Ruszył proces w sprawie zniszczenia 700-metrowego odcinka potoku w Bierach. Ciek został zrównany z ziemią. Właściciel firmy broni się w ten sposób, że żadnych prac w korycie nie wykonywał, a korytem tylko… przejeżdżał.
„Beskidzka24” nagłośniła ten gwałt na przyrodzie. Pod koniec sierpnia koryto Potoku Jasienickiego (Jasionki) w Bierach po prostu… zniknęło, co dokumentują między innymi redakcyjne zdjęcia. Potok, miejscami na szerokość nawet kilkunastu metrów, został zrównany z ziemią przez spychacze, aby umożliwić przejazd samochodom ciężarowym. Powstała równa droga, a ziemia i kamienie zostały usypane po obu bokach. Prace wykonała bielska firma zatrudniona przez Nadleśnictwo Bielsko. Leśnicy od początku przekonywali, że działania w korycie potoku nie były z nimi konsultowane.
„Beskidzka24” zaczęła szukać przyczyny tej dewastacji i zaraz potem sprawą zajął się administrujący ciekiem Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach, który powiadomił policję. Z Komisariatu Policji w Jasienicy do Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej wpłynął wniosek o ukaranie właściciela firmy z powodu naruszenia prawa wodnego. Proces ruszył 5 marca. Wcześniej zapadł wyrok nakazowy, od którego szef firmy się odwołał. Stracił więc moc prawną. Sędzia Gabriela Skwarczyńska mówiła, żeby oskarżony zdawał sobie sprawę z tego, iż teraz wyrok może być wyższy niż ten z wyroku nakazowego, co ten przyjął do wiadomości.
Właściciel firmy nie przyznaje się do winy. Przed sądem wyjaśniał, że w korycie potoku nie wykonywał żadnych prac. Stwierdził, że nim tylko przejeżdżał. Linia obrony polega więc na tym, że przejazd korytem nie wymaga pozwolenia wodno-prawnego. Mężczyzna tłumaczył, że na zlecenie Nadleśnictwa Bielsko dostarczał ziemię, którą miał zasypać wyrwę w górze rzeki na terenie leśnictwa Grodziec. I wybrał najmniej kolizyjną trasę, żeby nie trzeba było wycinać drzew i robić specjalnego dojazdu po terenie leśnym. Wskazał, że Nadleśnictwo Bielsko nie podało konkretnej trasy przejazdu.
Kolejna rozprawa odbędzie się 9 kwietnia. Na świadka powołano pracownika Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.