkołach o odpowiednim profilu. Największy wpływ na jej styl miało malarstwo. W 2001 roku zdobyła dyplom z malarstwa na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym Instytutu Sztuki cieszyńskiej filii Uniwersytetu Śląskiego. To właśnie podczas studiów zwróciła uwagę na aparat fotograficzny jako narzędzie pracy artysty, jednak jeszcze wtedy nie skupiła nań swojej uwagi. Pracowała w bielskim Studiu Filmów Rysunkowych oraz – wykorzystując talenty plastyczny i rękodzielniczy – własnoręcznie projektowała i wykonywała damskie torebki. W tym momencie zaprzyjaźniła się z aparatem. Potrzebowała zdjęć torebek i zaczęły pojawiać się głosy, że nie tylko jej torebki są piękne, ale i same zdjęcia torebek, coraz częściej publikowane w prasie kobiecej.

Doskonałość w niedoskonałości

– W mojej pracy łamię wszystkie zasady fotografii. Wszystko robię po swojemu, nie oglądając się na innych. I, jak myślę, w tym tkwi siła moich zdjęć, bo doskonałość można odnaleźć w niedoskonałości – o tym swoistym manifeście artystycznym mówi Dorota Koperska. – Dzisiaj realizuję się malarsko w fotografii. Wszędzie szukam tej malarskości. Warto trzymać się swojego stylu, bo to najprawdziwsze i najuczciwsze – dodaje.

Zdjęcia Doroty Koperskiej zwracają uwagę impresyjnością, rozmyciami, grą światła i cienia, nietypowym zestawieniem barw. Czasem wyglądają, jak malowane pędzlem. – Nie boję się światła wpadającego w obiektyw, bo można je wykorzystać i uzyskać nieprzewidywalny efekt. Dla mojego stylu fotografii kluczowa jest jednak postprodukcja. To tam „maluję”, łamię kolory i szukam harmonii. Jeśli to reportaż, to staram się zbudować opowieść, choć nie boję się niedopowiedzeń. Koncert czy spektakl można zupełnie inaczej pokazać, aniżeli to zapamiętuje większość widzów. Najciekawsze, gdy oglądający zdjęcia z jakiegoś wydarzenia odkrywają coś, czego wcześniej nie zauważyli, coś, co jeszcze bardziej zwiększy ich paletę wrażeń. W moich zdjęciach lokuję też moje emocje i jestem szczęśliwa, gdy słyszę potem, iż udzieliły się innym – zdradza fotograf.

Umiejętności w połączeniu z najwyższej klasy sprzętem sprawiają, że fotograficy potrafią wykonać zdjęcia idealne, superostre, wiernie oddające rzeczywistość. Ma to i tę stronę, że w fotografii, szczególnie portretowej, trudno coś nowego wymyślić, skoro „wszystko już było”. Jednak zdjęcie idealne niekoniecznie idealnie oddaje emocje, nastrój i ulotność chwili. – Nieraz słyszałam krytykę, bo bywa, że „ucinam” głowy, kadrowanie nijak ma się do podstawowych zasad, zdjęcie jest niewyraźne, rozmazane, jakieś inne… – opowiada fotograf. – Jednak wszystko jest względne i dla wielu właśnie takie podejście oddaje prawdę, jest szczere, ma duszę. Gdy szef „Zadymki” Jerzy Batycki poprosił mnie o poszukanie zdjęć sprzed pięciu lat, to zależało mu, by nie były dosłowne, zwykłe, ostre i z muzykami w środku kadru. Za to miały oddać to, co na pierwszy rzut oka jest niezauważalne – właśnie takie uznał za najciekawsze.

Magia sceny

Dorota Koperska jest miłośniczką kultury. Pasję do teatru czy muzyki jazzowej łączy z pracą fotografa, co dla niej jest w dwójnasób satysfakcjonujące. Nie jest jednak zwolennikiem drapieżnej fotografii i walki o miejsce z innymi fotografami, zapewniającej lepsze ujęcie. – Trudno się pracuje w tłumie. Na początku nie zwracałam na nic uwagi. Zabrakło mi tej wyobraźni, by spostrzec, że fotograf może przeszkadzać artyście i publiczności. Im dłużej się tym zajmuję, tym bardziej wiem, że najważniejsza jest atmosfera. A tę może zepsuć już sam donośny dźwięk migawki podczas cichego fragmentu koncertu muzyki poważnej. Dlatego czasem trzymam się z boku i mam świadomość, że zdjęcie może i nie będzie wykonane z idealnej perspektywy, ale cieszę się, że nikomu nie zrobiłam żadnej przykrości – wskazuje.

Fotograf jest szczególnie znana ze współpracy z Teatrem Polskim w Bielsku-Białej. – Uwielbiam i podziwiam ten teatr i jego artystów, którzy tak wiele mają nam do powiedzenia. Co więcej, fotografia teatralna jest specyficzna i wymagająca. Trzeba się do niej wyjątkowo dobrze przygotować, wiedzieć, co się będzie rozgrywać na scenie, jakie momenty są kluczowe i w jaki sposób je uchwycić. Staram się jednak uwiecznić cały dynamizm oraz emocje, wypływające z interakcji między aktorami. Premiera w teatrze to tylko zwieńczenie tego, do czego artyści dochodzili w pięknym procesie tworzenia. Starałam się to oddać podczas projektu o powstawaniu spektaklu, na co składają się i próby, i rozmowy i tworzenie dekoracji… Zaglądałam do teatralnych pracowni, uwieczniając wszystkie te elementy, które składają się na skończone dzieło. W taki sposób można zbudować szacunek odbiorcy dla artysty – uważa fotograf.

