Oświęcim

Na bani podprowadzonym samochodem

Jeden z zatrzymanych od razu trafił do zakładu karnego. Fot. Wojciech Ciomborowski

Policjanci z oświęcimskiej drogówki przeprowadzili udany pościg za pijanym kierowcą, który nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Szybko okazało się,  że zarówno kierowca jak i jego pasażer mieli jeszcze inne powody, aby uniknąć spotkania ze stróżami prawa.

Do zdarzenia doszło w Oświęcimiu na terenie osiedla Chemików. Tuż przed godziną 17.00 policjanci zauważyli na ul. Olszewskiego, że jadący z przeciwka kierowca mercedesa sprawia wrażenie nietrzeźwego. W związku z tym natychmiast zawrócili, a następnie włączając sygnały uprzywilejowania, dali kierowcy jasny znak, że ma zjechać na pobocze. Niestety, mężczyzna na widok radiowozu znacznie przyspieszył i  rażąco  łamiąc przepisy ruchu drogowego zaczął kluczyć bocznymi uliczkami, aby zgubić policyjny „ogon”. Kiedy to nie przyniosło efektu, kierowca oraz jego pasażer porzucili pojazd i zaczęli uciekać pieszo.  Po kilkuminutowym pościgu pomiędzy blokami policjanci zatrzymali obu uciekinierów.

Zatrzymanymi okazali się 30–latek bez stałego miejsca zamieszkania oraz jego 37 –letni znajomy, również bez stałego miejsca zamieszkania. Drugi ze ściganych był poszukiwany przez sąd do odbycia kary więzienia. Badanie stanu trzeźwości u obu zatrzymanych wykazało ponad 2 promile alkoholu.

Po sprawdzeniu numerów rejestracyjnych mercedesa okazało się, że  właściciel pojazdy to mieszkaniec Oświęcimia, który będąc w pracy nie zdawał sobie sprawy z faktu, że jego auto zniknęło z terenu posesji na której go pozostawił. Policjanci powiadomili pokrzywdzonego o zdarzeniu, a następnie zwrócili mu samochód.

Na podstawie zebranych dowodów policjanci postawili podejrzanym zarzut krótkotrwałego użycia pojazdu, za co grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Natomiast 30-letni kierowca otrzymał jeszcze dwa zarzuty kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości za które grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności oraz zarzut niezatrzymania  się do kontroli drogowej za co grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. 37-latek na rozprawę będzie oczekiwał w zakładzie karnym, gdzie trafił do odbycia zaległej kary pozbawienia wolności.

google_news