Bielsko-Biała E-edukacja Cieszyn Żywiec Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Maturalne przesądy

Żeby maturę zdać, trzeba się uczyć – to bezsprzeczna prawda, ale od lat absolwenci szkół „pomagają” sobie w różny sposób, by podnieść swoje szanse i dodać sobie pewności siebie.

Maturalne przesądy, bo o nich mowa, są stare jak świat. Jedni się z nich śmieją, choć po cichu na wszelki wypadek stosują, inni traktują bardziej z przymrużeniem oka, a kolejni uważają, że każdy sposób jest dobry, by szczęściu dopomóc. Z całą pewnością zabobony, w swojej bardzo szerokiej i uzupełnianej przez kolejne pokolenia gamie, rozładowują nieco maturalny stres i wywołują uśmiech na twarzy, i to chyba ich najważniejsza rola.

Najpopularniejszym zwyczajem, stosowanym głównie przez płeć piękną, jest zakładanie w dniu egzaminu czerwonej bielizny – majtek lub podwiązki. Niektórzy twierdzą, że najlepiej by było, gdyby był to ten sam zestaw, w którym maturzystka bawiła się na studniówce. Panowie natomiast powinni wyciągnąć z szafy studniówkowy garnitur i buty. Z racji tego, że matura ma coś wspólnego ze ślubem – bo zarówno jedno, jak i drugie wydarzenie jest początkiem zupełnie nowego etapu w życiu – zwyczajem wśród uczniów stało się posiadanie na egzaminie czegoś pożyczonego. Może to być krawat, apaszka, buty, łańcuszek, bransoletka czy długopis. Wartość amuletu podobno rośnie, jeśli jest pożyczony od klasowego prymusa.

Jeśli wierzyć przesądom, dzień przed egzaminem należy włożyć książkę pod poduszkę, a rano wstać z łóżka prawą nogą i tą samą przekroczyć zarówno próg szkoły, jak i sali egzaminacyjnej. Dobrze jest także otrzymać kopniaka na szczęście od kogoś bliskiego. A jeśli ktoś chce życzyć maturzyście powodzenia, powinien zrobić to w sposób przewrotny. Niedopuszczalne są życzenia szczęścia i sukcesu wprost, o wiele lepiej – zgodnie z przesądami – jest życzyć skręcenia karku, połamania nóg i pióra.

google_news