Dorota Koperska jest już dobrze znana miłośnikom jazzu, muzyki poważnej i tej z pogranicza obu gatunków. Co roku furorę robią jej zdjęcia z Bielskiej Zadymki Jazzowej, a także z wielu innych jazzowych koncertów odbywających się Bielsku-Białej czy Pszczynie. Dowodzą, że fotografia koncertowa wcale nie musi być sztampowa. Potrafi oddać emocje muzyka i nastrój chwili, a często umiejętnie wyszukuje szczegóły, budujące atmosferę wydarzenia. – Skupiam się też na publiczności. Uwielbiam obserwować i uwieczniać jej reakcje i malujące się na twarzach uczucia – mówi.

Sama szczególnie uwielbia fotografować próby przed koncertami i spektaklami. – W ten sposób odkrywam przed publicznością to, czego nie może zobaczyć na własne oczy. Próby mają inną atmosferę. Raz są bardziej nerwowe, skupiające się na pracy, innym razem przebiegają w swobodnej atmosferze, wypełnionej uśmiechem i radością tworzenia. Można wtedy uchwycić to, co najcenniejsze, czyli wyjątkową więź między artystami – zwraca uwagę.

Obudzić radość życia

– Dla mnie najważniejszy jest człowiek. Jestem otwarta na osobę, którą fotografuję. Wkładam w to całą empatię i chcę, by czuła się ze mną dobrze, swobodnie, by pokazała, jaka jest naprawdę albo jaka by chciała być, co tak naprawdę w niej drzemie, co tak naprawdę czuje – deklaruje Dorota Koperska.

Wszystko to widać w rozlicznych formach jej pracy fotografa, gdyż zajmuje się nie tylko kulturą, ale fotografią artystyczną, reportażową, portretową, ślubną i biznesową. Uwiecznia też ważne wydarzenia społeczne, dokumentuje codzienną pracę mieszkańców regionu i tworzy okładki płyt muzycznych.

– Naciśnięcie spustu migawki to ostatni krok. Najważniejsze jest poznanie człowieka, zrozumienie jego myśli i oczekiwań. Często dopiero pod koniec sesji wychodzą najlepsze zdjęcia, gdy zacierają się granice i znika napięcie – wskazuje fotograf. – Każdy jest inny i trzeba umieć dostrzec tę indywidualność. U jednej osoby zdjęcia oddają jej radość, u innej smutek, u jeszcze innej – gdy się otworzy – zdjęcie potrafi pokazać, że chciałaby uwolnić ukrytą w niej pasję do życia. Niezmiernie radują mnie rodzinne sesje czy też par. To jak terapia, i to zarówno dla fotografowanych, jak i fotografa. Bo fotograf ma okazję zapisać ich szczęście i to, co ich łączy. Czasem dopiero sam fakt fotografowania sprawia, że na jaw wychodzi wyjątkowa wieź i uczucie między ludźmi. To pokrzepiające być częścią tych pięknych emocji. Czasem mam wrażenie, że żyję życiem innych ludzi bardziej niż swoim. Nie potrafię jednak pracować inaczej, niż zupełnie się zaangażować i skupić na człowieku. To piękna pasja, która nigdy nie wygasa, skoro każdy człowiek to inny świat.

Odnaleźć harmonię

Praca fotografika to nie tylko emocjonalna podróż, ale i proza życia. To praca do białego rana przy komputerze, by zdążyć z publikacją zdjęć z ważnego wydarzenia. To też konieczność inwestowania dużych pieniędzy w najlepszy sprzęt, umożliwiający szybką i skuteczną pracę i pozostawanie na topie. – Fotografia to również wystawy i konkursy, które – choć nie są moimi priorytetami – to pozwalają na to, by nie wypaść z obiegu – tłumaczy. W czasie pandemii rzecz jasna spadła liczba zleceń, choć na brak pracy fotograf i tak nie może narzekać. – Nie jest jednak łatwo pracować od zlecenia do zlecenia, bowiem nie oznacza to stabilizacji. Najważniejsze, to znaleźć w takim życiu harmonię, pozostać optymistą. Przy tego rodzaju pracy nie mogę się za nią brać, gdy czuję się zmęczona, zniechęcona i nieszczęśliwa, ponieważ nie byłabym w stanie włożyć w nią całego serca i dobrze jej wykonać. Baterie ładuję codziennym bieganiem i górskimi wędrówkami. Jeśli zapomnę o sobie, o moich potrzebach, to mogłabym ich nie zauważyć u innych – podkreśla.

Dorota Koperska nigdy nie pozwala sobie na stan pełnej satysfakcji. – Stawiam na rozwój, na naukę, na zmiany. Gdy sięgam po zdjęcia sprzed dwóch lat, to oceniam je jako dalekie od ideału. Martwiłabym się, gdybym zauważyła, że przez taki czas zdjęcia się nie zmieniły – zdradza. Obecnie przygotowuje – po udanej wystawie w bielskim muzeum – kolejne artystyczne projekty, nawiązujące do malarstwa. – Nie mam już czasu na malarstwo, ale tę pasję realizuję właśnie w fotografii. Ta tęsknota znajduje więc ujście, a przy tym fotografia to prawdziwy skarb, gdyż uwiecznia szczególne chwile, które mogłyby się się ulotnić z naszej pamięci – puentuje.

Prace czechowiczanki można podziwiać na jej profilach na Facebooku oraz na Instagramie.

 

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dariusz
Dariusz
3 lat temu

Ciekawe zdjęcia. Połączenie, muzyki, teatru, kultury (w której mieści się przecież także fotografia).

cie choroba
cie choroba
3 lat temu

Bez takich recenzji pana Marcina K, nasza kultura nie byłaby taka sama