Poniedziałkowy poranek, czas wychodzić do szkoły. Ania*), cieszyńska nastolatka, bardzo się ociąga, powoli je śniadanie, jeszcze wolniej pakuje plecak. Jak co rano boli ją brzuch, już dwa razy wymiotowała, nie spała od trzeciej w nocy. Na samą myśl o przekroczeniu progu szkoły, w jej oczach pojawiają się łzy.
Wszystko przez grupę uczniów z tej samej klasy. Nigdy nie nazwałaby ich kolegami. Upatrzyli ją sobie już na początku roku. Zauważyli, że jest nieśmiała i niepewna, nie ma wielu znajomych, którzy mogliby stanąć w jej obronie. Zaczęło się dość niewinnie. Docinki, plotki, wredne komentarze, chichotanie za plecami, wytykanie palcami. Na początku wyśmiewali lekką nadwagę, niemodne okulary czy plecak. Z czasem nie potrzebowali już nawet powodu. Niemiła ksywka, zabieranie piórnika, zamykanie w szatni, poszturchiwanie na szkolnych korytarzach i wulgarne krzyki były jej codziennością. Bezczelne i chamskie komentarze zdarzały się nawet na lekcjach. Nauczyciele nie reagowali. Nie widzieli, czy nie chcieli widzieć? Dziewczyna była coraz bardziej zaszczuta. Siedziała sama w ostatniej ławce, nikt z nią nie rozmawiał, nie miała nawet koleżanki. Dzisiaj podejrzewa, że nikt nie chciał się do znajomości z nią przyznawać, ponieważ bał się odwetu „kolegów”. Do początkowo małej grupy uczniów przyłączali się kolejni, zarówno chłopcy, jak i dziewczyny. Lepiej przecież być w grupie, która dokucza, niż w grupie ofiary. Nastolatka była na skraju depresji, wagarowała, dotąd bardzo dobra uczennica zaczęła mieć problemy z nauką. W końcu rodzice zauważyli, co się dzieje i wraz z nowym rokiem szkolnym przepisali córkę do innej szkoły. Ta historia wydarzyła się kilka lat temu w jednej z cieszyńskich szkół. Nękana nastolatka koszmar szkolnego terroru ma już za sobą, jednak o tym, co przeszła, wciąż nie potrafi zapomnieć.
Wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy, że przemoc to nie tylko bicie czy kopanie. To również obrażanie, przezywanie, wyśmiewanie, a nawet mimika i gesty symbolizujące wrogie nastawienie. Jak mówi Anna Szypuła, dyrektorka Gimnazjum w Kończycach Wielkich, w jej placówce aktów przemocy rówieśniczej jest na szczęście z roku na rok coraz mniej. Aby uświadomić uczniom skutki takich zachowań, w szkole cyklicznie organizowane są warsztaty, pogadanki i akcje tematyczne. – Ostatni poważny przypadek przemocy rówieśniczej mieliśmy trzy lata temu. Jeden uczeń sprowokował drugiego, a ten go uderzył tak mocno, że była konieczność wezwania karetki. Sprawca nie okazywał żadnej skruchy, wręcz przeciwnie, więc postanowiliśmy wezwać policję. Chłopakowi został przydzielony kurator i to tak naprawdę go uratowało. To była jednocześnie kara, jak i szansa. Od tego momentu nie było z nim żadnych problemów i po czasie sam przyznał, że dzięki kuratorowi nie zrobił nic gorszego, udało mu się skończyć szkołę i zdać do technikum – wspomina dyrektorka. Anna Szypuła przyznaje, że wśród kończyckich uczniów zdarzają się sytuacje konfliktowe, szczególnie na początku roku szkolnego. Wtedy panuje jeszcze powakacyjne rozprężenie i zdarzają się kłótnie, obrażanie czy obgadywanie, głównie w Internecie i przede wszystkim wśród dziewcząt. – Zazwyczaj wystarczy wtedy zorganizować pogadankę czy warsztaty i sytuacja się uspokaja. Jeśli pojawiają się problemy wychowawcze to bardzo szybko reaguje również nasz szkolny psycholog. Niezwykle ważna jest jednak postawa rodziców, ponieważ problemy z uczniem bardzo często są odbiciem sytuacji w domu. Dziecko nie potrafi sobie poradzić z pewnymi rzeczami i w szkole usiłuje się pokazać, niekoniecznie z tej dobrej strony. Takie dziecko w domu nie ma oparcia, w szkole mu nie idzie i wszystko się kumuluje i prowadzi do takich, a nie innych zachowań. Początki funkcjonowania gimnazjum były niezbyt dobre i agresja była częsta. Teraz nasza placówka jest niezwykle spokojna i podobne przypadki to rzadkość – dodaje Anna Szypuła.
Jak widać na przykładzie szkoły w Kończycach Wielkich, aby zapobiegać przemocy wśród uczniów, ważna jest czujność i szybka reakcja nauczycieli. To oni są odpowiedzialni za bezpieczeństwo dzieci. Ewa Gansel, psycholog z cieszyńskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, wspomina, że to nauczyciele oraz dyrekcja powinni ustalić normy oraz procedury postępowania w przypadkach aktów przemocy. Jak mówi psycholog, ważna jest również profilaktyka i zbudowanie więzi pomiędzy uczniami, na przykład poprzez włączanie w aktywność sportową czy artystyczną, nauka okazywania szacunku i asertywności, a także wyznaczenie jasnych oczekiwań wobec dzieci czy młodzieży. Dzieci nie rodzą się agresywne, stają się takie najczęściej przez wpływ otoczenia. Jak się jednak obronić przed atakami takiej osoby? Jak powinna zachować się ofiara przemocy rówieśniczej? Psycholodzy radzą, aby ignorować to, co mówią sprawcy. Starać się wyglądać na pewnego siebie, chodzić wyprostowanym. Sprawcy szukają uczniów, którzy się ich przestraszą. Jeśli zaczynają dokuczać, najlepiej odejść lub odpowiedzieć krótko i stanowczo „nie mów tak do mnie”. Dobrym sposobem może być również poczucie humoru – odwracanie każdej sytuacji w żart sprawi, że znęcający się nie będą widzieć w takiej osobie ofiary. Zawsze warto porozmawiać o sytuacji z koleżanką, kolegą. Powiedzieć o wszystkim rodzicom i nauczycielom. To oni w pierwszej kolejności powinni zapewnić uczniowi bezpieczeństwo.
*) Imię zmienione